196 ROZD7.IAI I*
czasem z powodów moralnych popełniają czyny, które są prawnie karalne i odwrotnie:«zf sto czują się winni za czyny, które są prawnie bezkarne24.
W praktyce dziennikarskiej występują liczne przypadki, gdy właśnie ze wzglę dów etycznych zostaje złamane prawo. W 2004 r. dwa dzienniki ujawniły, że dy rygent poznańskiego chóru podejrzany o pedofilię jest zarażony wirusem HIV Prawo nie zezwala na podawanie informacji o stanie zdrowia bez zgody zainterr sowanego. Jednak ze względu na zdrowie potencjalnych ofiar dyrygenta, redak cje podały tę informację. O tym, czy postąpiły etycznie, decydują przede wszysl kim intencje. Ponieważ czytelnikom intencje redaktorów nie są znane, ocenia).} oni czyn na podstawie opinii, jaką mają o czasopiśmie. Trzeba jednak jasno zda wać sobie sprawę z tego, że złamanie prawa, nawet motywowane racjami etyc/ nymi, ma zawsze negatywne konsekwencje: osłabia demokrację, usytuowaną wysoko w hierarchii wartości. Tak więc w przypadku wystąpienia konfliktu po między różnymi wartościami decyzja musi być przemyślana i dobrze uzasadnio na. Przy jej podejmowaniu pomocna może być metoda Pottera.
W powyższym przykładzie problemem etycznym jest nie tylko złamanie prawa, ałe i to, że podanie informacji o stanie zdrowia dyrygenta narusza jego godność. Pokazuje on dobitnie, że etyki dziennikarskiej i etyki mediów nic da się zamknąć w etyce normatywnej.
Publikacje medialne wywołują często poważne następstwa, a więc są przyczy nami pewnych wydarzeń. W tym sensie uprawnione jest mówienie o kreowaniu przez media rzeczywistości. Zwykle nic można przypisywać mediom i dzienni karzom jakiejkolwiek odpowiedzialności za skutki, które publikacja wywołała Jednak opinia publiczna często obarcza media odpowiedzialnością. Politycy czy nią tak nagminnie. W przypadku opinii publicznej jest to oparte na niezrozumio niu, czym są media, jakie mają zadania i jakie są możliwości przekazu. W przypadku polityków często jest to przejawem cynizmu.
Następstwa niektórych publikacji przypominają „efekt motyla”: ruch skrzydc łek motyla w Australii może wpłynąć na powstanie tornada w Ameryce, czyli skut ki są zupełnie nieproporcjonalne do przyczyny. Obarczanie dziennikarzy odpowie dzialnością za wszystkie następstwa ich wszystkich publikacji jest jak przypisywa nie odpowiedzialności australijskiemu motylowi za tornado w Ameryce. Dzienni karze i media są odpowiedzialni tylko za niektóre konsekwencje publikacji.
Odpowiedzialność nie jest tym samym, co wina, choć czasem trudno wskazać linię, której przekroczenie czyni człowieka nie tylko odpowiedział nym, ale i winnym. Granica pomiędzy odpowiedzialnością, niewiążącą się zwiną, a odpowiedzialnością, która jest już zwiną związana, jest płynna i niebezpiecznie cienka.
u I,. Kołakowski, Moje słuszne poglądy na wszystko. Znak, Kraków I9V9, » 20'
Według proponowanej w tej książce koncepcji nie istnieje jakaś jedna> uniwersalna etyka dziennikarska (obejmująca też ludzi mediów), ani uniwersalna etyka mediów. Dla różnych rodzajów mediów istnieje swoiste minimum etyczne, którego wypełnianie jest warunkiem uznania danej redakcji za redakcję etyczną. Takie minima istnieją też dla dziennikarzy i ludzi mediów.
Dla wyjaśnienia tego problemu bardzo ważne są analizy pojęcia odpowiedzialności dokonane przez H. Jonasa. Wyróżnił on odpowiedzialność negatywną (formalną) i odpowiedzialność pozytywną (materialną, substancjalną).
Odpowiedzialność negatywna jest odpowiedzialnością ex post: odnosi się do czynów dokonanych, do wyrządzenia komuś zła, nawet w sposób niezamierzony. Dziennikarz może mieć dobre intencje, dołożyć wszelkich starań przy zbieraniu materiałów do dobrej pod względem warsztatowym publikacji, a mimo to podać informację wyrządzającą krzywdę.
Odpowiedzialność negatywna dotyczy wszystkich rodzajów mediów, wszystkich dziennikarzy i wszystkich ludzi mediów. Mimo że z tego typu odpowiedzialnością nie zawsze wiąże się wina w sensie etycznym, za wszystkie swoje publikacje i działania towarzyszące ich powstaniu dziennikarz ponosi odpowiedzialność. Człowiek, który tego nie czuje i uważa, że skoro nie popełnił warsztatowego błędu, to nic ponosi żadnej odpowiedzialności, nie ma kwalifikacji do profesji dziennikarskiej.
Odpowiedzialność negatywna stanowi minimum etyczne dla dziennikarzy i wszystkich redakcji. Jest ona podstawowym wymogiem etyki mediów i etyki dziennikarskiej. Ten etyczny wymóg stoi na straży elementarnych wartości cywilizacyjnych, bowiem - jak zauważa L. Kołakowski:
Otóż widzimy, że nasza cywilizacja liberalna stopniowo pozbywa się samej idei odpowiedzialności moralnej. Proces ten widać wszędzie: w sądach, w prasie, w popularnych dyskusjach psychologicznych, w codziennych rozmowach. Nie ja jestem odpowiedzialny za swoje przestępstwa, a społeczeństwo: anonimowe społeczeństwo przejmuje wszystkie nasze grzechy, jak Chrystus w karykaturze. Cytowałem już gdzieś, być może, zastanawiającą rozmowę, jaką usłyszałem kiedyś w telewizji amerykańskiej, między dziennikarzem a weteranem wojny w Wietnamie, odsiadującym kilkuletnią karę więzienną za rabunek. Dziennikarz podsuwał rozmówcy myśl, że jego przestępstwa były wynikiem przeżyć na tej okrutnej wojnie, w której zmuszony był uczestniczyć; więzień natomiast odpowiedział: wcale nie, zrobiłem to, co zrobiłem, i nie będę zrzucał za to odpowiedzialności na rząd czy na moich przełożonych. Człowiek ten miał odwagę, by przyjąć odpowiedzialność za swoje czyny; głosem dziennikarza wyrażała się cywilizacja, w której tym okropnym i niepoprawnym jest „społeczeństwo", podczas gdy każdy z nas z osobna jest doskonały. Pomyślałem sobie wtedy, że jeśli świat będzie zbawiony, to dzięki ludziom takim, jak ten dzielny przestępca; a jeśli przepadnie, to przez takich, jak ów dziennikarz o dobrych intencjach2S.
” L Kołakowski, Moje słuszne poglądy nu wszystko, s. 205- 206.