JULIA cierpko
Wiem, że jest oryginałem.
ROLEWSKI
Co tam z tego całego talentu. Zawsze on relegowany, jak mówiła pani radczyni. A na to ludzie wszędzie mają oko. Tak, jakby to nie mógł zostać profesorem. Ale cóż tam mnie do tego.
JULIA
dobitnie
Prawdopodobnie.
ROLEWSKI
biorąc z rąk Julii żakiet, potem kapelusz Ib jest rozkosz pomagać swojej pani.
JULIA
Dziękuję.
Ogrzewa ręce przy piecu
ROLEWSKI
Ja rozgorzeję, tak: tul, tul, tul!
Ruch dłońmi
JULIA
Dziękuję.
ROLEWSKI
Ale tak delikatnie! Zaraz będzie cieplej w rączki...
JULIA
Kawa zupełnie wystygnie.
ROLEWSKI zbliżając się
Przy mnie nawet lód odtajałby. Jest tylko pewna panienka, która czasami bywa bardziej niż lód... Ja nawet nie powiem, która to jest ta panienka. Ta panienka powinna domyślić się sama - cha, cha, cha.
Nie - no to nie!
HO
Chodzi, śpiewa:
„Kawaler zuch, kawaler pan".
Śledzi, jakie wrażenie zrobił na Julii. Ona patrzy przed siebie Nie, to nie! Proszę powiedzieć, teraz, w domu jut można. Niech Julcia powie: po cóż to było — fe! do kasyna wpadać, źe aż podskoczyłem ze strachu. Sama między mężczyzn! I pana radcy już wtedy nie było. Do tego.
JULIA
I na obiedzie także nie było i wieczorem także. Teraz pewnie śpi.
ROLEWSKI zbliża się
Niechże ja dowiem się, po co?
JULIA
Mówiłam panu. Drobnostka. Zachcianka. Fantazja. Nic. Nie ma o czym mówić.
ROLEWSKI
„Panu", „panu", „mówiłam panu”! Na miesiąc przed ślubem nie mówi się tak, jak do obcego.
JULIA
Proszę siadać do podwieczorku.
ROLEWSKI
Zaraz... Ale ja muszę przedtem wiedzieć...
JULIA
Ach! Dobrze więc. Ostatecznie jest mi to obojętne. Już wszystko jedno. Przedtem jednak proszę mi powiedzieć, co to było właściwym powodem owego milczenia przez te ostatnie miesiące.
ROLEWSKI
Ib mój system. Tajemnica. Niewłaściwości, zaniedbanie, nieporządki. W urzędach pocztowych listy ginęły!!
JULIA
Więc... powie pan?
lll