170 Z POGRANICZA
j<3 w błąd, dla forsy oczywiście. Można przecież uczyć tych znaków, nawet na seminarium Reiki, ale należy bezwzględnie zaznaczyć, że ten znakjest spoza systemu Reiki.
!niu| sprawąjcst to, czy te znaki dająjakieś dodatkowe możliwości ich stosowania, inne niż znaki Reiki. Jeśli dają, to można się pokusić o ich poznanie. Oczywiście każdy zrobi to na własne ryzyko. Jeśli jednak znaki te wspomagają w tym, cojużjest możliwe do uzyskania znakami Reiki, to ja osobiście nie widzę potrzeby, aby znać dwa znaki do tego samego przeznaczenia. Byłaby to tylko sztuka dla sztuki.
Jeżeli ktoś na skutek zbyt rzadkiego stosowania znaków lub z jakichkolwiek Innych przyczyn zapomnijak rysować znaki, to nie ma problemu. Wystarczy skonsultować to z człowiekiem, o którym wie, że zna znaki na pewno i do tego zna Je poprawnie. Najlepiej ze swoim Mistrzem. Nie ma się czego wstydzić, a skleroza to rzecz ludzka. Zresztą lepiej zapytać (nawet wstydząc się) niż dożywotnio rezygnować z Ich stosowania. Nie należy się też martwić, że przestaną one działać. W momencie ponownego użycia znaku i wewnętrznej pewności do czego on służy, znak będzie działał normalnie. Żadna dodatkowa inicjacja niejesl potrzebna. Tak samo jak w przypadku użycia znaku obiema dłońmi czy czymkolwiek innym. Uprzedzani:, po prostu, aby nie dać się wprowadzić w błąd.
Uprzedzam też tych, do których zwróci się ktoś z prośbą o pokazanie znaków, bo ich zapomniał. W świetle wcześniejszych rozważań polecam, aby takiej pomocy udzielić tylko osobie, o której się wie, że jest po drugim stopniu Reiki. Zdarzają się bowiem osobnicy, którzy są bez dwójki i po prostu chcą szybciej i łatwiej ich zdaniem poznać to, co powinni poznać na seminarium drugiego stopnia. A po co paćkaćsobiei komuś życiorys.
Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi oforsf.
A,Szczerba
Historia zjawiska zwanego Reiki w Polsce to mniej więcej 10 lat (w dniu pisania tej książki). Wydawałoby się, że przez tak krótki okres nic szczególnego nie może się zdarzyć. Powinno się powoli rozwijać i asymilować. Nikomu nie wchodzi w drogę, pomaga ludziom, uszlachetnia i uzdrawia na różnych poziomach. Pomagając jednostkom wspomaga społeczeństwo. Niby wszystkojestw porządku, ajednak od kilku lat (niemal od początku obecności Reiki w Polsce) trwa coraz agresywniejsza i coraz szersza wojna z „Reiki”. Angażują się w nią pojedynczy ludzie, grupy społeczne, a nawet media masowego przekazu. Czy przesadzam? Chyba nie. W tym rozdziale spróbuję to omówić.
Początkowo tytuł rozdziału miał brzmieć Wojna z liciki albo Wojna o Reiki. Ale gdy bliżej przyjrzałem się temu zjawisku, doszedłem do wniosku, że tak naprawdę to do końca nie wiadomo, o co ona jest. Mam swoje wyobrażenia tego stanu rzc-czy i przyczyn leżących u jego podstawy. Mogę się mylić, ale po przeczytaniu rozdziału może się okaże, że jest to nic tylko moje zdanie. Chcąc najkrócej wyjaśnić kwestię obiektu, o który toczy się ta wojna, należy zacytować motto niniejszego rozdziału. Ponadto dorzuciłbym do nlegojeszcze iowladif.
Przyjmijmy na początku rozważań, źe strona zwalczająca jest rzeczywiście pozbawiona wszelkich cech negatywnych, tj. obłudy, nienawiści, egoizmu ilp. A także, że pełnajest tych wspaniałych cech (miłość, uczciwość, dobroć ild.), które przynoszą korzyści tym wszystkim, w imię których się walczy. Nie wierzę w taki układ, ale pozwoli to przeanalizować omawiane zjawisko z punktu widzenia uczciwości i prawdy, bez udziałujakichkolwiek osobistych podtekstów strony zwalczającej.
Z kim wobec tego walczy się? Z Reiki jako takim? Po właściwym zrozumieniu czym jest Reiki, należy poddać to wszelkim wątpliwościom. Bo niby jak człowiek, nawet gdyby chciał, mógłby tego dokonać? Raz, że obiekt atakujesizupełnie nieuchwytny, dwa, że to nie ta skala wielkości i w końcu trzy, że to przecież byłaby walka z samym sobą. Może pojedynczejcdnostki próbują, ale osobiście takich przypadków nie znam i nie wydaje mi się, aby dobrze na tym wyszli. Przypadek tcnjesijeszcze o tyle mało prawdopodobny, że uznaliśmy Reiki za Dobro i Miłość. Wobec tego walczyć z Nią musiałoby zło, a tojestsprzecznez przyjętym powyżej założeniem.
Wobec tego pozostają ludzie, jako obiekty ataku. Oczywiście ci wszyscy, którzy są związani z Reiki. Formalnie biorąc walczy się z nimi zawsze w imię jakichś wyższych wartości: w imię dobra, w obronie wiary, dla uchronienia ludzi przed ziem, dla ludzkiego zdrowia. Czego tam jeszcze nie wymyślono.
Skoro walczy się z ludźmi, to walczy się też z nowymi ideami, wartościami, sposobem życia, z którymi oni się identyfikują.Jakże często innymi niż powszechnie uważane za normalne i nie mające zbyt wielu oponentów.
Dochodzimy więc do pewnego stwierdzenia, które trzeba w końcu wypowiedzieć. Skoro ci walczący byliby rzeczywiście pełni tych cech, o których wspomniałem wcześniej i pozbawieni tych drugich, to do żadnej wojny by nic doszło. Bo byliby na tyle doskonali, że potrafiliby zaakceptować ludzi i zjawisko takim, jakimjest naprawdę. W imię wartości nadrzędnych. W końcujezus z faryzeuszami nie walczył, a tylko wytykał im błędy w rozumieniu i zachowaniu. Bo on w swej doskonałości rozumiał, że oni tacy są. Za to oni zwalczali go. I co najciekawsze- robili to w imię prawdy, rellgii, dobra człowieka itp. argumentów, które tak naprawdę były tylko przykrywką dla prawdziwej motywacji.
Dlategonie Prawda i Dobro są przyczynami walki, ale normalne wady I przywary ludzkie. Tak dominują nad niektórymi, że próbują niszczyć pozytywne zachowania! cechyinnych ludzi. Nie mąjąonijednak na tyle odwagi, by zrobić to osobiście, w imię swoich poglądów i swoich kryteriów wartości. Dlatego najczęściej podpierają się w swej walce autorytetem pewnych grup społecznych, które niejako uwia-