wysoko wykwalifikowanych pracowników emigruje na stałe z krajów, takich jak: Gujana, Haiti, Jamajka, Trynidad i Tobago oraz Fidżi do krajów OECD. Jest to więc duża strata dla gospodarek tych pierwszych krajów i równie duży zastrzyk „kapitału ludzkiego" dla bogatych krajów OECD. Należy zaznaczyć, że polityka imigracyjna wielu państw OECD sprzyjała i nadal sprzyja napływowi najwyżej wykwalifikowanych kadr z krajów gospodarczo mniej rozwiniętych. Zjawisko to, określane mianem drenażu mózgów, przyczyniło się do zahamowania rozwoju gospodarczego w tych ostatnich krajach, natomiast wzbogaciło kraje gospodarczo wysoko rozwinięte, które - tak jak Stany Zjednoczone -zbudowały swoją potęgę gospodarczą w dużym stopniu właśnie na napływie dobrze wykwalifikowanych imigrantów z różnych stron świata. Według danych OECD do USA przybyło i osiedliło się na stałe aż 8,2 min wysoko kwalifikowanych pracowników, a w Kanadzie - tylko 2,1 min, w Australii - 1,7 min, w Wielkiej Brytanii - 1,6 min, w Niemczech - 1,5 min, a we Francji - 900 tysięcy1.
Powyższe liczby ilustrują napływ wysoko wykwalifikowanych imigrantów w drugiej połowie XX w. i pierwszych czterech latach XXI stulecia. Na początku XXI w. w Stanach Zjednoczonych żyło aż 70% laureatów Nagrody Nobla, a 30% w pozostałych krajach świata. Wielu z nich nie urodziło się w USA, lecz wyemigrowało do tego kraju w poszukiwaniu lepszych warunków pracy. W wielu krajach gospodarczo słabiej rozwiniętych od dawna występuje zjawisko „odpływu" części wysoko wykwalifikowanych pracowników w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy. Mniej wykwalifikowani pracownicy emigrują zwykle w poszukiwaniu jakiejkolwiek pracy. Czy zawsze oznacza to stratę dla kraju, z którego odpływa „kapitał ludzki"? Wydaje się, że nie. Prawdą jest, że ogromna większość kapitału ludzkiego, jaki powstał i powstaje w danym kraju, jest efektem indywidualnych decyzji poszczególnych obywateli. Jednak wybór przez nich różnych form i warunków kształcenia, mający na celu zdobycie określonych kwalifikacji i umiejętności, nie zawsze jest wyborem optymalnym z punktu widzenia całego społeczeństwa czy potrzeb kadrowych gospodarki danego kraju. Wiadomo bowiem, że w wyniku przyspieszonego postępu technicznego wiele nabytych w procesie kształcenia umiejętności nie można „sprzedać" na lokalnym czy krajowym rynku pracy. Zwykle ludzie dążą do zdobycia „średnich" kwalifikacji i umiejętności, nie w sensie ukończenia szkoły średniej, lecz w sensie uzyskania uprawnień do wykonywania prestiżowych i lepiej płatnych zawodów. Są więc zbyt dobrze wykształceni, aby z dyplomem ukończenia wyższej uczelni wykonywać pracę fizyczną lub inną pracę niewymagającą posiadania wyższych kwa-
Iifikacji, a z drugiej strony są za słabo wykształceni, aby objąć najwyższe stanowiska w biznesie, w sferze nauki, badań i rozwoju, czy innych sektorach wymagających kreatywności oraz ogromnej erudycji.
W ostatnich latach popyt na rynku pracy w większości krajów rozwiniętych jest największy właśnie na pracowników z samego „dna" drabiny społecznej i tych z samej góry, a nie na „średniaków" (urzędników, sprzedawców, nauczycieli, techników itp.)2. Nawet znaczne uelastycznienie rynków pracy nie rozwiązało tego problemu w wielu krajach rozwiniętych. Stąd ich skłonność do przyjmowania imigrantów z różnych krajów, czemu sprzyja także nasilająca się globalizacja rynków pracy, która radykalnie zmienia życie milionów ludzi na całym świecie. Zjawisko to wywiera także znaczny wpływ na politykę imigra-cyjną wielu krajów. Niektóre z nich, jak np. Stany Zjednoczone, wprowadziły w połowie pierwszej dekady XXI w. zadziwiające utrudnienia dla emigrantów stosunkowo dobrze wykształconych, którzy na podstawie wizy H1B mogli podejmować stałą pracę w USA, a nie dla niskokwalifikowanych pracowników fizycznych, głównie meksykańskich robotników rolnych. Zdaniem publicysty amerykańskiego, G. Colvina, w ten sposób może dojść do dużego zahamowania napływu cudzoziemskich inżynierów i naukowców, do Doliny Krzemowej (Silicon Valley), ale nie do Doliny Centralnej (Central Valley), gdzie znajdują się wielkie firmy rolne, zatrudniające cudzoziemskich (głównie meksykańskich) robotników rolnych3 4.
Do znacznego zahamowania napływu do Stanów Zjednoczonych, nie tylko osób z wyższym wykształceniem, doszło już po zamachach na World Trade Center, tj. po 11 września 2001 r. Zanotowano wtedy spadek liczby wydawanych wiz H-1B (umożliwiających podjęcie pracy) z 200 100 w 2001 r. do 103 600 w 2002 r. i 65 000 w 2004 r.n O wizy typu H-1B mogą ubiegać się jedynie osoby legitymujące się wykształceniem wyższym, pracujące w branżach „o szczególnym znaczeniu dla amerykańskiej gospodarki". Są to takie branże, jak: 1T, finanse, inżynieria, biotechnologia, medycyna i prawo. Wiza H-1B jest wydawana na okres 3 lat, może jednak być przedłużona maksymalnie na 6 lat; co więcej - jej posiadacz może ubiegać się o „zieloną kartę", gwarantującą prawo do stałego pobytu na terenie Stanów Zjednoczonych. Niemniej w tym wypadku warunkiem jest zgoda pracodawcy na częściowe sfinansowanie kosztów5.
95
Według danych OECD podanych przez brytyjski tygodnik „The Eeonomist" 10.09.2005. Por. także W. Carrington, E. Detragiache, Huw big is the brain drain? „IMF Working Paper" nr 98, Washington D.C. 1998 oraz M.V.K. Belot, T.J. Hatton, Immigrant selection in thc OECD, „CF.PR Disussion Paper" 2008, nr 6675.
Por. M. Camoy, Utrwalanie tunvej gospodarki, przekład A. Gwiazda, Toruń 2002, s. 30-36. Por. także G. Borjas, The labor market impacl on high-skill immigration, „American Economic Review" 2005, nr 2, s. 56-60.
Por. G. Colvin, On immigration policy ioc'vc gol it baekward, „Fortune" 5.09.2005.
Zob. K. Iglicka, Kontrasty migracyjne Polski. Wymiar transatlantycki, Warszawa 2008, s. 48-49.
Ibidem, s. 49. Por. D. Chiquiar, G.H. Hanson, International migralion, self-selection and tlie distribution of wages: Eoidcnce from Mcxico and the United States, „Journal of Political F.conomy" 2005, nr 2, s. 239-281.