Wrześniowy powrót do Nowego Jorku i do szkoły.
Romans Ingę z Claytonem Newiinem nie posunął się nawet o krok. Matka jej radziła, żeby spróbowała go zagadnąć, żeby sama zrobiła pierwszy krok.
- Nigdy - odpowiadała dumnie dziewczyna.
Spędzałyśmy razem dużo czasu. Uwielbiałam na nią patrzeć. Przymierzała przed lustrem różne stroje, ja zaś je komentowałam. Niewiele brakowało, a założyłaby wieczorową suknię, żeby pójść do laundry zrobić pranie.
Każdy pretekst był dla niej dobry, żeby zejść z bielizną do pralni. Twierdziła, że potrafi przewidzieć, kiedy wybierze się tam również Clayton Newlin. Na jego widok od razu się zmieniała. Twarz jej tężała.
Nie zliczę tych wszystkich razów, kiedy jechałyśmy windą z Claytonem Newiinem. Sytuacja zaczynała zakrawać na obsesję: on, ona i ja w windzie. Ona pożerająca go wzrokiem, on jej niedostrzegający, ja bezsilnie asystująca całej scenie.
Któregoś wieczoru zdarzył się cud.
Ingę i ja wsiadłyśmy do windy w tym samym czasie, co fantastyczny singel. I wtedy stała się rzecz niesłychana: stałam się Claytonem Newiinem. Otworzyły mi się oczy i zobaczyłam. Zobaczyłam przed sobą najpiękniejszą dziewczynę świata, która wpatrywała się we mnie, omdle-wąjąc z miłości. Byłam mężczyzną, którego kochała ko-bieta-bóstwo: byłam Bogiem.
Niewykluczone, że ten tępak Clayton Newlin nawet by nie zauważył tego cudu, gdybym się w niego nie zamieniła. Nie był jednak do końca mną, bo nie ukląkł i nie poprosił jej o rękę. Ale nareszcie usłyszeliśmy głos Claytona Newlina: zaprosił Ingę na kolację.
Miał piękny głos. Upragniona chwila nareszcie nadeszła.
Byłam oczami Amerykanina, widziałam przed sobą młodą dziewczynę bliską omdlenia, czułam, że jej serce przestało bić, ja stawałam się jej życiem, winda ogrodem, mały wąż trzymał dłoń zakochanej; nastąpiła najdonioślejsza chwila Historii.
Byłam dziewięcioletnim dzieckiem, biorącym udział w scenie między dwojgiem wybranych, panią moich myśli, Ingę, liczącą sobie dwadzieścia wiosen czystej doskonałości, oraz panem jej myśli, któremu przypisywałam własną moc, bez wątpienia najszczęśliwszym człowiekiem dnia.
Ingę odjęło mowę, była tylko swoimi oczami, warto było być Claytonem Newiinem, by stać się obiektem takiego spojrzenia - cała ludzkość zostałaby odkupiona, gdyby tylko oczy tej niebiańskiej istoty przez minutę spoczęły w taki sposób na kimkolwiek.
Już padał jej w ramiona, już czuła jego oddech, wyznam ci wielką tajemnicę, czekałam na ciebie od tak dawna, o wiele dłużej, niż trwa moje życie, od tysiącleci, by w końcu do ciebie dotrzeć, by twoje dłonie zamknęły się na mojej twarzy, nareszcie wiem, po co oddycham, nawet jeśli w tym momencie już nie oddycham, wyznam ci wielką tajemnicę, umrzeć jest łatwiej, niż żyć, dlatego będę żyła dla ciebie, moja miłości, albowiem wszyscy prawdziwie zakochani cytują Aragona - nieświadomie bądź świadomie.
97