bigniew Zaborowski w jednej ze swych książek w której mię-dzy innymi rozpatruje podstawową rolę nauczyciela w prze-C—kształceniu szkoły w konstruktywne środowisko społeczno--wychowawcze, stawia pytanie (które być może zadał i czytelnik moich miniesejów) „Czy nie jest przesadą przypisywanie tak wielkiej roli w procesie wychowawczym stosunkom między nauczycielem a uczniami?"1. Odpowiadając na nie, psycholog ten snuje następujący wywód. Nauczyciel w toku kontaktów z uczniem przejawia zawsze jakąś postawę uczuciową: akceptuje go, darzy życzliwością, jest obojętny bądź niechętny, nieżyczliwy, a nawet wrogi. Określona postawa emocjonalna ma istotne znaczenie dla efektywności procesu wychowania, bowiem na zasadzie „prawa wyrównywania postaw emocjonalnych"2 uczniowie akceptowani przez nauczyciela przejawiają wobec niego postawę przyjazną, łatwiej i pełniej identyfikują się z nim, są bardziej podatni na oddziaływanie za pomocą perswazji i przekonywania; zaś stosunki obojętne bądź wrogie osłabiają czy nawet udaremniają skuteczność stosowania wszelkich zabiegów wychowawczych. Jak stwierdza autor: „Na-
Z. Zaborowski, Psychospołeczne problemy wychowania, Warszawa: Nasza Księgarnia 1977, s. 58.
Patrz więcej na ten temat: Z. Zaborowski, Stosunki międzyludzkie, Wrocław: Ossolineum 1976, s. 104-159.