P1010922

P1010922



rozległ się w ciszy, wszystkie oczy opadły na nią migotliwym, niespokojnym rojem. Opowiadała zwięźle i obrazowo o swojej podróży ostatniej do Tybetu i stosunkach z Dalaj Lamą. Cisza stawała się już rozdrgana przyśpieszonymi oddechami, oczy zaczynały świecić fosforycznie, fantastyczne bowiem przejścia, niebezpieczeństwa, groza śmierci wisząca nad nią w każdej chwili, niesłychane przygody, śnieżne zaspy, głód, napady zgłodniałych dzikich zwierząt, mroźne orkany, walki ze złymi potęgami, a w końcu wydarcie tych nieśmiertelnych tajemnic bytu, których tylko cząstkę mogła ukazać w Izys Odsłoniętej, takim dreszczem ekstazy i uniesienia przejęły słuchaczów, że po skończeniu grzmot oklasków spadł na nią rzęsisty długo niemilknącą ulewą.

Zasiadła w głębi na czymś w rodzaju tronu i siedziała nieruchomie, pełna majestatu i wyniosłości, a na estradę wystąpił stary Hindus w powłóczystej szacie zło-tozielonej i w ogromnym turbanie na głowie, zapowiadając część eksperymentalną przy pomocy medium, jakoby wykradzionego z lamaickiego klasztoru, położonego na niedostępnych zgoła szczytach Himalajów.

-    Chwila cudów nadchodzi! - szepnęła ironicznie Daisy. - Jakże się panu wydała prorokini? - dodała ciszej.

-    Twarz pospolita, oczy przebiegłe, wola potężna, a całość: generalna - wytłumaczył znaczenie tego określenia i zakończył:

-    Ale mówi wspaniale!

-    O tak! Znakomicie tumani wiernych, a w najlepszym razie i siebie! Ale nie, ona na to za mądra! Wie, iż ludzie przede wszystkim łakną cudów!

-    Każdy kult chętnie się tym podpiera i uzasadnia.

Nie odpowiedziała, gdyż światła nieco przyćmiono, że tylko w błękitnawych dymach kadzielnic połyskiwał tajemniczo złoty posąg Buddy, a ze ścian, pokrytych symbolicznymi malowidłami, wynurzały się tu i ówdzie jakieś ekstatyczne twarze, święte zgłoski lub znaki.

Biała postać Bławatskiej majaczyła w głębi niby posąg marmurowy. Dźwięki muzyki rozsypały się przesłodkim, sypkim pyłem i przewiały, a całą salę zaległa grobowa cisza. Rozpoczęły się spirytystyczne cuda. Podnosiły się stoły, latały nad głowami krzesła, sypały się spod sufitu świeże kwiaty i zielone gałęzie jakichś drzew podzwrotnikowych! Niekiedy straszny brzęk tam-tam runął w ciszę, aż wszyscy kurczyli się z przerażenia.

A potem występowały białawe zarysy jakichś larw człowieczych, świetlane ręce błądziły nad niektórymi głowami, grały niewidzialne instrumenty, zawieszone gdzieś wysoko, toczyły się w powietrzu prześwietlone kule mgławic i roje skrzeń jakby fosforencyjną rosą pokrywały ściany i wirowały w przestrzeniach.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
16 17(1)(1) W gorączce organizm stara się przeznaczyć wszystkie rezerwy energetyczne na proces zdrow
129 Uroczystość jubileuszowa stała się manifestacją Polaków w Niemczech. Przybyły na nią tysiączne
page0119 115 w miarę zwiększania się masy głównej nebulozy, uderzające na nią ciała musiały spadać p
Hobbes interpretacji. Interpretacja moja stara się być tylko dopuszczalna. Zezwala na nią, w moim mn
metalurgia005 8 - stan powierzchni uzyskany przede wszystkim w wyniku nanoszenia na nią rozmaitych p
skanuj0130 278 SANATORIUM POD KLEPSYDRĄ na środku sali przed stołem uginającym się od potraw? Ojca.
28O ORLE KLEJNOCIE gnie; na co się sam wszystko dobrowolnie obrał. To jako sprawił, o tem pod Topore
skanuj0412 Ponieważ wektor (S — S0)M pojawia się we wszystkich wyrażeniach na przesunięcia fazowe, n

więcej podobnych podstron