~ A więc ~ zapytał - zasypiasz co wieczór kwadrans przed dziewiątą?
“ Tak, mimo iż usiłuję na wszelki sposób opanować senność.
“ I widzisz jakby otwierające się drzwi?
- Tak, choć zamykam je na rygiel.
-1 czujesz dotkliwy ból w szyi?
- Tak, choć ledwie znać na niej ślad jakiejś rany.
- Czy pozwolisz mi ją obejrzeć? - zapytał.
Przechyliłam głowę na ramię, a Gregoriska obejrzał bliznę.
- Jadwigo - rzekł po chwili - ufasz mi?
- Jakże możesz pytać? - powiedziałam.
- Wierzysz w moje słowo?
- Tak jak w ewangelię.
- A więc, Jadwigo, przysięgam na honor, że nie przeżyjesz tygodnia, o ile nie zgodzisz się zrobić, dziś jeszcze, tego, co ci powiem!
- A jeśli się zgodzę?
- Jeżeli się zgodzisz, będziesz może uratowana.
- Może?
Gregoriska zamilkł.
- Cokolwiek ma się stać - podjęłam - zrobię to, co mi każesz.
- Słuchaj więc - powiedział - a przede wszystkim, nie trwóż się. W twoim kraju, tak jak na Węgrzech, jak w naszej Rumunii istnieje zabobon.
Zadrżałam, gdyż przypomniał mi się ów zabobon.
- Ach - rzekł - wiesz, o czym chcę mówić?
- Tak - odparłam. - Widziałam w Polsce ludzi ulegających wpływowi owego straszliwego zjawiska.
- Masz na myśli wampiry?
~ Tak. Widziałam w dzieciństwie, jak w jednej z wiosek mojego ojca odkopano na cmentarzu czterdzieści osób... Zmarły one w ciągu dwóch tygodni, ale nie można było odgadnąć przyczyny ich śmierci. Siedemnaście spośród nich posiadało wszelkie oznaki zdradzające, iż są wampirami, to znaczy - zachowały świeżość i rumieńce, jak żywe. Reszta - były to ich ofiary.
- I co zrobiono, aby uwolnić od nich wieś?
~ Wbito im w serce pal, a potem spalono.
~ Tak właśnie postępuje się zwykle, ale nam to nie wystarczy. Ażeby cię uwolnić od upiora, muszę najpierw go wykryć i klnę się niebem, że go wykryję! Tak, jeżeli trzeba, będę z nim walczył pierś o pierś, kimkolwiek jest!
~ Ach, Gregoriska! at zawołałam przerażona.