18 LU! Ot PI RANDEM O
płaszczyznę sceny, nie uczyniłbym lego z pewnością żony przez ich pozorny brak logiki. I byłbym niofoT^' nie zniszczył piękno mego dzieła i uratował mnie od°t zapał mej duszy: albowiem tych narodzin w fantazji bj*° ni — przeciwko kłamliwym pozorom logiki — prawdziw konieczność, która współdziała tajemnie i w sposób oroa. niczny z życiem całego dzieła.
Jeśli ktoś mi powie teraz, że dzieło to nie ma wszystkich walorów, jakie mogłoby posiadać, ponieważ w tym, co wyraża, nie ma zwięzłości, a tylko chaos, ponieważ grzeszy romantyzmem, uśmiechnę się tylko.
Rozumiem, dlaczego zrobiono mi tę uwagę. Dlatego, że w moim dziele przedstawienie dramatu, w który jest uwikłane Sześć Postaci, wydaje się zgiełkliwe i nie rozwija się w sposób uporządkowany: brak mu logiki rozwoju i powiązania wydarzeń. Jest to jak najbardziej prawdziwe. Nawet szukając ze świecą, nie mógłbym znaleźć sposobu bardziej bezładnego i dziwacznego, bardziej dowolnego i zawiłego, to znaczy — bardziej romantycznego, by przedstawić „dramat, w który jest uwikłane Sześć Postaci". To najzupełniej prawdziwe, ale ja wcale nie przedstawiłem tego dramatu: przedstawiłem inny — i nie będę powtarzał jaki! — w którym, oprócz innych pięknych rzeczy, jakie każdy podług swych upodobań może tam znaleźć, ukryta jest dyskretna satyra na manierę romantyczną: w tych moich Postaciach, tak podnieconych, że aż przekrzykują jedna drugą w roli, jaką każda z nich gra w jednym dramacie, podczas gdy ja przedstawiam je jako postacie innej sztuki, o której one nie wiedzą i której istnienia nawet nie podejrzewają, i w ten sposób to ich wzburzenie uczuciowe, właściwe manierze romantycznej, pokazane jest według założeń humoryzmu i jako zawieszone w próżni. A dramat Postaci przedstawiony nie tak, jakby się ułożył w mojej fantazji, gdyby został przez nią przyjęty, lecz
jako dramat odrzucony* mógł zaistnieć w moim utworze tylko jako "Sytuacja" i tylko w ograniczonym rozwoju: nie mógł się uzewnętrznić inaczej niż przez aluzje, w sposób burzliwy i bezładny, w gwałtownych wybuchach, chaotycznie, stale przerywany, sprowadzany z drogi, na* potykający przeciwieństwa, nawet negowany przez Jod • ną ze swych Postaci, a przez dwie inne nawet nie przeżyty.
Istotnie, jest jedna Postać — ta, która „neguje" dra* mat czyniący z niej właśnie Postać, Syn — która całą swą wartość i znaczenie bierze stąd, że jest postacią nie „sztu ki do napisania", gdyż jako taka prawie nie pojawia się, ale przedstawienia, jakie z niej stworzyłem. Słowem, jest jedyną Postacią, która żyje jako „Postać w poszukiwaniu autora", tylko że autor, którego szuka, nie jest autorem dramatycznym. To także nie mogło być inaczej; zachowanie się tej postaci jest również organiczne w mojej kon-cepcji, jak logiczne jest to, że powoduje największe zamieszanie i nieład, a także wprowadza nowy motyw kontrastu romantycznego.
Ale właśnie ten chaos, organiczny i naturalny, miałem przedstawić, przedstawić chaos — nie znaczy wcale przedstawić chaotycznie, to jest romantycznie. A że mój sposób przedstawiania nie jest wcale zagmatwany, a wprost przeciwnie, jasny, prosty i uporządkowany, dowodzi tego oczywistość — w oczach publiczności całego świata — intrygi, charakterów, płaszczyzn fantastycznych i realistycznych, dramatycznych i komicznych dzieła i sposób, w jaki temu, kto ma oczy bardziej przenikliwe, ujawniają się niezwykłe wartości w nim zawarte.
Wielkie jest pomieszanie języków wśród ludzi, jeśli krytyka tego rodzaju znajduje jednak słowa zdolne ją wyrazić. Tak wielkie jest to pomieszanie, jak doskonale jest wewnętrzne prawo ładu, które, zastosowane przeze mnie