164 Socjologia
kultury, a więc wyuczenia, wcale jednak nie jest oczywiste, że powinno ono zmierzać w tym, a nie w innym kierunku, że zapadać powinny takie, a nie inne wybory. Dobrze o tym wiemy, że nie ma jednej jedynej kultury, istnieje natomiast wielość kultur. Skoro zaś można i trzeba użyć tu liczby mnogiej, natychmiast dostrzegamy następną wyraźną różnicę w stosunku do natury. Normy żadnej kultury nie mogą domagać się takiego powszechnego obowiązywania, jakie przysługuje prawom przyrody.
Spełniając swe formujące dzieło w otoczeniu wielu innych, nierzadko radykalnie odmiennych sposobów życia, żadna kultura nie może tak wszechwładnie zapanować nad ludzkimi zachowaniami i myślami, jak byłoby to możliwe w przypadku jej rzeczywistej uniwersalności i nieobecności jakichkolwiek konkurentek. Porządek, który zaprowadza każda kultura (jej ostateczny „cel”) nigdy nie jest absolutnie zabezpieczony przed wstrząsami, co odnosi się również do nas, obiektów kulturowego kształtowania. Ład, do którego nawykliśmy za sprawą przyuczenia do naszej kultury, wydaje się czasem niesłychanie kruchy i chwiejny. Jest tylko jednym z wielu możliwych i nigdy nie można być do końca pewnym jego słuszności. Co więcej, nie wiadomo też na pewno, czy jest lepszy od innych. Trudno zgadnąć, dlaczego mielibyśmy dawać mu zdecydowane pierwszeństwo przed wszystkimi innymi sposobami uładzenia świata, które pojawiają się w polu naszej uwagi. Zaczynamy spoglądać na własne życie i jego ścieżki jakby z zewnątrz, trochę jakbyśmy nagle stali się obcymi we własnym domu. Pojawiają się wątpliwości i pytania, odczuwamy potrzebę wyjaśnień i zapewnień, a więc zaczynamy się ich domagać.
Niepewność rzadko bywa przyjemnym stanem, dlatego też najczęściej usiłuje się od niej uciekać. Naciskowi na wierność normom, które wpoiła nam kultura towarzyszą więc często próby wyszydzania i szkalowania norm właściwych innym kulturom oraz ich wytworów: odmiennych porządków społecznych. Inne kultury przedstawia się jako „niekulturalne”: prymitywne, wulgarne, niechlujne, narzucające tryb życia bardziej zwierzęcy niż ludzki. Zdarza się również, iż ukazuje się je jako produkt degeneracji, zabójczego, wręcz patologicznego odejścia od „normy”: jako zwyrodnienie bądź anomalię. Nie wystarczy jednak przyznać.
że inne kultury to swoiste sposoby życia, które mają własne prawa i własne źródła dynamiki, bo i wtedy można utrzymywać, iż są dziwaczne, gorsze i niosą ze sobą zagrożenie. Wszystkie takie postawy są odmianami ksenofobii (obawy przed obcymi) albo hetero f obi i (obawy przed innością), a stanowią jedynie różne metody obrony tego kruchego i niepewnego ładu, którego jedynym oparciem jest wspólny kod kulturowy. Można przeto powiedzieć, że są to przejawy wojny z dwuznacznością.
Można spotkać się z twierdzeniem, że odróżnienie „nas” od „nich”, „tutaj” od „tam”, „wnętrza” od „zewnętrza”, „rodzimego” od „zagranicznego” są jednymi z najważniejszych opozycji, jakie kultury wytworzyły i lansują. Dzięki nim wytyczają granice, wewnątrz których znajdują się terytoria, gdzie niepodzielnie panować mają tylko ich reguły i skąd wygnani muszą być wszyscy konkurenci. Kultury zdobywają się z reguły na tolerancję wobec innych kultur tylko na odległość, to znaczy tylko przy zakazie jakiejkolwiek wymiany albo przy zezwoleniu na nią jedynie w określonych sferach i w sformalizowanych postaciach (pozwolenie obcokrajowcom na prowadzenie tylko niewielkich sklepików i restauracyjek; zatrudnianie „przybyszów” tylko do zajęć lekceważonych i pogardzanych, redukujących kontakty i ostro odgraniczonych od całej reszty życiowych spraw; podziwianie dzieł „obcych” kultur tylko w bezpiecznych oazach muzeów, kin, teatrów czy sal koncertowych; wakacyjne kontakty, odświętnie i starannie akcentujące oddzielność „egzotyki” i „normalnego” życia).
Powyższe uwagi można zamknąć w słowach, że kultury z reguły dążą do hegemonii, do monopolu norm i wartości stanowiących fundament konstruowanych porządków społecznych. Pragną jednorodności sfer, w których dominują, chociaż zarazem ostro je odgraniczają od reszty ludzkiego świata. Sprzeciwiają się więc z zasady równości form życia, swój wybór przedkładają bowiem zdecydowanie nad wszystkie inne. Kulturze właściwy jest przeto prozelityzm, działalność misjonarska: chciałaby nawracać, skłaniać innych do porzucenia starych zwyczajów i przekonań na rzecz tych, które ona krzewi. Miecz z kolei zwraca przeciw heretykom, gdyż ci są agentami „obcych wpływów”.