C \ W 1 WSTUP
Dla zrozumienia zaś tego. o czyni młody człowiek m obwiniając system społeczny o oszukiwanie na płacach, PoJł nien bv pan Rzecki znać pisma Marksa, np. te, które ,>7 miał w*swojej domowej bibliotece' 5. Dowiedziałby się 2 ni^ że chodzi tu o wartość dodatkową i o mechanizm wy2ysklJ
kapitalistycznego.
Pan Ignacy broni Wokulskiego żarliwie; ale sam Wokulski w chwili zjidum) i szczerości zgodziłby sic ze studentami choć oczywiście nie ma poczucia, że kiatll Po Wokulski przy. znaje (zapewne czytywał socjalistów), że „pół miliona rubli człowiek nie mógłby wypracować przez całe życie, nawet przez trzy życia..." (t. II, rozdz. XVII). Rozważa i aspekty moralne problemu: „Mówiąc prawdę myślał powinien bym ten wvszulerowany majątek zwrócić ogółowi" (t. \\ rózdz. XVII).
Zapewne czytywał socjalistów także i Ochocki. Świadczy o tym jego napomknienie w rozmowie z Wokulskim o prawdziwym źródle dywidend i rent właścicieli kapitału (t. II, rozdz. XVII).
Obaj — Wokulski i Ochocki wiedzą, że rozpasane groszoróbstwo, gromadzenie kapitału dla kapitału, mieszczańska drapieżność — to autentyczne zagrożenie uznawanych przez nich wartości.
To, co Prus uważał w doktrynach socjalistycznych za naiwną, demagogiczną lub niebezpieczną utopię, czyli program rewolucji społecznej i porewolucyjnej „wspólności", przydzielił w Lalce Mraczewskiemu, człowiekowi o nietęgiej głowie i podobnym charakterze. Po przyjeździe z trzema „prykaszczykami* z Moskwy, gdzie właśnie „przechrzcił się* na socjalizm, tłumaczy tenże Mraczewski panu Ignacemu, że
105 W domowym księgozbiorze Prusa znajdowały się m.in. trzy
sene (tomy) pomniejszych Marksa wydane w Paryżu (seria I w roku loo6).
będziemy pracowali tylko po ośm godzin, a przez resztę czasu będziemy się bawili, mimo to zaś każdy będzie miał emeryturę na starość i darmo pogrzeb. Wreszcie zakończył, że dopiero wówczas nastanie rai na ziemi, kiedy wszystko będzie wspólne: ziemia, budvnki. maszyny. a nawet żony (t. 1. rozdz. XI).
Przebudową zaś społeczeństwa — sądzi Prus — należałoby u nas sterować w takim kierunku, jaki proponują „pozytywne" doktryny ekonomiczne, zwłaszcza zaś wywiedziona ze znajomości problemów i realiów polskich nauka Supińs-
an który nosiryuMjwai iawuwumwu.^.j—t * .
tyczną połowy XIX wieku w sposób akceptowany przez
pozytywistów.
Prus każe Rzeckiemu drwić z tej gadaniny, wysoce dlań niepoważnej, zgoła groteskowej: „Po co oni jednak koniecznie chcą robić rewolucję, kiedy i bez niej ludzie miewali wspólne żony?" (t U rozdz. XI). Ze stanowiska przyjętego w cyklu artykułów ( o to jest socjalizm przykład Mraczcwskicgo to przestroga dla propagatorów socjalizmu przed wabieniem ludzi małego formatu mirażami ustroju idealnego, bo niewiele z tego pojmą, niejedno na opak — i w głowach im się poprzekręca. Pustawy i lekkoduchy Mraczewski prędko zresztą wykuruje się z socjalistycznych zapałów i dobrze zrobi, bo tacy jak on w sam raz nadają się do flirtów, może jeszcze do prowadzenia sklepików, ale nie do rewolucjonizowania systemów społecznych.