204 IX. „Dziadów” część trzecia: manifest profetyzmu
części trzeciej to ten pełnokrwisty realizm i równocześnie zaświatowe perspektywy eschatologiczne.
Postaci scen historycznych dramatu nigdy nie są kukiełkami, kierowanymi przez siły nadprzyrodzone. Postępki ich tłumaczą się naszą ludzką, doczesną logiką. Postaci świata nadprzyrodzonego zasadniczo grają tu inną rolę. Obecność ich waloryzuje to, co się na scenie dzieje. Akcja dramatu to nie tylko wydarzenia z niedalekiej przeszłości, ale także paradygmatyczny przykład walki sił dobra i zła. Stąd rodem wielka intensywność emocjonalna tych scen. I stąd w dramacie podział na dwa wyraźnie rozgraniczone, przeciwstawne sobie obozy: niewinnie prześladowanych i prześladowców.
Taki podział i towarzysząca mu taka temperatura emocjonalna narzucają, zdawałoby się, dramatowi czarno-biały szablon. Wielkim tryumfem artystycznym Mickiewicza jest, iż wrażenia szablonu tego uniknął. Prawda, postaci prześladowców czasem wpadają w groteskę, choć są też zindywidualizowane. Postaci prześladowanych, objęte tym samym miłującym spojrzeniem, są na tyle zindywidualizowane, iż odczuwamy je jako pełne życia i prawdy.
Problematyczna na tym tle jest tylko jedna, ale za to centralna postać, Konrad. Jest on upatrzony na bożego wybrańca i jest też potępieńcem w szponach diabła. W jednej sce-nie~widzimy go jako człowieka opętanego lucyferyczną pychą, w innej występuje jako skruszony grzesznik. Jest postacią z innego wymiaru niż wszyscy inni protagoniści dramatu. —"
Dramat jego, który nas tu wyłącznie obchodzi, rozegra się w scenach od pierwszej do piątej, poprzez jego improwizacje, poprzez sceny egzorcyzmu i sądu archanielskiego aż po Widzenie ks. Piotra, które przynosi jego rozwiązanie.
Zanim jednak wątek tego dramatu się nawiąże, wprowadzeni jesteśmy w rzeczywistość historyczną w scenie pierwszej, więziennej. Wiele czynników składa się na to, iż szczególnie silnie odczuwamy, że mamy tu relację o tym, co się naprawdę wydarzyło w nieodległej przeszłości, że przeniesieni zostajemy w świat dramatu-reportażu. Poecie na tym specjalnie zależało. Pisał przecież w przedmowie: „Kto zna dobrze ówczesne wypadki, da świadectwo autorowi, że sceny historyczne i charaktery osób działających skreślił sumiennie, nic nie dodając i nigdzie nie przesadzając” (III, s. 123). W pierwszym wydaniu Mickiewicz' odwoływał się też <li> literatury historycznej o procesie filomatów z anonimowo wydaną w powstańczej Warszawie broszurą Lelewela Nowo-silcow w Wilnie. Niektórzy więźniowie występują w scenie pod realnymi nazwiskami, co podkreśla jeszcze jej reportażowy charakter. Stąd i przykłady leksyki zniżonej, kolokwialnej, czasem dosadnej: „Nim nas runt zacapi, Rozbieżym się, drzwi zamkną, każdy padł i chrapi”; „Łebski”; „Słuchając tych powieści człek spłakał się, zgłupiał”. O więzieniu mówi się tu jako o „kozie”, o głodzeniu z wisielczym humorem jako o „kiuracyi głodnej”.27 Żeby sobie w pełni uświadomić śmiałość takiego odpoetycznionego stylu w scenie o podniosłej tonacji, trzeba go rzutować na tło romantycznej praktyki poetyckiej. Zresztą i w powieści polskiej anno 1832 trudno by było o przykłady takich jak tu kolokwializmów.
Jasnym jest, że poecie chodziło tu o stworzenie jak najsilniejszej iluzji rzeczywistości. I to nie w tym celu, aby w ten sposób jak najostrzej przeciwstawić realność życia doczesnego „fantastyczności”, ale na odwrót, aby jak najwięcej kredytu rzeczywistości przelać na przedstawienie zjawisk nadprzyrodzonych, aby je w ten sposób realistycznie uwierzytelnić.
Jawny patos przedstawienia dochodzi tu do głosu w momencie, kiedy uczestnicy mówią o cierpieniach nie swoich, bo te starają się stłumić gorzkimi żartami, ale drugich, nieletnich uczniów w opowiadaniu Sobolewskiego. Tu też pojawia się tak ważna dla świata pojęć Miekiewicza-mistyka idea odkupicielskiej ofiary niewinnej:
I rzekłem: Panie! Ty, co sądami Piłata Przelałeś krew niewinną dla zbawienia świata,
Przyjm tę spod sądów cara ofiarę dziecinną,
Nie tak świętą ni wielką, lecz równie niewinną (III, s. 147).88
27 Por. uwagi Kleinera o stylu tej sceny, Mickiewicz, t. II, cz. 1, s. 291.
28 Saint-Martin pisał, iż straszne cierpienia, jakie rewolucja wywołała, to zrządzenie Opatrzności. Prawdopodobnie są one „ofiarą ekspiacyjną”, której celem jest „wzmocnienie budowy”, Oeuvres posthumes, t. I, s. 88. Niby to jesteśmy tu w tym samym kręgu pojęć, ale u Saint-Martina nie ma nacisku na centralną rolę takiej ofiary, ani na to, że musi to być ofiara niewinna. Wywód jego to typowy argument chrześcijanina, który stara się pogodzić wiarę w Opatrzność z istnieniem zła w święcie.