|)o nowo (19I7-1MÓ)
Jullan Tuwim
„Maski” 1918. nr l-
Julian Tuwim
WIOSNA [Dytyramb]
są różne systemy rzeczywistości, których istnienie jest zależne w zu-od prawa konsekwencji. Wynika stąd, że prawo konsekwencji może żane za punkt wyjścia teorii malarskich. Możemy mianowicie po-że warunkiem koniecznym, żeby obraz był dzie-tuki, jest to, ażeby przedstawiał jedną określoną wistość. Warunek ten nie będzie oczywiście warunkiem wystar-, w zakresie bowiem każdej rzeczywistości możemy wyobrazić sobie a i bohomazy; ale z góry możemy być przekonani, że obraz, który nać będzie w części rzeczywistość jednego typu, w innej zaś części stość typu odmiennego, nie będzie dziełem sztuki. Jako rażący przy-|toczę głowę utrzymaną w stylu Rafaela na tle impresjonistycznym, należność do danego typu rzeczywistości nie decyduje bynajmniej p z obrazu wykluczone być muszą wszystkie wpływy innych rze-d. Świadczą o tym przejściowe typy malarskie, do których mieliśmy p zaliczyć największych geniuszów. Sprawa ta przedstawia się po-) zagadnienia dysonansu w muzyce. Podanie jakichkolwiek reguł erunku wydaje mi się w tej chwili niemożliwością. W każdym razie jrby to być reguły ściśle określone.
ikoóczenie chciałbym zauważyć, co następuje. Widzieliśmy, że prawo racji może być uważane za kryterium klasyfikacji typów malarskich, a za pierwszą elementarną regułę teorii sztuki. Z tego bynajmniej ka, żebyśmy wykazali, że teoria powyższa jest jedynie możliwa, akie nie da się, moim zdaniem, rozwiązać. Przeciwnie, możemy sobie ią wyobrazić różne stanowiska niezgodne z prawem konsekwencji, tnie do sprzeczności jest własnością nie tylko wielu krytyków sztuki, t wielu filozofów. Wykorzenić je przez krytykę jest niepodobień-dyż krytykować teorie tych panów można by jedynie w imię kon-i, którą om odrzucają a limine. Jedyna rzecz, jaka pozostaje* jest: że prawo konsekwencji jest punktem wyjścia dostatecznie twór-eby opierając się na nim, ująć w systemy te zjawiska, które nas Zadanie to wydaje mi się tak niezmiernie ważnym, że wszystkie v tym kierunku, choćby nawet nie osiągnęły swego celu w zupeł-rażam za potrzebne.
Gromadę dziś się pochwali,
Pochwali się zbiegowisko I miasto.
Na rynkach się sitosy zapali I buchnie wielkie ognisko,
I tłum na ulice wylegnie,
Z kątów wypełznie, z nór wybiegnie Świętować wiosnę w mieście,
Świętować jurne święto.
I Ciebie się pochwali,
Brzuchu na biodrach szerokich:
Niewiasto!
Zachybotało! — — Buchnęło--i płynie--
Szurgają nóżki, kołyszą się biodra,
Gwar, gwar, gwar, chichoty,
Gwar, gwar, gwar, piski,
Wyglancowane dowcipkują pyski,
Wyległo miliard pstrokatej hołoty,
Szurgają nóżki, kołyszą się biodra,
Szur, szur, szur, gwar, gwar, gwar,
Suną tysiące rozwydrzonych par.
— A dalej! A dalej! A dalej!
W ciemne zieleńce, do alej,
Na ławce, psiekrwie, na trawce,
Naróbcie Polsce bachorów,
Wijcie się, psiekrwie, wijcie,
W szynkach narożnych pijcie,
Rozrzućcie więcej „kawalerskich chorób”!
A!! będą później ze wstydu się wiły Dziewki fabryczne, brzuchate kobyły,
Krzywych pędraków sromne nosicielki!
Gwałćcie! Poleci każda na kolację!
41