Satyra przeciw paszkwilom.
C'o was dziś do pisania złych wierszy zapala, Godni wieszczkowie Jasnej-Góry i Sokala?
Złość, czy zemsta? bo mogę powiedzieć zawczasu, Że was rządca mądrego nie zagrzał Parnasu,
Ni muzy słodkiej Safo, ni Horacusza,
Ale raczej Balzebub albo podła dusza.
Czem szabli nie weźmiecie w rękę zamiast pióra? Kiedy wam odmówiła swych darów natura;
Albo czem nie włożycie groźnej ładownicy,
Nie mając przywilejów ani praw wszechnicy?
A! zostawcie tak Parnas jak i jego bogi Szczęśliwym, bo do niego nie znajdziecie drogi; Albo powiększcie talent, dotąd jeszcze słaby,
A nie skrzeczcie tak głośno, Helikonu żaby. Siedźcie sobie spokojnie i patrzcie z daleka Na źródło, którego brud tylko na was ścieka. Więc wam radzę porzucić pełne jadu pióro,
Co się zgina pod wierszem i wadzi z naturą.
A jeśli was chęć weźmie kiedy do pisania,
Niechaj roztropność z prawdą krasi wasze zdania, Niech duch, co was napuszy, zuchwale nie gada, Żeby zemsty nie ściągnął na siebie sąsiada;
I wprzód niechaj się serca i sił swych poradzi, Nim o dom cudzy zębem szaleństwa zawadzi. Uczcie się wprzód poznawać własności człowieka,