spoczynek nocny i obudzenie się, poranny wymarsz na Iowy, tropienie zwierzyny, walka, zranienie Odyseusza kłem dzika, opatrywanie rany, ozdrowienie bohatera, jego powrót do Itaki, zatroskane wypytywania rodziców — wszystko to opowiedziane zostało znowu w sposób wyczerpujący, w opisie, który niczego nie pozostawia w cieniu i dokładnie kreśli poszczególne przedmioty i łączące je związki. I dopiero teraz narrator powraca znów do izby Penelopy; i dopiero teraz Eurykleją, która bliznę rozpoznała jeszcze przed dygresją, w trwodze wypuszcza z rąk do miednicy nogę Odyseusza.
Czytelnik nowoczesny skłonny będzie pomyśleć, że idzie w tej dygresji o intensyfikację napięcia; koncepcja ta, jeśli nie całkiem fałszywa, nie jest jednak rozstrzygająca dla wyjaśnienia metody twórczej Homera. Albowiem element napięcia jest w poematach homeryckich niezwykle słaby; nie są one w całym swym stylu pisane w sposób taki, aby zapierały dech czytelnikom bądź też słuchaczom. Gdyby tak było, środki intensyfikujące napięcie nie mogłyby równocześnie go rozładowywać; tymczasem właśnie taka sytuacja pojawia się tu bardzo często, również w omawianym teraz przypadku. Obszernie opowiedziana, pełna uroku i subtelnie ukształtowana anegdota łowiecka pretenduje tutaj do tego, by przez cały swój elegancki wdzięk, przez bogactwo swych idyllicznych obrazów, przykuć do siebie całkowicie uwagę słuchacza na czas jej odbioru, by pozwolić mu zapomnieć, co działo się podczas sceny mycia stóp. Do charakterystyki dygresji, która za pośrednictwem retardacji miałaby podwyższać napięcie, należy też fakt, iż nie wypełnia ona całej teraźniejszości, że nie usuwa z pola świadomości kryzysu, którego rozwiązania z napięciem powinno się oczekiwać, i tym samym nie niszczy również „napiętego” nastroju; to napięcie i kryzys muszą być zachowane, muszą na dalszym planie po- _ zostawać w sposób uświadamiany, i Jednakże Homer (i do sprawy tej jeszcze wrócimy) nie zna jakiegokolwiek „dal-