minioną, teraźniejszą i przyszłą. W Chrystusie żyjemy, umieramy i jesteśmy. Chrystus dokó-nuje uświęcenia materii wszechświata, dzięki niemu nasze dusze zostają podniesione do Boga. Bez niego byłoby to niemożliwe. Podobnie, jak byłoby niemożliwe dokonywanie się procesu ewolucji poza środowiskiem boskim, które jest jednocześnie środowiskiem Chrystusa.
Chrystus tak pojmowany zajął więc miejsce punktu Omega, utożsamił się z nim, przejął jednocześnie wszystkie jego cechy i wszystkie jego funkcje. Chrystus stał się oto ostatnim członem ewolucji wszechświata, szczytem no-osfery, nieskończoną złożonością, czystą świadomością. całkowitą wolnością, szczytem koncentracji i „zwijania się”. Stał się kategorią kosmologiczną — kosmologia Teilharda de Chardin i jego teologia zjednoczyły się, utożsamiły.
Mamy oto do czynienia z uniwersalnym centrum Chrystusowym, określonym przez teologię, z uniwersalnym centrum kosmicznym postulowanym przez antropogenezę. Chrystus jest jedynym motorem i jedynym celem wszechświata. Jest on jednocześnie fizycznym biegunem ewolucji wszechświata i realnym człowiekiem zrodzonym z Panny Marii, który zginął za nas na krzyżu. Może on istnieć jedynie w przestrzeni kosmosu i w żadnej innej, bowiem żaden byt, chociażby najbardziej boski, nie może istnieć poza wszechświatem. A jednocześnie ów Chrystus, którego odnajdujemy na wierzchołku biologicznego procesu ewolucji, potrzebował kobiety, by przyjść na świat.
Teilhard stwierdza, że ciało mistyczne Chrystusa nie jest jedynie jakąś metaforą, związkiem prawnym i moralnym wiernych wokół postaci Zbawcy. Ciało Chrystusa jest realne, jest organizmem tak namacalnym i tak konkretnym, jak każdy inny organizm, jest ostatecznym rezultatem biologicznej ewolucji wszy-
stkich organizmów, można by rzec, najwyższym tworem ewolucji.
Jednocześnie skoro raz Chrystus zajął miejsce punktu Omega, przyjął on na siebie również cechy „idealnego społeczeństwa", a jednocześnie nadał temu społeczeństwu swe boskie właściwości. Takie ujęcie „chrystologii'' wydaje się Teilhardowi de Chardin całkowicie zgodne z tradycją chrześcijańską, bowiem Chrystus kosmiczny i Chrystus wcielony w historyczną postać Jezusa z Nazaretu od dawna znani są myśli chrześcijańskiej.
Kosmogeneza i antropogeneza Teilharda de Chardin zaprowadziły nas do zgoła nieoczekiwanego rezultatu, mianowicie do genezy Boga. Biorąc pod uwagę wszystkie przedstawione aspekty teilhardowskiej wizji świata niepodobna ustrzec się przed sugestią, że zbudował on przez kolejne etapy ewolucji biologicznej i duchowej drogę do Boga. Ale ta droga jest jednocześnie wskazaniem, w jaki sposób Bóg urzeczywistnia się przez proces ewolucji, która staje się z kolei „ewolucją docelową”. Jak zobaczymy niżej, jest to problem budzący wiele wątpliwości nie tylko wśród teologów ortodoksyjnych, poddających krytyce koncepcję Teilharda, ale również u jego przyjaciół i entuzjastów.
„Skoro świat jest spójny, a Chrystus zajmuje jego Centrum, Chrystogeneza św. Pawła i św. Jana nie jest niczym innym, jak oczekiwanym, jednocześnie niespodziewanym przedłużeniem Noogenezy, której szczytowy punkt stanowi zgodnie z naszym przeświadczeniem Kosmogeneza. Móc powiedzieć Bogu dosłownie, że kocha się go nie tylko ciałem, sercem i duszą, ale całym Wszechświatem dążącym do zjednoczenia, oto modlitwa, jaka powstać może w Czasoprzestrzeni”
| p. Teilhard de Chardin, Le Phtnomine ftumain, wyd. cyt!, s. 330.