Cykl powieści Szklarskiego (Tomek w krainie kangurów, Przygody Tomka na Czarnym Lądzie, Tomek na wojennej ścieżce) należy do młodocianych bestsellerów tego roku.
Powieści Szklarskiego są dobrze zrobionym podręcznikiem geografii i przyrody, rozpisanym na materiale tradycyjnej fabuły przygodowej. Tomek Wilmowski zaczyna swój „romans naukowych przygód” mając lat czternaście. W każdym z trzech tomów jest o rok starszy. Australia, Afryka, Ameryka Północna — to miejsca trzech kolejnych wakacji Tomka. Bo w ciągu roku szkolnego Tomek uczy się w Anglii. Czytelnik tego nie widzi, ale to nie jest ważne. Ważne są egzotyczne wrczasy z wykładami
0 florze, faunie, etnografii i historii odkryć, wmontowanymi w powieść w różnych stylistycznie formach relacji. Tomek wyrasta na wspaniałego strzelca-myśliwego. Jest szlachetny i odważny, zdolny do poświęcenia, odrobinę zarozumiały i odrobinę przez to nieostrożny. To ostatnie potrzebne jest, aby komplikować zbyt upedagogizowaną awanturę. Tomek jest podobny do Stasia Tarkowskiego z W pustyni i w puszczy, tak jak dobra fotografia jest podobna do oryginału. Ale nawet artystyczne „zdjęcie” pozostanie statycznym faktem dwuwymiarowym. Autora zdezorientowało
1 „rozpasło” powodzenie. Gdyby przewidywał Tomka w trzech czy sześciu odsłonach, ekonomiczniej rozważyłby periody jego dojrzewania na bohatera. Tymczasem, nim jeszcze Tomek wylądował w Australii, jeszcze na pokładzie statku, którym jedzie na antypody, zabija celnym strzałem „między oczy” szykującego się do skoku tygrysa. Nic z tego, co stanie się w stu dalszych przygodach, nie będzie już groźniejsze... Zmieniać się będą dekoracje, ale ludzie — bo jest ich więcej — pozostaną ci sami. Dekoracje jak dekoracje. Wiadomo, że są z papieru, ale „odrobione” z dużą pedanterią i erudycją podróżnika, który wiele przeczytał, ma
203