miasteczka. W końcu spotkał pewnego dancing-bubka i dowiedział się od niego, że Krystyna idzie po kolacji do kawiarni.
Podczas kolacji, w sali jadalnej, było cicho, bo jedzono kurczęta; to wymagało skupienia. Krystyna siedziała tyłem do Emila, ubrana w suknię w kwiaty, przez którą przeświecały ramiączka biustonosza.
Siedział przy stoliku ze starszą panią i młodym małżeństwem i mówił wielką ilość głupstw, większą niż zwykle. Pewna liczba mieszkańców pensjonatu uważała go za idiotę — sprawiało mu to przyjemność, gdyż był megalomanem.
Nie czekając na deser, zszedł wolno ze schodów. Ciepły wiatr gwizdał między jodłami, które chwiały się i trzeszczały w ciemności. Stanął pod drzewem, przed oczami miał oświetlony prostokąt: brama. Brunatny księżyc pełzał po zboczu. Cień przeciął oświetlony prostokąt. Krystyna. Podszedł do niej. Zapytała:
— Idziesz też do miasta?
— Czekam na ciebie.
— Na mnie? No, to odprowadź mnie.
Wziął ją pod rękę. Po chwili mruknął wyraźnie, z uporem, jak dziecko:
— Ja chcę...
— Czego chcesz?
— Ciebie chcę.
Zaśmiała się, szli na przełaj przez las, który huczał.
— .. .dlatego, że on przyjechał — zawołała przez wiatr.
— Prawdopodobnie.
— Mój mały, wiesz chyba, że jesteś...
— Posłuchaj. Książę też mówi do mnie „mój mały” i ma na mnie ochotę. Ja na ciebie, może ty na księcia?
— Może?
Zbliżali się do miasteczka.
— Jeśli chcesz, poczekaj na mnie w ogrodzie. Wrócę kolo dwunastej. Porozmawiamy. Dobrze?
Do jedenastej Kempf z Monachium grał Beethovena i Bacha. Emil siedział w ogrodzie, poprzez otwarte okna słychać było początek Apassionaty, koci, niepokojący, gotowy do skoku. Oświetlone okna, kołyszące się drzewa.
Emil:
„Janek siedzi teraz przy aparacie. Gdybym ja tylko wiedział, że to jest najlepsze wykonanie Apassionaty, byłoby to bardzo trudne do zniesienia. Zwłaszcza że nie mógłbym tego zdania zmienić. Wariaci też nie mogą zmienić. Gdy miałem trzynaście lat, przeżyłem taką noc. To było straszne. Wtedy uważałem, że jestem wszechwiedzący. Wielkie napięcie, pianissimo, przed końcem pierwszej części. Nareszcie zryw. W tym miejscu zawsze chce mi się płakać. To była noc strasznej samotności. Zbocze, pokryte jodłami, szumi jak organy. Zbocze, wryte w niebo. Początek Fantazji C-mol. Chciałbym, aby Krystyna zobaczyła w kawiarni na dnie kieliszka moją twarz. Wierzę częściowo, że to jest możliwe. Przy pomocy magii...? Ojciec zahipnotyzował sowę, która rzucała się w klatce. Potem zbliżył się do stołu i wpatrywał się w kieliszek. — Przecież on jest martwy. — Chciałem zobaczyć, czy nie da się go podnieść samym wzrokiem. W tym czasie wyszła jego książka o zmienności gatunków bakterii. Profesor Wincenty twierdzi, że stary jest — obok Nicolle’a —
31