czytelnik porobił na marginesie — oto najważniejsze przyczyny błędów w Przekazach rękopiśmiennych.
\Gdy nastała era druku, zupełnie analogiczne błędy zaczęli popełniać zecerzy. Jeśli zeoer się pomyli przestawiwszy w słowie litery, to taki błąd zostanie łatwo zauważony przez korektora. Ale najbardziej zdradliwe błędy powstają wówczas, gdy skutkiem podobieństwa graficznego obrazu ze-ccr błędnie odczyta tekst i wydrukuje ir.ne słowo, a korektor nie dostrzeże zniekształcenia sensu. Nieraz bywa zresztą, że to zniekształcenie dotyczy tylko pewnego odcienia znaczeniowego; sens logiczny ucierpiał niewiele, nastąpiła pewna zmiana w obrazie, niekorzystna artystycznie, ale niełatwo dostrzegalna. Tak było, gdy w opisie sadu w Panu Tadeuszu (II, 413) poeta napisał w autografie: „Grzędy rozjęte miedzą...”, a wydrukowano: „Grzędy rozcięte miedzą”. Korektę robił przyjaciel poety, Bohdan Jański, i albo nie dostrzegł zmiany słowa, albo uznał słowo użyte przez poetę (rozjąć - rozdzielić) za przestarzałe i samowolnie je zmienił. Jakkolwiek było, do tekstu wkradło się inne słowo, niż chciał poeta, i to na niekorzyść poetyckiego obrazu.
Bywa jeszcze gorzej, gdy tego typu błąd zniekształci jakiś szczegół fabuły utworu, a więc podstawowego środka wyrazu w dziele narracyjnym. W XI księdze Pana Tadeusza bohater tytułowy chce się upewnić, czy Zosia wychodzi za niego za mąż kierując się miłością do niego, czy też ulegając wpływom swych wychowawców, Telimeny i Sędziego. W pierwodruku pytanie jego zwrócone do Zosi brzmi :
Tylko xc stryj 1 ciotka do tego clę skłania;
Ale małżeństwo Zosiu Jest rzecz wielkiej wagi,
Radź się serca własnego, niczyjej powagi Tu nie słuchaj, ni stryja gróźb ni namów cioci...
Sytuacja moralna Sopliców w stosunku do wnuczki zamordowanego Stolnika jest niezwykle trudna i delikatna; chodziło przecież Jackowi, aby przez małżeństwo Tadeusza z Zosią zakończyć dramatyczny konflikt obu rodzin, przy czym — mimo obustronnych win — zbrodnia Jacka przeważała szale na niekorzyść rodziny Sopliców. Czy w tej sytuacji Sędzia mógł wymuszać zgodę Zosi jakimiś groźbami, albo czy Tadeusz mógł swego stryja o taką nikczemność posądzać? Ale porównanie pierwodruku ze szczęśliwie zachowanym autografem rozwiązuje sprawę. Poeta napisał próśb, nie gróźb, a kto tu zawinił, trudno orzec: może kopista, może sam poeta przez nie dość uważne skontrolowanie kopii przed drukiem, a może zecer i korektor. Bez wątpienia głównym źródłem błędu było graficzne podobieństwo obu wyrazów.
Z kole: wymienić trzeba jako poważne źródło zniekształceń tekstu interwencje różnych wydawców. Cenzura ograniczała się zazwyczaj do skre-ślcń, które w jakiś sposób zubożały-dzieło i osłabiały jego intencję, ale nie wypaczały elementarnego sensu językowej warstwy utworu. Gorzej natomiast bywało z wydawcami, którzy przywłaszczali sobie nieraz prawo wyrokowania w sprawach językowych, własne upodobania stylistyczne uważając za obowiązującą normę językową i kalecząc tekst dzieła pod pretekstem poprawiania rzekomych błędów. Stąd też jeśli znamy jakieś dzieło tylko na podstawie druku w czasopiśmie, nigdy nie można mieć pewności, że jego tekst odpowiada intencji autora.
Wreszcie ostatnie, bardzo zdradliwe źródło błędów popełnianych przez ludzi poza tym sumiennych i pragnących jak najlepiej wywiązać się z zadania przy ustalaniu cudzego tekstu. Jest nim niedostateczna znajomość języka w jego nieskończenie bogatych odmianach regionalnych i historycznych. Zilustrujemy to znów przykładem z dziejów tekstu Pana Tadeusza. Jest moment w opisie bitwy, kiedy Maciej Rózeczka odegrawszy swoją rolę w zorganizowaniu odsieczy dla Dobrzyńskich wycofuje się z walki jako człowiek już przyciśnięty wiekiem (IX, 369 - 374, por. ilustr. 3):
Stary Maciek do ręcznych zapasów niezdolny,
Rejterowal się czyniąc przed sobą plac wolny Na prawo i na lewo; tu końcem szablicy Ociera bagnet z rury. jako knot ze świócy:
Tam machnąwszy na odlew ścina albo kole.
I tak ostróżny Maciek ustępuje w pole.
Słowo ocierać w w. 372 użyte zostało w znaczeniu: „obcinać”. Metafora raczej niezwykła i mało sugestywna. Autograf przekonywa nas jednak, że nie od Mickiewicza, tylko od korektora rzecz wyjść musiała, bo poeta napisał: „uciera bagnet z rury jako knot ze świćcy”. Materiał porównawczy, jakiego dostarczyć może słownik Lindego, przekonywa nas, żc o ile nikt nigdy nie próbował używać słowa ocierać w znaczeniu „obcinać”, o tyle ucierać bywało w tym sensie używane nagminnie. Ucieranie świecy albo knota u świecy było pospolitym zwrotem do tego stopnia, żc istniało przysłowie (zapisane przez Knapskiego): „Lepiej świecy nie ucierać, niż ucierając ją zgasić”, co odpowiadałoby dzisiejszej maksymie, że lepsze jest często wrogiem dobrego. Jak doszło do tego, że ucierać nic przedostało się do druku ustępując na rzecz błędnego ocierać, trudno przesądzać. Może to nie zauważona omyłka zecerska, może samowolna poprawka korektora, który o starej tradycji językowej słowa ucierać nie wiedział. Ważniejszą rzeczą, niż pojawienie się tego błędu w pierwodruku, jest jego przetrwanie we wszystkich edycjach późniejszych aż do ostatniego, najlepszego z dotychczasowych — Wydania Narodowego. Przyczyną tego jest niewystarczająca znajomość historii języka nawet u wzorowych edytorów. Aparat krytyczny Wydania Sejmowego zgodnie ze świadomym
27