wic, które były mocno połączone z pancerzem". Zaiste, bardzo to odlegle od kurtuazji obowiązującej między rycerzami!
W ślad za oddziałami najemników pojawiają się wojska piesze tworzone na innej zasadzie, takie jak angielscy łucznicy rekrutowani wśród „ycomanów", czyli wolnych chłopów-dzierżaw-ców. jak również z chlopów-górali złożona groźna piechota szwajcarska, jak milicje miast flan-drv).skich i włoskicłi. Wszystkie te formacje władające bronią skuteczną przeciw opancerzonej konnicy, wyróżniające się silnie wyrobionym poczuciem świadomości narodowej, a zwłaszcza klasowej, stają się potężną konkurencją dla armii rycerskich. Na polach bitew Europy palma pierwszeństwa zaczyna stopniowo przechodzić znów w ręce piechoty. Przez kilka wieków przewaga „królowej broni" będzie się nieustannie pogłębiać. Kawalerzystom uda się trwale powstrzymać ten proces dopiero wówczas, gdy technika obdarzy ich nowym udoskonalonym rodzajem zbroi, w której będą się mogli schronić wraz z koniem, a raczej z całym stadem koni. Mechanicznych.
To paradoksalne na pozór twierdzenie staje się dość oczywistym, jeśli zważyć, że z punktu widzenia historii sztuki wojennej czołg to po prostu rycerz (czyli dowódca) z pocztem (czyli załogą), który zastąpił żywe wierzchowce silnikiem, a indywidualne zbroje wspólną dla wszystkich ochroną ze stalowych blach.
Wróćmy jednak do odległej o 700 lat epoki, w której zaskoczeni i zgorszeni rycerze Europy łacińskiej podejmowali pierwsze próby sprostania sytuacji powstałej w związku z pojawieniem się na polach bitew sprawnej, dobrze uzbrojonej i pozbawionej skrupułów plebejskiej piechoty. Godne uwagi, że próby te zmierzały do tego samego rozwiązania, które zastosowano w XX w.: do zapewnienia rycerzowi ulepszonej zbroi zbudowanej ze sztywnych, żelaznych płyt.
81