IOHAKN WOl.FGAN G GOETHE: NARZECZONA Z KORYNTU 240
Dla młodzieńca napełnia swą czarę,
On ją duszkiem wychyla i nadal Jej miłości domaga się z żarem;
Biada sercu młodego, o biada!
Wciąż się wzdraga dziewczyna, Chłopiec blaga, zaklina,
W końcu z łkaniem na łoże upada.
Wtedy przyszła żałosna, zmartwiała. „Jakże cierpię, że ci ból sprawiłam!
Ach! Lecz kiedy dotkniesz mego ciała,
Z dreszczem grozy poznasz, com taiła.
Bo jako śniegi biała,
Ale na lód skostniała Jest, o panie, wybrana twa miła".
Śmiało porwał ją w swoje objęcia, Młodość, miłość żar w piersi mu wlały; „Ja bym ogrzał dę, wierzę w to święcie, Choćby z grobu dę bogi przysłały! Pocałunki gorące Żarem krwi pałające!
Czy nie płoniesz od ust rozgorzałych?”
Mocny uścisk tętni upojeniem,
I łzy słone zraszają ich miłość,
Ona żądnie ssie mu z warg płomienie, Jedno czude tych dwoje złączyło.
Jego miłośd siła Martwą jej krew zbudziła,
Ale serce w jej piersi nie biło.
A tymczasem po domu komnatach Jeszcze matka się snuje śród nocy.
Długo słucha i słucha na czatach,
Gdyż ją dziwne dolatują głosy: Rozkoszny szept i skarga U kochanków na wargach 1 szał pieszczot, i westchnień miłosnych
Nieruchomo przystaje, zdumiona,
Nie jest pewna, czy ją słuch nie myli.
I znów słyszy miłości imiona,
Gniewne prośby i szczebiot przymilny. „Cicho! Zapiał trzeci kur!
Ale jutro nocą tu
Przyjdziesz znów?” I całusy po chwili.
Matka z długo hamowanym gniewem Otworzyła gwałtownie podwoje:
„Wstyd! Myślałam, że nie ma tu dziewek,
Co kalają z obcym gniazdo moje!"
I porywczo wchodzi tam,
By przy jasnym świetle lamp Ujrzeć - Boże! Ujrzeć dziecię swoje.
A młodzieniec z przerażeniem bierze Kwef kochanki, by ją nim osłaniać,
To znów na nią narzuca kobierzec,
Ale ona ukrywać się wzbrania.
Przemocą, niecierpliwa,
Zasłony z siebie zrywa,
Wolno, długo powstaje z posiania.
„Matko! Matko! i głuchym głosem rzekła -Tak zazdrościsz mi tej nocy z miłym,
Że wyganiasz mnie stąd, z tego ciepła? Więc mię bogi na rozpacz zbudziły?
Czyż jeszcze ci za mało,
Że truchłem moje ciało,
Że mnie w mroki wpędziłaś mogiły?
Z zimnej, czarnej grobu deśni Przyszłam szukać tu sprawiedliwości Ni kapłanów twych brzęczące pieśni, Ni ich modłów nie pomoże glos d. Sól i woda nie studzą Młodych serc, gdy się zbudzą, Ach! I ziemia nie studzi milośd.