Nie wiedzieć kiedy przestałam przyjeżdżać na wieś tworzyć wspomnienia, a zaczęłam je zbierać. Na miejscu domu Joń-czyczki stanął obiekt w stylu szwajcarskiego szaletu, wnuczki wyprowadziły się do miasta, a może odzyskały słuch i głos. Nie wiedzieć kiedy zaczęłam też przyjeżdżać na wieś sikać na jęczmień i na pszenicę dla ustalenia, czy spodziewam się syna, czy córki. Wtedy przyśniła mi się Jończyczka.
- Czegożeś się tak puszczała? - spytałam, skoro mogłam.
- Bo silne jest jak mors uczucie - powiedziała. - Zwłaszcza to do własnych dzieci.
Duch mój trzecią godzinę smutno myje zęby. Jako że widok zielonego kontenera pewnej kompanii przewozowej nieodmiennie przynosi mi nieszczęście, zamówiłam sobie w inter-necie model takiego wagonu kontenerowego w skali ho do postawienia na ciągłym widoku. Homeopatia pecha.
- To, że żyję w poczuciu śmiertelnego zagrożenia i bezsensu, nie przeszkadza mi być szczęśliwą - powiedziała Bronka. - Niekiedy.
Tyle duch. Ciało pisze teraz o grupie filmowców amatorów:
- Chcieliśmy zrobić film o drugiej wojnie światowej - mówi ich scenarzysta. - Ale nikt nam nie chciał pożyczyć pancerfau-stów, więc zdecydowaliśmy się na rodzaj pastiszu.
- Pastiszujecie wojnę?
- Drugą światową. Scenarzysta studiuje telekomunikację.
Po odłożeniu telesłuchawki pogrążam się w melancholijnym myciu zębów mojej duszy, gdy wchodzi mąż i pyta:
- A co to za widokówka treści „Proszę o pilny kontakt" bez podpisu? Z Kamiennej Góry?
- Do Janusza - mówię.
Janusz mieszkał tu przed nami.
- Ciekawe, co to może być - mówi mój mąż.
- To Kruk jest - mówię, bo zadzwoniłam do Janusza, że przyszła taka widokówka do niego, a on zadzwonił pod ten numer. - Firma windykacyjna.
- Dopadli go - mówi mój mąż - przez ciebie.
Słychać, jak mój zegar biologiczny wybija czwartą godzinę
melancholijnego mycia zębów.
74 | 75