288 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA.
zwracamy tylko uwagę na te nadzwyczaj ważne rozprawy, które, jak przewodniczący z słuszną dumą stwierdzi! w mowie zamykającej kongres, posunęły nie mało wiedzę przez wiarę oświeconą; spodziewamy się, że niebawem będziemy mogli obszerniej i gruntowniej na innem miejscu do obrad tych powrócić.
Jestto książka o Indy i, tej macierzy naszej cywilizacyi, tak często opisywanej, a zawsze tak zagadkowej. Rzecz nie ciężka jak dzieło naukowe, nie powierzchowna jak podróże turystów, ale pisana z całą lekkością i swobodą tych ostatnich, wraz z gruntowną znajomością kraju, ludzi i stosunków, jaką nabywa misyonarz przez bezpośrednie stosunki z ludnością. Misyonarz podróżuje po Madurze w towarzystwie przełożonych missyi i opowiada nam z wdziękiem prawdziwie literackim przygody swej drogi, szkicuje to ludzi, to przyrodę dziką a uroczą, chwilami przejawia uczucia swej apostolskiej duszy, i po drodze z okazyi byle czego, tłumaczy nam mnóstwo ciekawych rzeczy o dawnych i teraźniejszych instytucyach i obyczajach tego tajemniczego kraju, o stosunkach, o rodzinie, o szkołach, o wpływie chrystyanizmu, nawet o tygrysach i wężach ... Mało tu jest o Rig Wedach, ale wiele cennych danych o sposobie, jakim lud pojmuje i jak pełni religię Wedów. Słowem, pośród wielu wybornych opisów podróży, jakie dziś wychodzą, jestto jeden z ciekawszych i zarazem z ładniejszych.
Już przed rokiem niektóre rozdziały tej książki wyszły w p ery ody cz nem piśmie JhJtudes, i stąd powtórzone zostały w naszych Missyach, teraz dopiero wyszła ta książka w całości.
X. M. M.
Trzy broszury w nagłówku podane, choć zdaje się nie wyszły z pod tego samego pióra, uzupełniają się jednak nawzajem, a dziś zwłaszcza w obec rozbudzonego interesu dla kwestyj szkolnych i niezbędnej, bądź co bądź — z Liechtensteinem, czy bez Liechtensteina — reformy szkół w kierunku religijnym, słuszny budzą interes. Pierwsza z wymienionych broszur kreśli stan i rozwój szkół ludowych w Austryi w trzech epokach: przed Maryą Teresą, od Maryi Teresy aż do r. 1848 i od tego czasu do dni naszych. Autor przyznaje chętnie, że dzisiejsza szkoła ludowa nie jest wzorem doskonałości; nie zgadza się jednak z tymi, którzy zbyt ostrego używając tonu, nazywają ja wprost bezwyznaniową. Wszak Kościół i wedle ustaw i w rzeczywistości wywierać może w szkole wpływ silny a błogi; o cóż więc idzie Liechteustemom i Lienbacherom ? O to, chyba, odpowiada nasz autor, którego widocznie mimo udanego spokoju, sam wyraz „szkoła wyznaniowa", denerwuje; — aby szkołę poddać pod wyłączny wpływ Kościoła, tj. księży, aby sprowadzając do lat sześciu obowiązek uczęszczania do szkoły, obniżyć poziom nauki