Potem wyszedszy, czarnoksięskie karty Podług zwyczaju we dnie przeglądała,
A on sam został w ogrodzie zawarty,
Z którego piędzią wyniść mu nie dała. Tak pilnowała swego miłośnika,
Źe — kiedy bez niej — stal za pustelnika.
A kiedy zaś noc cienie przynosiła Radząc na wczasy i rozkoszy swoje, Do pałacu go z sobą prowadziła. Gdzie nocowali tylko samo dwoje.
A wtenczas, kiedy ogród opuściła I ustąpiła na dalsze pokoje,
Ukazali się cni rycerze strojno Z gęstego liścia, a obadwa zbrojno.
Jako koń dzielny, który bywał w boju I nieraz wielkie wygrawał zakłady,
A teraz w paszej, przy ciekącym zdroju, Marny małżonek, chodzi miedzy stady —
Jeśli usłyszy po długim pokoju
Dźwięk trąb wojennych, rżc z wielkiej obrady,
Już pragnie chłopa i siodła na sobie
I w zapomnianej wszystek jest ozdobie —
Tak się mlodzieńczyk porwał, blaskiem bity Od świetnej zbroje w wytrzeszczone oczy;
On duch wojenny, który beł zakryty, Gore w nim teraz i nabywa mocy, Choć beł rozkoszą i wczasom opity I zatlumiony. A wtem Ubałd skoczy I niebieskiego dobywszy puklerza, Na młodego go obróci rycerza.
On skoro wejrzał w puklerz wystawiony, Ujrzał się sam w nim i swoje ubiory,
Ujrzał perfumy, ujrzał włos trafiony,
I płaszcz w pieszczone złotem szyty wzory. Miecz podle niego leżał porzucony,
Tylko też leżał, bo trudno do sfory
Miał iść miecz męski, doświadczony bojem.
Z miękkim ubiorem i z niewieścim strojem.
Jako gdy się kto mocnym winem spije,
Po długim spaniu przydzie k sobie zasię, Tak i on teraz widzi, jako żyje,
I z gniewu patrzyć sam nie może na się. Wstydliwe oczy wszystko w ziemię kryje, Patrzy li, patrzy w stronę albo za się; Wlazłby i w ogień, żeby go nie znano,
1 w ziemię, by go tylko nie widziano.
Wtem Ubald pocznie: „Wielka się zajmuje Wojna Europy przeciwko Azyjej.
CCI