Car jedzie metrem 177
Niebawem Stalin dowiedział się od Berii, że jego matka, Keke, czuje się coraz gorzej. 17 października wyruszył do Tyflisu, aby ją odwiedzić, po raz trzeci od rewolucji.
Beria przejął odpowiedzialność za opiekę nad starszą panią, niczym dworzanin usługujący cesarzowej-wdowie. Od lat mieszkała w komfortowo urządzonych pokojach dla służby w pałacu dziewiętnastowiecznego carskiego gubernatora, księcia Michaiła Woroncowa, gdzie dotrzymywały jej towarzystwa dwie starsze kobiety. Wszystkie nosiły tradycyjne czarne nakrycia głowy i długie suknie gruzińskich matron. Beria i jego żona Nina często odwiedzali Keke. Wspominali później jej zamiłowanie do seksualnych plotek:
- Dlaczego nie weźmiesz sobie kochanka? - pytała Ninę.
Stalin był niedbałym synem, ale wciąż pisał do niej czułe listy: Droga Matko, żyj dziesięć tysięcy lat. Ucałowania, Soso. I przepraszał: Wiem, że jesteś mną rozczarowana, ale co mogę zrobić? Jestem zajęty i nie mogę pisać częściej. Matka posyłała mu słodycze, Soso jej pieniądze, ale jako syn, który zastąpił Keke męża i stał się głową rodziny, zawsze odgrywał bohatera, zwierzając się ze swoich marzeń o przeznaczeniu i odwadze:
Witaj, Mamo, dzieci dziękują Ci za słodycze. Jestem zdrowy, nie martw się o mnie [...]. Sprostam swojemu przeznaczeniu! Czy potrzebujesz pieniędzy? Posyłam Ci 500 nibli i fotografie, swoje i dzieci. PS. Dzieci nisko Ci się kłaniają. Po śmierci Nadii żyje mi się ciężko, ale silny mężczyzna musi być dzielny.13
Stalin otaczał specjalną troską braci Egnataszwilich, synów oberżysty, który był dobroczyńcą jego matki. Aleksandr Egnataszwili, funkcjonariusz OGPU w Moskwie (o przezwisku „Królik”), podtrzymywał tę starą więź:
Moja droga duchowa Matko - napisał w kwietniu 1935 roku. - Wczoraj odwiedziłem Soso i długo rozmawialiśmy [...] przybrał na wadze [...]. Przez ostatnie cztery lata nie widziałem go w tak dobrym zdrowiu [...]. Dużo żartował. Kto mówi, że się postarzał? Nikt nie dałby mu więcej niż 47 lat!
Ona natomiast chorowała.
Wiem, że jesteś chora - napisał do niej Stalin. - Bądź silna. Posyłam Ci moje dzieci... Wasilij i Swietłana zatrzymali się w rezydencji Berii, a później odwiedzili starszą panią w jej „maleńkim pokoiku” obwieszonym portretami syna. Swietłana wspominała, że Nina Beria rozmawiała z nią po gruzińsku, bo starsza pani nie znała rosyjskiego.
Stalin poprosił swego szwagra, Aloszę Swanidzego, i Łakobę, aby pojechali z nim do matki, a tymczasem Beria czynił pospieszne przygotowania. Stalin nie zabawił długo. Gdyby rozejrzał się po pokojach, zauważyłby, że w sypialni powiesiła nie tylko jego fotografie, lecz również portret Berii. Beria promował w Gruzji własny kult jednostki, a co więcej, musiał stać się dla niej jak syn.