rodową. Nastąpiło to jednak później i szło w parze z analogicznymi dążeniami, które zaczęły się wtedy ujawniać w innych krajach i cywilizacjach. O tym jednak wypadnie nam pomówić osobno.
Neofici i asymiłatorzy — ludzie z kasty odchodzący — byli przez tych, którzy w kaście pozostawali, oceniani bardzo nieżycz- i /iwie. Neofici byli renegatami, byli tymi, którzy w sposób jak naj- J bardziej radykalny i bezwzględny odrzucali wszystkie te założę- 1 nia, na których kasta się opierała, dzięki którym istnieć mogła I i przez stulecia przetrwała. Wrogość do „mechesów" była więc I uzasadniona. Ale i do tych asymiłujących się, którzy pozostawali ■ wierni religii przodków, stosunek nie był życzliwy. I to byli od- m stępcy, ludzie, którzy swym życiem zaprzeczali regułom kasty, jej m obyczajom, jej wierzeniom, jej filozofii. Z czasem jednak stosu- B nek do asymilatorów stał się raczej ambiwalentny. Nastąpiło to w wtedy, gdy nurty laickie zaczęły szerzej przenikać do kasty. To, że ■ wśród zasymilowanych było wielu ludzi majętnych i wykształco- f nych, ludzi znanych w szerszym świecie i tam szanowanych, stało I się źródłem dumy w samej kaście. Zapewne, ludzie ci byli od- m stępcami. Ale, z drugiej strony wykazali się czymś, można było ■ być z nich dumnym, byli żywym świadectwem sił, jakie w masach I
zarówno o Murzynów, jak i o emigracyjne getta narodowościowe ■
— mogą dostarczyć wielu pouczających przykładów. ■ I I
Jeżeli jednak pominiemy wypadki indywidualnego czy zbio- ł
rowego wychodzenia z kasty, to pozostanie prawdą, że Żyd rodzi1 I
się i umierał Żydem. Czyli, że rodził się i umierał w kaście. Od I
kolebki aż do grobu całe jego życie było wyznaczone przez fakt f
udziału w grupie kastowej i to decydowało o kierunku i kolejach jego życia.
Nie będziemy tu zajmowali się opisywaniem tego wszystkie- I go, co składało się na treść życia getta żydowskiego. Literatura omawiająca jego etos, obyczaje, wierzenia, metody wychowawcze
V ,d jest olbrzymia. W języku polskim prace Reginy Lilienthalo-L;odziecku żydowskim, o świętach żydowskich, są wciąż niezastąpione. Nas tu obchodzą inne aspekty kastowego charakteru życia Żydów polskich.
Chodzi nam w pierwszym rzędzie o to, że Żyd na zewnątrz w każdej sytuacji występowa! jako członek i przedstawiciel kasty. Przede wszystkim — nie byt trudny do zdefiniowania. Nie-Żyd, stykając się z Żydem, mógł łatwo ustalić, że ma do czynienia z Żydem. Określał to już sam wygląd zewnętrzny. Strój, długa broda I u mężczyzn, peruka u kobiet zamężnych, rysy twarzy, swoista polszczyzna, gesty, różne szczegóły zachowania się — wszystko to pozwalało na szybkie zaklasyfikowanie spotkanego osobnika jako członka określonej zbiorowości ludzkiej. Była to definicja bardzo szeroka. Obejmowała ona emocjonalne ustosunkowanie się do spotkanej osoby, umieszczała ją w określonej grupie zawodowej, kulturalnej, czyniła elementem określonego układu wartości, przypisywała określone cechy psychiczne. Z reguły był wniej zawarty moment oceniania. Xjest Żydem, a więc jest takim | łzkim i tym samym należy do takiego to a takiego świata wartości, który w taki to a nie w inny sposób j est przeze mnie szacowany.
Niewątpliwie zwłaszcza od drugiej połowy wieku XIX definicje takie natrafiały na trudności. X nie zawsze był zgodny z przyjętym wzorem. Ani strojem, ani rysami twarzy, ani mową, ani całym zachowaniem się nie różnił się od nie-Żyda. Mógł się nawet nie różnić pod względem wykonywania czynności gospodarczych. Był lekarzem, prawnikiem, technikiem, nawet — ziemianinem. Słowem, obiektywnie rzecz biorąc, nie odpowiadał wzorowi, według którego była tworzona definicja. W tych, którzy definiowali, mogło to budzić niepokój, niepewność, rozczarowanie. X nie był taki, jakim być był p o w i n i e n. Zazwyczaj jednak decydowała wiedza o tym, że był Żydem. Skoro zaś był Żydem, to musiał być zgodny ze wzorem. Stosowane były — często nieświadomie dla osoby definiującej — określone interpretacje wyglądu i zachowania się X-a, które miały na celu utożsamienie go ze wzo-