i anonimowy żołnierz, najwyraźniej na szybko dołożony do Janiny w czasie działań wojennych, gdy czasu brak na zaloty, a tym bardziej higienę. Rynek nieruchomości, pomyślałam, to walka. Najwyżej dołożę się do kogoś, gdy przyjdzie mój czas, i dzieciakom każę zrobić to samo. Zresztą do tego czasu zlikwidują śmierć, a zwłaszcza rozkład.
W domu był wujek i wyszedł nam do furtki.
- Noszą ją niewolnicy na siedem liter, trzecia k, siódma a? - spytał.
Myślałam, że niewolnicy chodzą nago, od tego będąc.
- Lektyka - powiedziała narzeczona Piotrusia, która z chodzenia nago wyciągała inne wnioski.
- I jak się czujesz? - spytała, patrząc na mój nowozelandzki podwójny wózek i śpiące dzieci. - Słyszałam, że ty harpa-ganka jesteś, nie czujesz bólu, nie czujesz zmęczenia. Piotruś mi mówił. O Boże, one wstają - dodała, zaglądając w głąb wózka.
Wstawały, istotnie, jak lipcowy świt nad Stalingradem, mętnie, lecz ostatecznie groźnie. Zadzwonił telefon, kolega spytał, co robię jutro.
- No, co robię, siedzę w domu, najbliższa komora dekompresyjna jest w Gdańsku - powiedziałam. - Zapraszam.
Było to w czasie, gdy zegarmistrze robili spinki do włosów
Wstałam rano i postanowiłam pójść na basen, bo już mi się bardzo chciało. Basen jest dla mieszkańców domu, więc na recepcji trzeba przedstawić dokument, za pomocą którego stało się mieszkańcem domu, typu najchętniej dowód osobisty. Ale ja mam jeszcze poprzedni dowód, więc mnie obowiązywało okazanie aktu notarialnego nabycia mieszkania i zaświadczenia o zameldowaniu. Chciałam pójść z córką, więc na wszelki wypadek wzięłam też jej akt urodzenia i kartę szczepień. Dossier okazało się wystarczające i już miałyśmy iść do przebieralni, gdy podsunięto mi jeszcze jeden kwi-lek: zobowiązanie do wpłacenia trzystu złotych na kampanię wyborczą partii działającej na basenie. Członkowie partii l> oowijani w ręczniki wyglądali na mnie zza kolumn, znad nietkniętej tafli.
A potem naprawdę wstałam i przyszła moja mama z moją córką, choć możliwe, że to było troszkę później i to ja przy-\/,łam, idąc z synem od szczepienia, a one siedziały na krawężniku od strony szlabanu, czekając na nas. Córka dała mi i rochę rumianku i trochę ostu, mama coś jej podpowiedziała nn ucho i córka powiedziała: „Kocham mamusię” W domu / Kwiatków wyszedł pająk i mama powiedziała, żebym nie u' hodziła do kuchni, tylko dała jej kawałek papieru toaletowego. Potem mówiła, że nigdy nie widziała takiego pięknego, I" i lowego pająka.
Wreszcie wczesnym popołudniem poczułam, że naprawdę u stałam, czy wręcz się obudziłam, i chcąc to wszystko opi-m , ot worzyłam komputer, a córka siedziała mi na kolanach,
14 | 15