Szanowni Państwo, z dużym opóźnieniem dotarło do mnie pismo Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które stara się zdezawuować pismo Komisji Numizmatycznej w sprawie szkodliwej ustawy o ochronie zabytków. Nie zostało bowiem do nas skierowane. Nic dziwnego - argumentacja użyta w tym piśmie jest kuriozalna, choć nie nowa. Nasi Koledzy starają się bowiem po pierwsze użyć argumentów ex auctoritate, stwierdzając, że
1) sami wypowiadają się w imieniu całości środowiska archeologów jako jego "najliczniejsza reprezentacja";
2) Komisja Numizmatyczna PAN natomiast reprezentuje środowisko kolekcjonerskie, bo jakoby tylko ono nie akceptuje obecnej ustawy.
Oczywiście liczebność reprezentacji nie implikuje słuszności, ale przeciwko insynuacji - wierzę, że wyrażonej w nieświadomości - z punktu drugiego musimy jak najmocniej zaprotestować i w tym celu proszę wszystkich Państwa o wsparcie. Naszych Kolegów ze SNAP uprzejmie zaś proszę o wskazanie choćby jednego kolekcjonera wśród członków Komisji Numizmatycznej. Przyznaję, że kolekcjonerzy powinni być reprezentowani w ciałach naukowych zajmujących się numizmatyką, bo tak zazwyczaj jest w cywilizowanych krajach, ale w KN akurat nie są. Postaramy się to zmienić, zwracając się do osób, które własnym, godnym szacunku wysiłkiem osiągnęły akademicki poziom wiedzy - co wszak nie znaczy, że wtedy będziemy reprezentować wyłącznie poglądy kolekcjonerów.
Po drugie, nasi Koledzy odrzucają możliwość zrozumienia czy choćby przyjęcia do wiadomości wyrażonego przez nas stanowiska. Nasze jasne i odpowiedzialne przecież stwierdzenie, że obecna ustawa uniemożliwia nam uprawianie zawodu, usiłują zmanipulować tłumaczeniem nam, na czym polega uprawianie zawodu numizmatyka (sic!). Starają się też przypisać nam intencje, których nigdzie nie wyrażamy, jako to: stawanie "po stronie niszczycieli dziedzictwa kulturowego" i postulowanie ułatwienia "działań prowadzących do jego destrukcji". Myślę, że jeżeli mamy ze sobą rozmawiać - a cały czas podtrzymujemy gotowość do dialogu - nie możemy traktować się w taki sposób.
O gruntownej nieświadomości - lub o odmowie przyjęcia do świadomości - stanu rzeczy świadczy też taka oto opinia naszych Kolegów: "Hobbyści" (pisani w cudzysłowie, a mowa wszak o kolekcjonerach monet) "działają na ogół w sposób zorganizowany, korzystając z publicznie dostępnych informacji o rozmieszczeniu stanowisk archeologicznych". Tu nasi Koledzy nie widzą różnicy - albo starają się ją zatrzeć - pomiędzy kolekcjonerami a tzw. poszukiwaczami, którzy są - jak wiemy - ogromnie zróżnicowani w celach, środkach i sposobach działania.
Kwestionując oczywistą w całej cywilizacji śródziemnomorskiej prawdę, że kolekcjonerstwo prywatne stanowi społeczną bazę muzeów, nasi Koledzy nie tylko świadczą o nieznajomości literatury muzeologicznej, ale przede wszystkim podważają formowane przez pokolenia (również pokolenia archeologów!) postawy społeczne, kształtujące ewergetyzm, dobroczynność publiczną, jako podstawowy element formacji obywatelskiej. Jest to postawa zwana inżynierią społeczną, dążąca do wychowania "nowego człowieka" i odrzucenia dawnych "przesądów" - czyli, po prostu, odrzucenia kultury formującej społeczeństwa. Najwyraźniej nasi Koledzy wierzą, że prawo pozbawione kontekstu kulturowego może być skuteczne - trudno o lepszy przykład przesądu opartego na ignorancji ogromnej przecież literatury dotyczącej formowania i funkcjonowania prawa.