P1010509

P1010509



To, co mnie otaczało, nie wyglądało bynajmniej weselej: był to wewnętrzny podwórzec mołdawskiego zamku z czternastego stulecia.

Kostaki wypuścił mnie ze swych ramion, stawiając Ostrożnie na ziemię i niemal zaraz znalazł się przy mnie; mimo to jednak Gregoriska go ubiegł. Tak jak powiedział, on był na zamku panem.

Na widok młodzieńców, przybywających z jakąś obcą kobietą, nadbiegła czym prędzej służba. A choć starała się dogodzić obu swoim panom, widać było, że większymi względami i głębszym poważaniem otacza starszego z braci.

Zbliżyły się dwie kobiety, którym Gregoriska rzucił rozkaz, a ku mnie skinął, abym poszła za nimi. Tyle było czci w spojrzeniu, jakie towarzyszyło jego gestowi, że nie zawahałam się ani na chwilę. Po kilku minutach znalazłam się w pokoju, który mimo iż wydałby się komuś najmniej wymagającemu surowy i niezamieszkany, był najwidoczniej najpiękniejszy w całym zamku.

W wielkiej czworokątnej komnacie stała kryta zieloną materią kanapa, w dzień służąca do siedzenia, a w nocy do spania, kilka foteli dębowych, wielka skrzynia, a w jednym z rogów baldachim, podobny do dużej, wspaniałej stalli kościelnej. Nie było żadnych portier w oknach, ani jakichkolwiek zasłon.

Do tego pokoju wiodły schody, na których stały w zagłębieniach trzy posągi Bran-kowanów nadnaturalnej wielkości.

Po chwili wniesiono do izby bagaże, wśród których znajdowały się moje kufry, a kobiety zaofiarowały mi swe usługi. Zaczęłam doprowadzać do porządku mój strój, który nieco ucierpiał na skutek opisanych wypadków. Zostałam jednak w amazonce, jako najbardziej harmonizującej z ubiorem tutejszych gospodarzy. Niebawem rozległo się lekkie pukanie do drzwi.

i Proszę - odezwałam się po francusku, ten język bowiem był dla Polaków, jak państwu wiadomo, niemal drugim językiem ojczystym.

Wszedł Gregoriska.

-    Jakżem szczęśliwy, że pani mówi po francusku.

-    I ja też rada jestem - odparłam - gdyż dzięki temu mogłam ocenić pańskie wspaniałomyślne postępowanie. Posługując się tym językiem, bronił mnie pan przeciwko swemu bratu i również w tym języku wyrażam panu swoją szczerą wdzięczność.

-    Dzięki. To całkiem zrozumiałe, że zainteresowałem się kobietą w pani sytuaq'i... Polowałem w górach, kiedy usłyszałem bezładną i przeciągłą strzelaninę. Zrozumiałem, że chodzi o jakiś zbrojny napad. Skierowałem się na ogień, mówiąc języ-

Rozdział XIII ZAMEK

brankowanów




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
page0201 197 czuję się być czemś zupełnie odrębnem od tego, co mnie otacza, iż sam dla siebie jestem
EisnerEkspr5 znaczenia nie chcemy bynajmniej umniejszać — był kierownikiem produkcji tego filmu, le
wzruszeń! To lepiej dla mnie i dla tych, którym się dzieje ta sama krzywda co mnie. Nie chcę zresztą
SNC00781 s:_ _    ",.ni.e to dziwi, te to co mnie spotkało, stało t rLr<7I.wf
IMG019 PLANOWANIE W OPARCIU O ANALIZĘ RYZYKA__ Co może się nie udać ?! Wpływ na Czas, Jakość i Koszt
Nie postępujmy dalej na tej drodze: Dopiero co mnie obdarzył godnością I sam dopiero co sobie
Mogę uczyć się wszystkiego, co mnie zaciekawi I mam prawo wybierać, z kim się będę bawić. Nikt nie m
IMGE52 Alexandre AstrucNARODZINY NOWEJ AWANGARDY KAMERA-PIÓRO To, co mnie interesuje w kinie, to abs
fhsrhes Co o mnie myślisz? 1.    Nienawidzę Cię 2.    Bardzo Cię nie l
ROMANTYZM A ŚWIADOMOŚĆ NOWOCZESNA 289 wierząc w to, co tamci mówią, i nie dopuszczając nawet myśli,
hartglas3 wiedziała: .Jeżeli pannie Heli przez 20 lat nie stała się krzywda, to wierzę, że i mnie si
2tyty CO O MNIE SĄDZISZ? 1.    BARDZO CIĘ NIE LUBIĘ 2.    MAM CIĘ GDZI

więcej podobnych podstron