liśmy o tym, że może Pawła dopiero czeka śmierć, jeśli przełazi na sąsiedni balkon, do tego sąsiada, co mu żona i córka siedmiomiesięczna zginęły w wypadku samochodowym, bo u sąsiada po południu było przez chwilę otwarte okno, ale teraz już było zamknięte, a on się rzadko pojawiał w domu. Ja się zawsze cieszyłam, że rzadko, bo miałam nadzieję, że nigdy go nie zobaczę: już jak nam poprzedni właściciel opowiadał u notariusza o tym sąsiedzie, to nie chciałam go oglądać. Raz pakowaliśmy dzieciaki na korytarzu do wózka i przyszedł ktoś, i wszedł do mieszkania tego sąsiada, ale mój mąż powiedział, że to nie on, bo on jest wyższy i ma więcej takiej klasy. A przez uchylone drzwi widziałam stojące w przedpokoju torby cukru.
I tak patrzyliśmy z góry i z boku na nasz stosunkowo nowy dom i jego łyse patio, aż wzrok mój padł na czarny punkt, coś jakby worek na śmieci, obok altanki śmietnikowej.
- A tamto to nie Paweł jest? - powiedziałam do męża.
- E, nie - powiedział mąż.
A rano zadzwonił do mnie z pracy - ma pracę na terenach leśnych poza granicami administracyjnymi Warszawy - i powiedział:
- No to go zakopałem.
I znowu międzynarodowe mistrzostwa w zręcznościowym jedzeniu pizzy i makaronu oraz na czas jedzeniu na dzielnicy będą, o których zechcę opowiedzieć
Ale to w przyszłą sobotę, a w poprzednią sobotę byłam na cmentarzu, pomyć groby.
- A czy ty umiesz myć groby? - spytała mama, wyrywając mi polewak i wiecheć waty szklanej, którą tradycyjnie myje się groby w naszej rodzinie, więc ostatecznie ich nie myłam, tylko nosiłam wodę uważnie, żeby mi nie nakapała na buty, jako woda cmentarna.
- Mamo, a was gdzie pochować?
Najlepiej by było z babcią od strony taty, bo do leżenia z nią nikt nie aspirował, ale okazało się, że tata pożałował babci nawzajem, jak i ona mu całe życie wszystkiego żałowała, i babcia leży w gołej ziemi, nie w pieczarze, a tylko do pieczary można dokładać trupów. Trup w gołej ziemi musi odczekać siedemdziesiąt lat, zanim mu się kogoś dokwateruje. Grób babci ukazał mi się więc jako bezwartościowy, choć boleśnie niepusty. Zaraz też wpisałam do notesu, żeby się zorientować w cenach i podjąć kroki.
Wiersz piszesz? - spytała mama. - Ja nie wiem, jak ty możesz te wiersze pisać. Po kim.
Może po tacie. Smutno pchałam powrotny wózek z dzieciaki mi, a mama szła z tyłu i rozstawiała po lastrykach zniczyki a pól złotego, bo pod każdym lastrykiem leżał czyjś zna-I "mil y, z mamy nadania patron: mój, moich dzieci, mojego mę/a, i nawet wszyscy partnerzy mojej młodszej siostry mieli "' lich patronów, specjalnie w młodych samobójcach albo w 11 agii znych denatach. Mignął mi grób opatrzony dwojgiem iM/wr.lc leżała w nim Janina pierwszego i drugiego wota
12 | 13