podążamy ścieżką niezwykle wymagającą, bez przewodnika i drogowskazów. Błędy te mogą się nawet okazać pożyteczne, rozbudzając ciekawość i niszcząc ową niezachwianą wiarę i pewność siebie, która jest zmorą wszelkiego rozumowania i wolnych dociekań. Zakładam, że jeśli odkryjemy jakieś ułomności w filozofii popularnej, to nie zniechęci nas to, lecz raczej, jak to się często zdarza, pobudzi do przedsięwzięcia czegoś bardziej kompletnego i satysfakcjonującego niż to, co do tej pory proponowano publiczności.
Wszystkie rozumowania dotyczące faktów zdają się opierać na stosunku przyczyny i skutku.Na mocy samego tego stosunku możemy wykroczyć poza świadectwo naszej pamięci i zmysłów. Gdybyśmy spytali kogoś, dlaczego wierzy w fakt, którego bezpośrednio nie doświadcza, na przykład w to, że jego przyjaciel jest na wsi albo we Francji, to w odpowiedzi podałby on powód, a powodem tym byłby inny fakt, na przykład otrzymany od przyjaciela list albo wiedza o jego wcześniejszych postanowieniach i obietnicach. Człowiek, który znalazłby zegarek czy jakiś inny przyrząd na bezludnej wyspie, wyciągnąłby wniosek, że na tej wyspie byli kiedyś ludzie. Wszystkie nasze rozumowania dotyczące faktów są tej samej natury. Stale się tu zakłada, że istnieje związek pomiędzy obecnym faktem a faktem, o którym na podstawie tamtego wnosimy. Gdyby nic ich nie łączyło, wniosek taki byłby całkowicie nieuprawniony. Kiedy w ciemności słyszymy artykułowany głos i rozumną wypowiedź, wnosimy, że znajduje się tam jakiś człowiek. Dlaczego? Ponieważ doświadczamy skutków działania i struktury człowieka, które są z nim ściśle związane. Jeśli poddamy analizie wszelkie inne rozumowania tego rodzaju, zobaczymy, że opierają się one na stosunku przyczyny i skutku, i że stosunek ten może być bliski bądź odległy, bezpośredni bądź równoległy. Ciepło i światło są równoległymi skutkami ognia i z jednego z nich można zasadnie wnosić o drugim.
Jeśli zatem chcemy zaspokoić naszą ciekawość dotyczącą podstawy wiary w prawdziwość faktów, musimy zbadać, w jaki sposób dochodzimy do wiedzy o przyczynie i skutku.
Ośmielam się twierdzić, przy czym teza moja ma charakter zdania ogólnego, które nie dopuszcza żadnego wyjątku, że wiedzy o tym stosunku nie zdobywamy w żadnym wypadku na mocy rozumowań a priori i że wynika ona całkowicie z doświadczenia, to jest z obserwacji, że jedne przedmioty stale łączą się z innymi. Załóżmy, że człowiek w najwyższym stopniu rozumny i zdolny spostrzega jakiś przedmiot; jeśli przedmiot ten jest dla niego całkowicie nowy. to człowiek ten nie będzie w stanie odkryć jego przyczyn i skutków, choćby zmysłowe jakości owego przedmiotu noddał najbardziej skrupulatnemu badaniu. Adam. choćbyśni} założyli że jego zdolności intelektualne bvłv od samego ooczalki: doskonałe, me bvłbv w stanie z nmino-ści i przejrzystości wody wywnioskować, że może się nią zadławić, a ze światła i ciepła ognia, że ten może go spalić. Jakości zmysłowe żadnego przedmiotu nie ujawniają ani przyczyn, które go wywołały, ani skutków, które z niego wynikną. Nasz rozum bez pomocy doświadczenia nie jest w stanie wyciągnąć żadnych wniosków dotyczących rzeczywistego istnienia i faktów.
Na twierdzenie, że przyczyny i skutki odkrywamy nie za pomocą rozumu, ale za pomocą d o ś w i a d c z e n i a, łatwo się zgodzić, kiedy rozważamy takie przedmioty, o których pamiętamy, że były nam kiedyś zupełnie nieznane - zdajemy sobie bowiem sprawę, że nie byliśmy wówczas świadomi ich następstw. Jeśli człowiekowi nieobezna-nemu z filozofią przyrody [natural philosophy\ pokażemy dwie gładkie płyty marmuru, to nie domyśli się on, że przylgną do siebie w taki sposób, iż trzeba będzie wielkiej siły, aby je od siebie oderwać w linii prostej, podczas gdy nie będą stawiać oporu naciskowi bocznemu. Każdy się zgodzi, że zjawiska tego rodzaju, wykazujące tak mało podobieństwa do powszechnego biegu przyrody, są nam również znane tylko na mocy doświadczenia. Trudno sobie wyobrazić, żeby wybuch prochu strzelniczego albo przyciąganie magnesu można było odkryć drogą rozumowania a priori. Podobnie dzieje się, kiedy skutek zależy od skomplikowanego mechanizmu lub nieznanego układu części: bez trudności przypisujemy naszą wiedzę o nim doświadczeniu. Kto potrafiłby podać ostateczną przyczynę, dla której mleko i chleb są odpowiednim pożywieniem dla człowieka, a nie dla lwa czy tygrysa?
Lecz ta sama prawda może na pierwszy rzut oka wydać się mniej oczywista, kiedy rozważamy zjawiska, z którymi jesteśmy zaznajomieni od czasu naszego pojawienia się na świecie; zjawiska, które odznaczają się bliskim podobieństwem do regularnego biegu przyrody; które zdają się zależeć od prostych jakości przedmiotów, nie zaś od nieznanego układu części. Skłonni jesteśmy wyobrażać sobie, że możemy tu odkryć skutki za pomocą samego działania rozumu, bez udziału doświadczenia. Myślimy, że gdybyśmy nagle znaleźli się na świecie, to od razu wywnioskowalibyśmy, że jedna kula bilardowa przekazałaby ruch drugiej za pomocą impulsu i że nie musielibyśmy czekać na to zdarzenie, żeby mieć pewność co do jego zaistnienia. Taki jest wpływ nawyku [custom], że tam, gdzie jest najsilniejszy, nie tylko maskuje naszą przyrodzoną niewiedzę, lecz także ukrywa sam siebie: z pozoru nie odgrywa żadnej roli właśnie dlatego, że odgrywa rolę największą.
Wydaje mi się, że poniższe uwagi wystarczą, by przekonać wszystkich, iż wszystkie bez wyjątku prawa przyrody i działania ciał są nam znane wyłącznie z doświadczenia. Gdyby przedstawiono nam jakiś przedmiot, którego nie obserwowaliśmy nigdy wcześniej, i oczekiwano, że wypowiemy się na temat jego skutków, to. pytam, w jaki sposób mielibyśmy się do tego za-