Jeszcze do końca XVIII wieku źródłowe rozpoznanie historii krucjat do Palestyny prowadzono jednotorowo, prawie ślepo ufając średniowiecznym relacjom łacińskim. Korzystano zatem z dostępnych wydań kronik Wilhelma z Tyru, Fulka z Chartres lub innych dziejopisów. O źródłach historycznych pochodzenia nie-europejskiego albo nic nie wiedziano, albo traktowano je po macoszemu, choćby z uwagi na trudności Filologiczne. Już w XVI i XVII wieku nie brakowało w Europie utalentowanych zbieraczy orientalnych rękopisów, których całe kolekcje trafiały głównie z Bliskiego Wschodu do najlepszych europejskich bibliotek. Mało kto jeszcze potrafił je spożytkować. Wprawdzie zainteresowania Orientem, a nawet znajomość języków wschodnich wśród europejskich uczonych kwitły co najmniej od Odrodzenia, ale dopiero oświeceniowy przewrót intelektualny wpłynął na nowe spojrzenie na historiografię wypraw krzyżowych. Duch Oświecenia przyczynił się do łaskawszego spojrzenia na to co powstało poza Europą i nie było związane z chrześcijaństwem. Inna sprawa, że w XVIII wieku bierze swój początek moda na Orient.
Pierwszy krok na drodze do równego traktowania źródeł łacińskich i arabskich uczynił Friedrich Wilken (1777-1840), profesor uniwersytetów w Heidelbergu oraz Berlinie. Siedmiotomowe (w ośmiu woluminach) dzieło Wilkena „Geschichte der Kreuzziige nach morgenlandischen und abendlSndischen Berichten“, które ukazywało się na przestrzeni ćwierćwiecza w Lipsku (1807-1832), wskazało nową drogę w badaniach nad historią krucjat. Doceniono wreszcie drugą stronę konfliktu, muzułmanów, którzy również notowali wydarzenia im współczesne. Tak powstała nowa jakość. Obraz tych samych wydarzeń sprzed kilku wieków widziany był nie tylko ze strony najeźdźcy, ale i napadniętego. Jak wiemy, pozycja chrześcijan w Ziemi Świętej z upływem XII wieku zmieniła się na ich niekorzyść. Sukcesy chrześcijańskiego rycerstwa z wolna ustawały, a inicjatywę strategiczną przejęli muzułmanie. Spojrzenie przez pryzmat