Rozmowa 1.
Matka sześcioletniego Norberta, ucznia pierwszej klasy prywatnej szkoły podstawowej, czeka pod klasą na wychowawczynię. Jest wyraźnie podenerwowana i zla. Matka: Muszę z panią porozmawiać!
Nauczycielka: Dzień dobry pani. Dobrze, ale mamy niewiele czasu, bo zaraz będzie dzwonek na lekcję.
Matka: Norbert wczoraj znowu nie odrobi! lekcji w świetlicy! Miała pani dopilnować, żeby do piątej rnial wszystko odrobione. Myśli pani, że jak wracam zmęczona do domu o szóstej, to mam jeszcze siłę, żeby z nim siedzieć nad lekcjami? W końcu niemało płacę za tę szkołę, więc mam chyba prawo tego wymagać!
Nauczycielka: Niech się pani uspokoi... Dzieci tego słuchają...
Matka: I dobrze, niech wiedzą, jakich mają nauczycieli!
(odzywa się dzwonek na lekcję)
Nauczycielka: Jeśli chce pani porozmawiać, to zapraszam po lekcjach. Dziś jestem wolna od trzynastej.
Matka: Może to do pani jeszcze nic dotarło, ale ja pracuję do piątej i nie mam czasu przychodzić tu w południe!
Nauczycielka: A ja nie mam teraz czasu, by kontynuować tę rozmowę.
(wchodzi do klasy i zamyka drzwi)
Rozmow a 2.
Ojciec Piotra, czwartoklasisty mającego trudności w nauce, chce rozmawiać z wychowawczynią syna, która właśnie prowadzi zebranie nauczycieli klas I - IV. Wprawdzie za dwie godziny rozpocznie się „dzień otwarty” dla rodziców, lecz mężczyzna jest tak rozeźlony, że sekretarka wywołuje wychowawczynię z zebrania. Nauczycielka: Dzień dobiy panu. Czym mogę służyć?
Ojciec: W zeszycie Piotra zobaczyłem pałę z dyktanda. Wydawało mi się, żc pokazywałem pani zaświadczenie o dysleksji wydane przez psychologa i ustaliliśmy, że nie będzie mu pani stawiała ocen z dyktand. A może się mylę?
Nauczycielka: Owszem, widziałam to zaświadczenie i pamiętam ustalenia. Jeśli dobrze rozumiem, jest pan zdenerwow any, bo sądzi pan, że nie dotrzymałam słowa i postawiłam Piotrkowi jedynkę. Przykro mi, że pan tak pomyślał.
Ojciec: A co mam sądzić, skoro syn ma w zeszycie pałę?!
Nauczycielka: Ta jedynka to nie jest ocena, lecz liczba punktów. Mamy w klasie taki system premiowania: każde dziecko gromadzi przez cały ty dzień punkty za różne osiągnięcia i jeśli uzbiera ich 12, otrzymuje na koniec tygodnia premię w postaci szóstki. Niewykorzystane punkty' przechodzą na następny ty dzień. Trochę to zawile brzmi, ale w gruncie rzeczy jest proste. Opowiadałam już o tym państwu na początku roku... Ojciec: Może, nie pamiętam ... Ale to nie zmienia postaci rzeczy. Punkty czy' stopnie, to jest to samo.
Nauczycielka: No, niezupełnie. Punkt z dyktanda to nagroda za popełnienie małej liczby błędów. W przypadku Piotra i dwójki innych dzieci z dysleksją tą granicą było 8
106