w zaprzątającym ich wydarzeniu, nigdy nic oddają mu się bez reszty na tyle, aby utracić trwałą świadomość tego, co działo się z nimi kiedy indziej i dawniej; ich odczucia i myśli są bardziej wielowarstwowe i bardziej powikłane. Sposób postępowania Abrahama wyjaśnia się nie tylko na tle tego, co dzieje się z nim w danej chwili, i nie tylko poprzez jego charakter (tak, jak sposób postępowania Achillesa wynikał z jego odwagi i dumy, a sposób postępowania Odyseusza — ze zręczności i mądrego wyrachowania); wyjaśnienie przynoszą tu takie dawniejsze dzieje bohatera; Abraham przypomina sobie — i jest tego stale świadom — co Bóg mu obiecał i co już spełnił; toteż jego umysł jest głęboko rozdarty między pełnym rozpaczy oburzeniem i pełnym nadziei oczekiwaniem, jego milczące posłuszeństwo jest o wiele bardziej złożone i pełne głębi niż zachowanie się postaci homeryckich. W tego rodzaju problematycznej sytuacji duchowej nie mogliby się w ogóle znaleźć bohaterowie Homera, których los określony jest w sposób jednoznaczny, i którzy każdego dnia budzą się tak, jak gdyby był to ich dzień pierwszy; ich afekty są wprawdzie gwałtowne, ale proste i wybuchają natychmiast. Jakże pełne głębi są w przeciwieństwie do nich charaktery takie, jak Dawńda czy Saula, jak powikłane i rozwarstwione są takie stosunki ludzkie, jakie łączą Dawida z Absalomem czy Dawida z Joabem! Nie do pomyślenia byłoby u Homera takie pogłębienie sytuacji psychologicznej, jakie sugeruje raczej, niż wypowiada historia o śmierci Ab-salpina i jej epilog. (Drugie księgi Samuelowe, XVIII i XIX. opracowane przez tzw. Jahwistę.) Chodzi tutaj nie tyłki i o tak pełne głębi, że aż otwierające się ku przepaściom, procesy duchowe, ale także o „drugi plan” w sensie czysto przestrzennym. Albowiem Dawid nieobecny jest na polu bitwy; jednakże promieniowanie jego odczuć i woli oddzia ływa tu nieustannie, nawet i na opierającego się i bezwzględ nie postępującego Joaba; we wspaniałej scenie z obu posła-
mi ów „drugi plan”, zarówno duchowy, jak i przestrzenny, osiąga pełnię wyrazu, aczkolwiek tło duchowe pozostaje w niedopowiedzeniu. Zauważmy natomiast, jak Achilles — kiedy nie jest obecny cieleśnie przy tej scenie — niemal zupełnie przestaje istnieć, gdy wysyła Patroklesa najpierw na zwiady, a później do boju. Najważniejsza jest tutaj jednak wielowarstwowość poszczególnych sylwetek ludzkich; u Homera nie spotykamy jej prawie nigdy, co najwyżej ślady jej widoczne są tam, gdzie bohater w sposób świadomy przeżywa rozterkę pomiędzy dwoma możliwymi trybami postępowania; poza tym wszakże wielostronność życia duchowego przejawia się u bohaterów homeryckich jedynie poprzez kolejne następstwo i wzajemne przeplatanie się poszczególnych afektów. Tymczasem pisarzom żydowskim udaje się dać wyraz współistniejącym równocześnie warstwom świadomości i rodzącemu się między nimi konfliktowi.
Poematy Homera, których kultura plastyczna, językowa i przede wszystkim syntaktyczna wydaje się o tyle bardziej doskonale uformowana, są jednak stosunkowo proste w kreowanym przez nie obrazie człowieka; są one wszelako proste także i w sensie szerszym — w odniesieniu do rzeczywistości życiowej, jaką odtwarzają. Radość, którą budzi egzystencja zmysłowa, jest dla nich wszystkim; a uprzytomnienie tej radości jest ich najwyższym dążeniem. Pośród namiętności i walk, przygód i niebezpieczeństw, ukazują nam one uczty i łowy, pałace i chaty pasterzy, zawody rycerskie i pranie bielizny — po to, abyśmy mogli obserwować ich bohaterów na tle prowadzonego przez nich trybu życia, i po to, abyśmy w tej obserwacji mogli radować się tym, jak używają oni swego pełnego uroku żywota ukazanego w sposób plastyczny na tle obyczaju, krajobrazu i zajęć codziennych. Tak to podbijają nas oni swym urokiem, zabiegają o nasze względy, aż wreszcie sami zaczynamy żyć rzeczywistością ich egzystencji — i właśnie dlatego, dopóki czytamy owe utwory