230 IX. „Dziadów” część trzecia: manifest profetyzmu
Tą ranę sam sobie zadał,
Śmierć z niej uleczyć nie może.
Kobieta
/<Ach, ulecz go, wielki Boże! (III, s. 262).
Sens alegorii czarnej rany na czole nie jest tak natrętnie oczywisty jak wytłumaczenie sensu alegorycznego posoki, jaką zlana jest pierś Konrada. Ale logika akcji podsuwa tu jedno tylko tłumaczenie: rana, jaką sobie Konrad sam zadał, to pycha i bluźnierstwa Wielkiej Improwizacji. Nie wolno nam zapominać o strategicznym miejscu, w jakim znajdują się wyżej przytoczone repliki Kobiety i Guślarza: przecież tymi to ośmiu wersami zamykają się sceny dramatyczne części trzeciej. To jest ich końcowy akcent, konkluzja dramatu. Naturalną więc rzeczą byłoby założyć, że dotyczą sprawy o przełomowym znaczeniu w dramacie: buntu Konrada. O jakiej zresztą innej ranie można powiedzieć, że Konrad sam ją sobie zadał?
Prawda, dopatrywano się w tej czarnej ranie aluzji do jakiejś zagadki biograficznej. „Ostatnia scena z III części Dziadów — pisał Lechoń — wskazuje nam na jakiś grzech tajemniczy, dotąd przez zajętych biograficznymi błahostkami nie wykryty.”1 Zagadka ta mocno Lechonia intrygowała. Nawrócił do niej w Dzienniku.2
Aluzji biograficznej doszukiwał się też w owej ranie Pigoń. Sądził, że poeta w ten sposób dał wyraz poczuciu winy za podpisanie przy wypuszczeniu z więzienia wiernopoddań-czej deklaracji, w której zobowiązywał się nie tylko nie należeć do żadnych nielegalnych stowarzyszeń, ale i donosić, gdyby o istnieniu takiego stowarzyszenia się dowiedział.3
Interpretacja taka zakłada więc, że poeta wprowadził do dramatu, i to w miejscu tak strategicznie ważnym, szyfr biograficzny, dotyczący przewiny w żadnej mierze nie związanej z dramatyczną „sprawą Konrada”. Ciężki to byłby błąd artystyczny dramatu. Na szczęście nie ma potrzeby obciążania nim utworu, bo argumentacja, mająca to przypuszczenie uzasadnić, nie wytrzymuje krytyki.4 Pigoń był zresztą doskonale świadom wątłości swojej hipotezy. Stwierdził przecież dosadnie w swym szkicu, iż łatwo można by ją nazwać „wybrykiem hipotezy”. Szkicowi temu, będącemu potknięciem się wielkiego badacza Mickiewicza, trzeba przeciwstawić komentarz Pigonia z wydań narodowego i jubileuszowego stwierdzający: „Konrad zadał ją [tę ranę] sobie grzesząc pychą i bluźnierstwem” (III, s. 476).
Guślarz — z urzędu — jest człowiekiem w sprawach duchowych autorytatywnym. Zdawałoby się więc, że w tym, co mówi, mamy nie tylko w porządku kompozycyjnym „ostatnie słowo” dramatu: grzech Gustawa przeciwko Bogu jest tak ciężki, że nic go zmyć nie potrafi. Będzie musiał odpokutować zań na tamtym świecie. Ale przeczyłby takiemu osądowi werdykt instancji jeszcze autorytatywniejszej, bo archanielskiej, mówiący o tym, że Konrad zostanie rozgrzeszony.
Antycypuje ten werdykt ks. Piotr:
Módl się; myśl twoja w brudne obleczona słowa,
Jak grzeszna, z tronu swego strącona królowa,
Gdy w żebraczej odzieży, okryta popiołem,
Odstoi czas pokuty swojej przed kościołem,
Znowu na tron powróci, strój królewski wdzieje I większym niźli pierwej blaskiem zajaśnieje (III, s. 181).
W tym upomnieniu grzesznika najbardziej zaskakujące jest "Im a/.iwanie, sugerujące elementy treści nie dopowiedziane i nieoczekiwane w takim kontekście. A więc myśl Konrada I'-! • naInry królewska i z natury jaśnieje blaskiem.
K • Pluli załom na równi z Konradem wierzy w jego wródź poliaicjal profetyczny, w to że jest on z urodzenia
w tai li aj .'.ci "■ azyl pychą i na to, aby jego profetyzm z po-Icik iiiliirf.n lal się aktualnym, skutecznym, zajaśniał „więk-• .yiu ni li |»i . i iIla in blaskiem”, musi pójść do Kanossy, mu-i się 11 polu >i - yć przed Bogiem. „Żebracza odzież” jest tu im laloia polni', Ale obrazowanie nieoczekiwanie sugeruje, ze mo/o być ona również i metaforą buntu przeciwko Bogu: „myśl twoja w brudne obleczona słowa”. Te dwa kręgi obra-:potkaniu z los. Piotrom u Senatora, skoro nic nie wskazuje na to, aby ks. Piotr ją u Konrada w czasie tego spotkania zauważył. Ale rana ta to tylko szyfr alegoryczny, nie podlegający w kategoriach fikcji dramatycznej wizualizacji; jest ona, jak tłumaczy Guślarz przy innej okazji, ,,w duszę zadana”. Parę wierszy przedtem dowiadujemy się przecież, że „Narodu nieprzyjaciele” wbili w pierś Konrada „tysiąc mieczów”.
62 J. Lechoń, Mickiewicz, Paryż 1955, s. 19—20.
J. Lechoń, Dziennik, t. III, Londyn 1973, s. 685.
S. Pigoń, Rana na czole Konrada, w: Wiązanka historyczno--literacka, Warszawa 1969, s. 149—158.
35 Ranę tę, dowodzi Pigoń, musiał sobie Konrad zadać już po