94 JAK ROZPĘTAŁEM AFERĘ TAŚMOWĄ
94 JAK ROZPĘTAŁEM AFERĘ TAŚMOWĄ
#
* *
W poniedziałek 23 czerwca do kiosków trafił drugi numer „Wprost” zawierąjący kolejne stenogramy z rozmowami nąjważniejszych osób w państwie. Dopiero gdy wziąłem gazetę do ręki, udało mi się na spokojnie przeczytać wszystkie stenogramy. Wcześniej nie miałem na to czasu ze względu na nawał pracy, z którą musiałem się uporać. Po raz drugi przekonałem się, dlaczego stare przysłowie, że „ludzie nie powinni wiedzieć, jak robi się kiełbasę i politykę”, jest jak najbardziej prawdziwe. Kulisy decyzji zapadąjących w kraju na nąjwyższych szczeblach to często targi czy trudne kompromisy trą-cące patologią. Mimo wszystko dla nikogo nie było chyba zaskoczeniem, że politycy mówią publicznie to, co ich wyborcy chcą usłyszeć. Dopiero w kuluarach odsłaniąją swoje prawdziwe twarze.
Najwięcej kontrowersji wzbudziła treść zarejestrowanej w Amber Room rozmowy Radosława Sikorskiego z Jackiem Rostowskim. Nie było wątpliwości, że bardzo mocno uderzyła w wizerunek szefa MSZ, którego skrywane dotąd oblicze zostało zdemaskowane. Na nagraniu Sikorski ostro krytykował sojusz polsko-amerykański, który - jak wynikało z oficjalnych zapowiedzi - miał zapewnić nam bezpieczeństwo. Szef MSZ mówił też przy tej okazji o robieniu przez Polaków „loda Amerykanom”, nazywąjąc zresztą polską mentalność „murzyńskoś-cią”. Po ujawnieniu nagrania starał się wybrnąć z tych kompromitujących stwierdzeń, przekonując, że mówiąc o „murzyńskości”, miał na myśli... ruch literacki - nśgń-tude. W obronie Sikorskiego stanął m.in. jego dobry kolega Michał Kamiński, który przekonywał w mediach, że na nagraniu szef MSZ nie mówi o robieniu Amerykanom „laski”, ale „łaski”. Ihkie nieporadne próby ratowania
%
KOLEJNE TAŚMY
sytuacji tylko jeszcze bardziej ośmieszyły szefa polskiej dyplomacji. Największą wpadką nie były jednak słowa. Tabloidy nie pozostawiły na Sikorskim suchej nitki, bo okazało się, że rachunek za wizytę w restauracji opiewający na 1352 zł zapłacił MSZ. Powód? Spotkanie miało charakter służbowy. Według resortu dyplomacji wskazywał na to fakt, że padła na nim propozycja objęcia przez Rostowskiego posady ambasadora RP we Francji. Rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska wskazywała jednak w mediach, że ujawniona rozmowa obydwu polityków była prywatna i nie powinna zostać opłacona z państwowych pieniędzy. Sikorski początkowo nie chciał jednak oddać pieniędzy za kolację zjedzoną z Rostowskim. Dopiero pod naciskiem opinii publicznej minister zmieni ł zdanie, ale postanowił zapłacić tylko za zamówione zbyt drogie wino. Ostatecznie jednak skapitulował. Pod koniec sierpnia „Fhkt” triumfalnie oznajmił, że Sikorski wreszcie zapłacił cały rachunek za kolację sprzed wielu miesięcy. Ale zanim do tego doszło, musiało minąć dobrych kilka tygodni. Sytuacja była mocno żenująca.
Tabloidy tuż po wybuchu afery taśmowej bardzo dokładnie zaczęły analizować menu, jakim raczyli się uczestnicy zarejestrowanych przez kelnerów spotkań.
Dla części Polaków dzięki „Paktowi” i „Super Expresso-wi” ośmiomiczki stały się symbolem rządów Donalda Ińska. TYudno się temu dziwić. Warto dokładniej przyjrzeć się, czym raczyli się nagrani państwowi urzędnicy.
Podczas spotkania Bartłomieja Sienkiewicza z Mar- -kiem Belką i Sławomirem Cytryckim na talerzu urzędni-ków wylądowały nąjpierw przystawki: carpaccio z matiasa holenderskiego, kawior z anchois, rzodkiewki piklowane, kawior z łososia, tatar, carpaccio z mlecznej jagnięciny i grillowany kozi ser ze szparagami. Do tego uczestnicy spotkania zamówili sześć wódeczek, po dwie dla każdego.