IMG

IMG



—    Kiedy sobie wyobrażę — powiedziała Marianna — jak ubrany na biało kucharz serwuje nam wyszukane przekąski... doprawdy w naszym obozie nie będzie zbywało na elegancji.

Gdy jednak rozbiliśmy pierwszy obóz w cieniu rozłożystej akacji nad brzegiem rzeki Chari, Apolinary miał na biodrach nader skąpą opaskę, która przykrywała tylko to, co musi być zakryte. Pomyśleliśmy, że to strój podróżny na pełną kurzu drogę i że do obiadu przywdzieje niezkazitelną biel. Okazało się jednak, że ów piękny garnitur, podobnie jak buty i hełm, Apolinary wypożyczał i zakładał tylko „pour faire joli” 1, jak nas zapewniał z rozbrajającą naiwnością.

—    Która puszka brać, madame, co państwo zjeść?

I dorzucał, że doskonale zna się na tym, jak się otwiera puszki z konserwami. Nasz kucharz umiał nawet podgrzać ich zawartość, trzeba mu tylko było powiedzieć, jak długo garnek ma stać na ogniu. Potem nakładał na talerze i podawał do stołu.

—    Ja bardzo prędko otwierać konserwa — uśmiechał się z dumą — ja się dobrze nauczyć od moja madame.

Taki więc był ten znakomity paryski kucharz! Prawdopodobnie rodzina szefa kłusowników odżywiała się głównie konserwami sprowadzanymi z Paryża. Apolinary nie umiał odczytać napisów i kierował się głównie obrazkami na etykietkach.

Przeżyliśmy więc gorzkie rozczarowanie już choćby dlatego, że nie zabraliśmy ze sobą dostatecznej ilości konserw. Przede wszystkim chcieliśmy się odżywiać upolowaną dziczyzną. Do jej przyrządzenia, na dobrą sprawę, Apolinarego nie można było dopuścić. Marianna sama musiała się tym zająć. Pozostało mu więc zmywanie i tłumaczenie poleceń miejscowym tragarzom. Uprzejmy ten człowiek starał się jednak pomagać, jak umiał. Przeważnie chadzał z nami na polowania, dźwigał kanister z wodą i władczo dbał o dobre sprawowanie się reszty czarnych.

Pewnego ranka wzięliśmy oprócz niego jeszcze tropiciela i dwóch tragarzy. Reszta miała w tym czasie zwinąć obóz i udać się z całym bagażem o dzień drogi w górę rzeki. Mieliśmy się spotkać wieczorem. Miejsce zostało dobrze wybrane i nie trzeba było niczego wyjaśniać. Wznosił się tam z dala widoczny, łysy skalny stożek.

Był upalny dzień. Widzieliśmy niewiele zwierząt, bo wszelka zwierzyna wycofała się w głębokie cienie gęstwiny. W ciągu dnia upolowaliśmy jedynie tłustego guźca. Zastrzeliłem go na prowiant dla ludzi, bo jego krótkimi krzywymi kłami nie było się co popisywać. Dwaj czarni nieśli świnię na drągu i szli żwawo, jak nigdy dotąd, bo ich kroki uskrzydlał przedsmak sy-tnej pieczeni.

Gdy przybyliśmy na umówione miejsce, nie znaleźliśmy ani obozu, ani |H)zostawionych w nim ludzi. Ponieważ zbliżał się wieczór, nie należało oczekiwać, że zjawią się jeszcze tego samego dnia. Żaden czarny nie zgodziłby się wędrować w czasie zapadających ciemności. Nocami grasuje za .lużo upiorów i żarłocznych drapieżników. Lepiej zostać na miejscu, rozpalić ogień i pod jego osłoną przeczekać do następnego dnia.

Od wczesnego ranka nie mieliśmy nic w ustach. Wszystkie garnki i na-< /ynia wraz z pozostałym wyposażeniem obozu zostawiliśmy tragarzom. Nie można było zrobić nic innego, jak upiec na rożnie kilka kawałków guica.

—    Lepiej, monsieur, upiec w prawdziwy piec — zaproponował Apolina

ry

—    Na pewno byłoby lepiej, tylko niby skąd mielibyśmy wziąć piec?

—    Ja zrobić piec bardzo prędko — wyjaśnił skwapliwie kucharz — być im to bardzo dobre miejsce.

Marianna powiedziała, że powinienem go zostawić w spokoju. Może przy okazji będziemy się mogli czegoś nauczyć.

—    No, cóż, pięknie Apolinary, więc buduj ten swój piec.

—    Ja zrobić piec jak Kotoko... być lepszy jak żelazna piec madame pułkownik.

Powiedział te ważkie słowa i z miejsca zabrał się do roboty.

/. najbliższego drzewa kucharz odciął siekierą grubą gałąź, zaostrzył r icdnej strony i poszedł z nią na nadbrzeżną skarpę. Na odległość ramienia od skraju trzy- lub czterometrowego stoku wbił gałąź pionowo w ziemię na głębokość metra, potem stanął obok stromego urwiska i obiema rękami za-t /ttł wygrzebywać poprzeczny korytarz. Wyglądało na to, że nasz tropiciel /ku jego zamiary, bo dzielnie mu pomagał. W ten sposób powstawała na •kurpie niewielka nora, na tyle jednak obszerna, że mogła się w niej zmieś-i ii cała Świnia. Przy okazji dokopali się do pala, który przedtem Apolinary wbił w ziemię. Obecnie został on wyciągnięty przez pionowy otwór szeroki i.u trzy palce, którym miał potem uchodzić dym. Chyba nie można by zbu-iluwać komina w łatwiejszy i prostszy sposób. Apolinary zrobił piec zbliżony k ./tałtem do ula, o sklepionym wnętrzu, płaskiej podłodze i względnie małym otworze wlotowym. Kazał jeszcze przynieść z rzeki mokrej gliny i wys-murował nią ściany.

W tym samym czasie nasi tragarze zdążyli ściągnąć ze świni ciemnoszarą, li iuącą się z brudu skórę, a także odciąć łeb i nogi. Wszystkie wnętrzności •minięto z niej, rzecz jasna, zaraz po zastrzeleniu. Było jednak za wcześnie mu to, żeby ją wsadzić do pieca. Przedtem wypełniono go równo ułożoną irttą drewna. Płomień buchnął już od pierwszej zapałki, co w głównej mie-11> należało zawdzięczać znakomitemu przewiewowi komina. Apolinary za-• k ul otwór na zboczu, zostawiając tylko niewielką szparę i prosił, żeby oka-

SmikA... 177

1

Z franc. „żeby ładnie wyglądać” (przyp. tłum.)


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
„Najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy, kiedy sobie wyobrażę, że jestem
Magazyn 574 268 WACŁAW SIEROSZEWSKI czukocku, niby... jestem chory... kiedy o sobie chcę powiedzie
IMG08 (9) społeczeństwem a politykami jest takie, jak w Polsce na tle ny irackiej. Rządy wprowadzaj
IMG38 278 Analiza dynamiki zjawisk Jak widać na rysunku 7.5, średnia wykładnicza odzwierciedla spad
40662 IMG?05 Egz.nrl 0    - Tak, Marian? Ty... Zdążysz na piątą. No to świetnie, no t
58szop Odpowiedz na pytania pełnymi zdaniami. Jeżeli potrafisz, zapisz odpowiedzi.Jak ma na imię kuc
slanowanie 1 jąca, jak to sobie wyobrażali Haeckel i Mieczników. Praprzodek ten zbudowany był podobn
str04401 djvu JAK SOBIE WYOBRAŻAM ŚWIAT gadkę mechaniki niebieskiej! Kto badawczą pracę naukową zna
str04701 djvu JAK SOBIE WYOBRAŻAM ŚWIAT nętrznej osłabienia sił państwa, dla silniejszych gospodarc
str05001 djvu JAK SOBIE WYOBRAŻAM ŚWIAT przykrości?" zada czytelnik pytanie. Otóż każdy, kto j
str06701 djvu JAK SOBIE WYOBRAŻAM ŚWIAT i konwenans znaczy w Ameryce bardzo wiele i że pogląd na ży
str06901 djvu JAK SOBIE WYOBRAŻAM śWtAT szczerze podziwiałem wyszukany smak, który ujawnia się w no
IMG 7 śmieciły i 3iiiicszjvi Wyobraź sobie, że jesteś w cyrku. Oto klaun przedstawia kolejną śmieszn
Karty pracy (29) Strasznie zimno Czy możesz sobie wyobrazić, jak zimno jest Eskimosowi? Potącz ołówk

więcej podobnych podstron