246 i.unoMirisK;: WYBÓR pissi
Co usłyszawszy Ewonder rzecze z uśmiechnie niem: — „To to tak coś właśnie, jako powiedział Innocentius Dziesiąty1 papież, kiedy go przestrzegali przyjaciele i krewni w starości będącego, ze trzeba lżyło w rzeczach i sprawach opuszczonych inszą dyspozycyja 1 radą wziąć przed się Jak najskuteczniejszą, bo się bardzo źle działo, nie było porządku ani respektu u nikogo, każdy robił, co mu się podobało. Tak im na to odpowiedział włoskim Językiem: Laśdait goaemar U mondo da per si, n po naszemu: dajcie pokój, niech się sam świat rządzi. jak mu się podoba"
A Artakru. na to: To pewna żc nie inaczej, ale
jeżeli to długo będzie, nie podobna aby nie miało być zamieszania, bo kędy nie masz rady zdrowej, przezornej dbającej o skutek Jako należy, lam nie może się żadną miarą dobrze dziać w królestwie: do każdej rzeczy potrzeba rozsądku i pilności". — Na co Ewandor: — „Właśnie to kto z nich o tym myśli, bardziej jedni aby swojej chciwości uczynili dosyć, i jeżeli mogą prostą drogą zarwać czego, to już po radzie u nich. Jeżeli toż nie zaraz, to albo przez pochlebstwo, albo przez upór, byle dojść tego, co im samym pożytecznego, Insi zaś przez ambicyją łnteressantów trzymając, póki im potrzebni bardziej radę trudnią 5 l zwłoczą niż jej pomagają. Owo zgoła w Radzie naszej tak się dzieje. Ci. co potężni, milcząc mówią, co chcą: łakomi za nich mówią, choć len
0 to i nic proszą; słabi się uczą pochlebiać, głupi domyślać, a mądrzy nie rozumieć".
Spodobało się zdanie to Ewandra Artaksesowi 7. •-czym mało co więcej replikując a widząc Okazyją do mowy bardzo potrzebną, chcąc pokazać, co to jest rada
1 jaka być powinna, f—1 mówić począł-
Rozmowa jcdenioti
• Innocenty X — pnplcź w lalach 16-14—1355.
• przezorny — tu: przewidujący. fradnU — /-aprrątaf- trudzić.
O radzie
Skoro skończył [...] Artakses, a Ewander, który z niewypowiedzianą pilnością i uciechą słuchał dyszkursu I wymowy Artaksesa, chwalić bardzo począł wszytkie punktu mowy jego i racyje. wspominając a przyznając, że Artakses gruntownie i fundamentalnie rzecz wszytkę wywiódł i przeniknął. I dłużej by byli na pomicnionc konsyderacyjc replikowali 1 lobie wzajemnie, gdyby był Ewander nie przypomniał sobie, że już niedaleko było do siódmej godziny z południa, na którą naznaczył mu był król audiencyją A ta audlencyja jego miała być ostatnia, bo pojutrze nieomlesśkanle miał przodem wyjeżdżać do wojsku przed królem, uprzedzając wjazd jego do obozu. Co wiedząc Artakses. począł sir; bardzo żalić, żc tak prędko obecnością i konwcrsacyją jego miał się przestać cieszyć. Na co Ewander. także wzajemnie ubolewając. prosił go. żeby poczekał go trochę w ogrodzie, ażby się z audiencyl królewskiej powrócił, zapraszając go na pewne- posiedzenie z damami w jednym wesołym miejscu. Na co gdy Artakses zezwolił (bo też już wszytko- publiczne rady 1 trudności skończyły sic były), tym bardziej że jakoby na pożegnanie jakie albo. jako owo mówią, na waletę chciał idę z nim do woli nacieszyć, uczynił dosyć w tej mierze woli jego. A skoro Ewander po odprawionej audiencyjcj powrócił od króla, wsiedli z sobą do jednej karety z kompanlią dwoćh d.»m > dx1ti-gich dwóch kawulerów i tom prosto, nie bawiąc się obrócili, kędy ledwie nie całą noc strawili wesoło na swobodnej zabawie, którą więc x francuska nazywamy debos/.em. a po naszemu swywołą
na aHiuydłfmr.-iiJi? n1nUJfOUWb — na uwagi odpowiadali.