cznej metafory, weszły dziś do języka współczesnej antropologii kulturalnej, która w terminach językoznawstwa, etnologii, strukturalnej analizy mitu, psychologii analitycznej, socjologii poszukuje jedności świata ludzkiego i uniwersalnej formuły na określenie „fenomenu ludzkiego". Ostatecznie poszukiwania te weszły do języka ideologii i polityki, stając się podstawą owego „dialogu", który od lat kilku stał się hasłem dnia, a kto wie, czy nie epoki otwierającej się przed nami. Miejsce Brzozowskiego jest pośród jej zwiastunów.
IRZYKOWSKI BEZBRONNY
Smutna książka1. Nigdy nie przypuszczałem, że Irzykowski tak poważnie traktował swoją twórczość. Wiadomo było, że pisał wiersze w młodości, że tworzył plany jakichś dramatów czy tragedii, czytało się tu i tam w jego pismach krytycznych wyznania na ten temat, żal do „utalentowanych” pisarzy przebijał w niektórych artykułach oraz w ogólnej niechęci do wszystkich „beniaminków” literatury, ale to, co się w dziennikach na ten temat znajduje, przechodzi wszystkie oczekiwania. Wiersze zżarły mu ze trzy czwarte energii w młodości, pisał ich po kilka dziennie, wiedział, że są złe, rozpaczał, znęcał się nad nimi i nad sobą, wynajdując wciąż nowe przyczyny klęsk, wciąż nowe dowody na to, że nie jest poetą, i wciąż nowe potwierdzenia tego, że poetą, mimo wszystko, jest. Na dobrą sprawę młodzieńcze dzienniki Irzykowskiego z lat 1891-1897 są zapiskami grafomana, którego życie osobiste i myślowe zostało zupełnie zagłuszone literacką ambicją oraz jedyną troską o uznanie, o sukces literacki: Na tym świecie warto być tylko poetą lub niczym. A te dramaty! Rozumiem, że je pisał, kiedy miał dwadzieścia lat, rozumiem jeszcze, że im nie darował koło trzydziestki, ale żeby sześćdziesięcioletni akademik, osiągnąwszy apogeum literackiej chwały, radował się jak dziecko, żc nagroda PAL-u umożliwi mu wyjazd i napisanie „paru dramatów”, żeby się odważał młodemu Tuwimowi zanosić libretta operetek i żeby potem z dobrą wiarą przyjmował różne uprzejme wykręty... Czy można być tak zupełnie zaślepionym w sprawach „talentu”, czy można tak zupełnie nie widzieć siebie, czyż wobec tego cała świadomość literacka, cała bystrość krytyczna, cała inteligencja analityczna okazuje się funta kłaków warta, gdy o swoją osobę chodzi?
255
K. Irzykowski, Notatki s życia, obserwacje i motywy. Wyboru dokonał A. Dobosz.
Wstępem opatrzył S. Kisielewski. Warszawa 1964.