Gordon pisał, że przed koncertem zwykł „ćwiczyć w my ślach” fragment, nad którym właśnie pracował, spraw dzając, czy można znaleźć jakieś lepsze ułożenie palców lub pociągnięcie smyczkiem, zastanawia się więc, czy to wyobrażanie sobie różnych wykonań tego samego utwo ru nie może być przyczyną późniejszego powtarzania sit; muzyki w kółko, czy ta jego „obsesja” myślowych wariacji nie uczyniła go podatnym na halucynacje. Tak czy ina czej, różnica między nimi jest dla niego bardzo wyraźna.
Gordon konsultował się z wieloma neurologami. Przeprowadzono rezonans magnetyczny i tomografię kompu terową mózgu, poddano go całodobowej encefalografii, ale wszystkie wyniki były normalne. Aparat słuchowy nic zredukował halucynacji (chociaż bardzo poprawił słyszenie), nic nie pomogły akupunktura ani takie leki, jak klonazepam, risperidon czy stelazine. Halucynacje nadal budzą go w nocy. Pytał w liście, czy mam jakieś inne propozycje. Zasugerowałem, aby porozmawiał ze swoim lekarzem o kwetiapinie, która pomogła kilku pacjentom. Parę dni później napisał podekscytowany:
Spieszę Panu donieść, że czwartej nocy po rozpoczęciu przyjmowania leku zbudziłem się około trzeciej nad ranem i przez dobre dwie godziny nie miałem w głowie żadnej muzyki. Coś nieprawdopodobnego: pierwsza przerwa od czterech lat! Muzyka wróciła wprawdzie za dnia, ale znacznie łagodniejsza. Wszystko wygląda bardzo obiecująco.
Rok później Gordon oznajmił, że codziennie bierze niewielką dawkę kwetiapiny przed położeniem się spać, wtedy bowiem halucynacje nie zakłócają mu snu. Nie przyjmuje jej za dnia, gdyż powoduje nadmierną senność, ale halucynacje nie przeszkadzają mu ćwiczyć na skrzypcach. „Można powiedzieć — konkludował — że chyba nauczyłem się już z nimi żyć”.
’Vi, In pacjentów i korespondentów mających halucyna-
• i■ muzyczne ma też kłopoty ze słuchem, niekiedy bar-
• I n poważne. Liczni z nich — chociaż nie wszyscy —
• kn żają się na „hałas w uszach”: terkot, syczenie czy n. postacie tinnitus, a niekiedy na niezwykłą i często
• u.'przyjemną siłę pewnych głosów czy dźwięków. Jakieś .1 ■•.lalkowe przyczyny — choroba, operacja czy dalsze |fi',<tiszenie słuchu — mogą powodować przekroczenie I i , lycznej granicy.
. I odnak około jednej piątej korespondentów nie ma żad-
• •,« li kłopotów ze słuchem, a tylko dwa procent osób ma-h*'Voh jego ubytki doświadcza muzycznych halucynacji ' i- li jednak zważyć na liczbę dotkniętych różnymi stopni u ni głuchoty osób w podeszłym wieku, trzeba uznać,
■ rałe setki tysięcy ludzi mogą zostać dotknięte muzycz-n , mi halucynacjami). Większość moich korespondentów i" ludzie starsi, a kłopoty ze słuchem wiążą się bez wątpienia z wiekiem. Chociaż więc ani wiek, ani kłopoty ze liK-hem same przez się nie są wystarczającym powodem liili icynacji dźwiękowych, to jednak połączenie starzenia n z pogorszeniem słuchu i innymi czynnikami może za-Iducić chwiejną równowagę między przyzwyczajeniem i ekscytacją, popychając w kierunku patologicznej aktywizacji dźwiękowych i muzycznych układów w mózgu27.
Wprawdzie połączone z głuchotą halucynacje muzyczne są częste na starość, !•■« Inak mogą się zacząć w każdym wieku i ciągnąć przez całe życie. Pisze o tym Mtlil red Forman, wiekowa dziś dama, która zaczęła głuchnąć w młodości: Jestem kobietą głuchą postlingwalnie i od wielu lat żyję z nieustannymi muzycznymi halucynacjami, które zaczęły się niemal jednocześnie z tym, jak dobre sześćdziesiąt lat temu zaczął mi się pogarszać słuch. [...] Powtarzają się tylko melodie, które zasłyszałam, dopóki to było jeszcze możliwe. [...] Mój wewnętrzny „iPod” nigdy nie puszcza melodii, których nie potrafiłabym rozpoznać. [...] Zanim zaczęłam głuchnąć, grałam na pianinie, do dziś potrafię czytać nuty, a kiedy widzę ich układ, potrafię sobie wyobrazić, jak by to brzmiało. Piosenki jednak tylko odczytane, a wcześniej nigdy niezasłyszane, nie pozostają w bazie danych i wkrótce zostają zapomniane. Przypuszczam więc, że to, co kiedyś weszło do muzycznej sekcji bazy danych przez
91