oryginałów i wiem, że z trudem im przychodzi obcowanie z ludźmi. Wprawdzie każdy z nich twierdzi, że jest szczęśliwy i w pełni zadowolony ze swojego trybu życia, ale chyba tylko dlatego, że nie ma już innego wyjścia. Polowanie i wędrówka u boku tych pustelników są pouczające i pożyteczne. Są oni dobrymi i usłużnymi towarzyszami podróży. Przez jakiś określony czas tolerują towarzystwo drugiej osoby. Jednakże w liczniejszym towarzystwie zamykają się w sobie i milczą jak ryby. Inni zaś mówią tak dużo i tak zapamiętale, że nikomu nie dają dojść do słowa.
Zapewne, ucieczka na pewien czas od bliźnich przynosi wytchnienie. Natomiast to, jak długo może trwać podobny wypoczynek w samotności, zależy od cech indywidualnych. Prędzej czy później samotność staje się przygnębiająca i może doprawadzić do depresji. Trzeba o tym zawczasu wiedzieć i postarać się o to, żeby samotność nie przeciągnęła się ponad miarę.
W każdym razie jedno jest pewne: im więcej ktoś ma do roboty, im więcej się napracuje w ciągu dnia i im bardziej jest zmęczony wieczorem, tym mniej dostępu mają do niego ponure myśli.
Skoro już nie zadowala nas sama radość życia związanego z całkowitą swobodą pośród dziewiczego krajobrazu, istnieje jeszcze wiele innych powodów, które ciągną człowieka na łono natury. Przeważnie powodem tym jest polowanie i wędkowanie całkiem niezależne od survivalu. A przecież polowanie za pomocę kamery filmowej i zbieranie ciekawych fotografii zwierząt bywa czasami bardziej pasjonujące od polowania z bronią. Równie ponętne jest polowanie oczyma, a więc obserwacja zwierząt i badanie ich zwyczajów. Niektórzy specjalizują się w obserwacjach pewnych określonych gatunków zwierząt i przekazują swoje doświadczenia w postaci cennych przyczynków do badań naukowych. Wśród Anglików szczególnie szeroko rozpowszechnionym sportem jest bird-wachting, cierpliwa obserwacja ptaków. Bywają ludzie gotowi znosić największe trudy, byle w dalekich stronach przez długie dni i tygodnie móc studiować zachowanie się parki rzadkich ptaków. Bywają zbieracze chrząszczów i motyli, zbieracze roślin i poszukiwacze osobliwych kamieni. Jeżeli się dobrze zastanowić, to nie ma prawie niczego takiego, co nie byłoby kolekcjonowane. Tak więc istnieją setki różnych powodów, dla których człowiek wyrusza do lasu i na pustkowia.
Natomiast mniej jest przyczyn zawodowych. Zakładanie licznych farm, gdzie hoduje się zwierzynę futerkową, mocno przerzedziło szeregi traperów. Gdyby nie istniały szczególnie korzystne układy, stawianie potrzasków przestałoby być zajęciem dochodowym. Futra zwierząt hodowlanych są przeważnie lepsze i tańsze. Tym piękniejszy jest zawód strażników ochrony przyrody i tym większe trzeba im przypisać zasługi. Dozorują oni nie tylko te obszary, na terenie których wszystkie zwierzęta znajdują się pod ścisłą ochroną, lecz także wędrują tygodniami po rezerwatach łowieckich. Troszczą się na miarę swoich możliwości o respektowanie przepisów łowieckich i tropią kłusowników. Obserwują wzrost pogłowia zwierząt i starają się zmniejszać wyrządzane szkody. Ponieważ nieustannie są w drodze z dala od ludzkich osiedli i przetartych szlaków, na pewno można ich nazwać najbardziej doświadczonymi zawodowymi traperami. Zaliczają się do nich także poszukiwacze, przede wszystkim ci, którzy z licznikiem Geigera poszukują minerałów zawierających uran. Zaniechano już pomiaru terenów dawnymi metodami. Pomiary kartograficzne bezludnych obszarów dokonywane są przeważnie z powietrza. Jeżeli mimo to zdarzają się jeszcze „białe plamy”, to tylko dlatego, że nikt nie jest zainteresowany, żeby je odkryć.
Badaczy też już nie ma tak wielu, jak dawniej, ponieważ za bardziej celowe uznaje się rozwiązywanie zagadek natury w laboratoriach. Dalekie piesze wyprawy należą do rzadkości. Wylatuje się samolotem i pozostaje się w pobliżu stałego obozowiska. Ma ono nowoczesne, komfortowe wyposażenie, a także łączność radiową ze światem zewnętrznym. Panowie i panie jadą poprzez busz w samochodach terenowych. Nie da się tego porównać z grożącymi śmiercią, romantycznymi wyprawami naukowymi Nansena, Svena Hedina, Schweinfurtha, Stefanssona i wszystkich pozostałych odkrywców tajemnic geograficznych. Zapewne, wśród odległej tundry, przede wszystkim na dalekiej północy, a nawet wśród wiecznych lodów isnieją liczne posterunki wojskowe. Są one jednak wyspami nowoczesnej techniki, jak najlepiej wyposażonymi i utrzymującymi ożywione kontakty z resztą świata. I tylko wychodzące z nich patrole stykają się na krótko z prawdziwą, nieskalaną naturą.
Szeroko znana z wielu powieści przygodowych Kanadyjska Królewska Policja Konna zasłynęła jako elita północnych terenów. Ale tylko znikoma część KKPK pilnuje prawa i porządku na „obrzeżach”. Reszta spełnia te amc zadania, co każda inna policja i przeważnie działa w gęsto zamieszkanych częściach kraju. Tylko owi szczególnie dzielni ludzie, którzy opiekują ię samodzielnie ogromnymi okręgami na północy i północnym zachodzie, po dzień dzisiejszy przemierzają bezdroża. Podróżują w małych łodziach / silnikiem przyczepnym, jeżdżą psimi zaprzęgami i wędrują na piechotę. I )o ich obowiązków należy odnajdywanie zaginionych osób lub wyjaśnianie przyczyn ich zniknięcia. Rozsądzają spory wśród ludności tubylczej, rejestrują małżeństwa, narodziny i śmiertelne wypadki. Pojawiają się przed uirunnymi chatami z bierwion, odwiedzają obozy myśliwskie ostatnich Indom, żyjących wedle starego zwyczaju. Gdy wyjdzie na jaw morderstwo, i .mImc /. dawnymi tradycjami udzielają na zakończenie krótkiej i zwięzłej wskazówki „Go and get Your man”. Umundurowany traper wyrusza v drogę. Prawie zawsze udaje mu się ująć winowajcę. Jednakże na północ-
261