Zwracają swój pokarm na bruki Londynu Tu wozy grabarzy jak dzwony w kościele Wydzwonią swą modlitwę niepochowanemu.
Wspomniał on, że więźniowie zamknięci w więzieniach nie ulegali za. rażeniom. W jednym z wersów opisał rozmiary, do jakich mogą dochodzić dymienice.
Tu wrzody obrzmiałe tyle, ile skóra pomieścić zdoła.
Obydwa uniwersytety, jak zaznaczył Davies, były opustoszałe.. \
Każda z wiosek bez straży wyludniona cała.. -A na łąkach opodal stogi są przybrane W martwych i żyjących zadżumione ciała Przez zwierzęce i ludzkie bestie używane.
Wspomina o jednym makabrycznym przypadku, za prawdziwość którego ręczy [w dopisku na marginesie], który wystąpił w Leommster w Herefordshire. Z rozkazu sir Herberta Crofta, członka walijskiego Co-uncil of the Marches6, utopiono osobę zarażoną dżumą.
Zo^oza ponownie nawiedzo Londyn
Karol I spotkał swoją przyszłą żonę księżniczkę Henriettę Francuską w Dover 13 czerwca 1625 roku. Pięć dni później przypłynęli oni barką do Londynu, dopływając do Denmark House pośród niezmierzonej rzeszy ludzi w domach, na nabrzeżu, w łodziach. Przyjazdowi towarzyszyły salwy artylerii i wyrazy sympatii dla katolickiej księżniczki. Pięć dni wcześniej lord strażnik w liście do sekretarza stanu Conweya poinformował go, że w Wcstminsterzc pojawiła się dżuma i chciałby, aby jego wysokość pozostał w Greenwich.
Arystokracja czekała na przybycie nowej królowej w mieście, część uczestniczyła w obradach Parlamentu, który zebra! się i g czerwca i któremu król polecił przyspieszyć obrady ze względu na zarazę. Wkrótce
* Organ administracyjny
potem lord Russel (późniejszy hrabia Bedford), „zdążając do Parlamentu, kazał swojemu szewcowi założyć buty, a ten padł rażony dżumą w jego obecności”, tak że Jego Lordowska Mość unikał wizyt w izbach Parlamentu.
Salvetti, wysłannik Wielkiego Księcia Toskanii w swoim pamiętniku zapisał, że 1 lipca 1625 roku zaraza rozprzestrzeniła się na ulice miasta i dotarła do innych regionów królestwa. Rozpoczął się wielki exodus na wieś, uciekał każdy, kto miał środki ku temu (jak zwykle). Ponownie sędziowie, lekarze, ludzie zamożni opuścili miasto. 9 sierpnia SaWetti, który uciekł do Richmond, napisał:
Sędziowie w desperacji porzucili wszelkie zasady; każdy robi to, na co ma ochotę, dochodzi do włamań i kradzieży w domach kupców, którzy opuścili Londyn.
1 września dr Meddus, proboszcz w kościele św. Gabriela na Fenchurch Street, napisał:
Niedostatek i nędza osiągnęły najwyższy poziom od wieków, handel zamarł, wszyscy bogaci wyjechali; gospodynie domowe i praktykanci żebrzą na ulicach w tak żałosny sposób, że są w stanie zmiękczyć najtwardsze serce.
Scena ta została przywołana w wierszu Abrahama Hollanda, syna Phi-lemona Hollanda, doktora fizyki:
Na ulicy portowej chwilę po północy Spektakl upiorny nawiedzi twe oczy Idąc przez mroczną, przygnębioną ulicę Jakkolwiek ryzykujesz, że stracisz swe życie Wiele domów spotkasz naznaczonych Jak na ulicy krzyży czerwonych.
A także przez Johna Taylora, królewskiego poetę i przewoźnika rzecznego:
Ulice całe, kramiki, werandy Otworem dziś stoją dla złodziei bandy
85