■; ioj z sobą związanych. W Tonkinie odprawia dr obrządy, których oczywisty cel polega na usu-;.i ninr/ystych reliktów wszelkich wydarzeń, ■iszczą zaś czynności władzy. Usiłuje się o. uli alizować gniew i wrogość, jakie żywić mogą diHiy osób skazanych przez władzę na śmierć za ••i••••de bunt czy spiski. W Chinach zbiera się pod ilr. wiaini domu wszelkie śmiecie, tzn. codzienne -idlti życia rodzinnego, by z całą ostrożnością ; być się ich w czasie święta odnowy roku, zawierają bowiem — jak wszelka zmaza — pewien czynny pierwiastek, który — właściwie wykorzystany — może przynieść pomyślność.
Usunięcie odpadków, jakie gromadzą się w rezultacie funkcjonowania wszelkiego organizmu, doroczne anulowanie grzechów, wypędzanie starego czasu — wszystko to jeszcze nie wystarcza; stanowi jedynie pogrzebanie przeszłości zmurszałej i skalanej, która ma swój czas za sobą i powinna ustąpić pola światu dziewiczemu — święto ma właśnie wymusić nadejście takiego świata.
Okazuje się. że zakazy nie są w stanie zachować p . yA wa i przyrody w stanie nienaruszonym. Tym bardziej nic mogą przywrócić im pierwotnej świeżości. System reguł nie ma w sobie pierwiastka. dzięki któremu społeczeństwo i przyroda mogłyby odzyskać siłi; żywotną. Trzeba więc odwołać się do twórczej mocy bogów i powrócić do początku świata, zwrócić się ku siłom, które przeobraziły wledy chaos w kosmos.
■ 'IlAOIAUS
Święto jawi się w rzeczy samej jako aktualizacja praczasów. Urrcił, wybitnie twórczej ery początków. kiedy wszystko — rzeczy, istoty, instytu-• ■ •• • przybrały osi a I (•<•'.'nie określimy, Itadyi viov kształt. Jest to ta sama epoka, w której żyli i działali boscy praprzodkowie, opiewani przez mity. Więcej, dla Tsimszianów północnoamerykańskich mity tym właśnie różnią się od innych opowieści legendarnych, że ich akcja jest umiejscowiona w tym minionym czasie, gdy świat nie zyskał jeszcze obecnej postaci.
Levy-Bruhl dał znakomite studium tego Wielkiego Czasu mitów na przykładzie tubylców australijskich i Papuasów. Każde plemię ma specjalne wyrażenie na określenie owego praczasu: altjira u Aruntów, dzugur u Aluridżasów, buragi u Karadżerich, ungud u plemion z Australii północno-zachodniej itp. Słowa te często oznaczają zarazem sen, marzenie i w ogóle wszystko, co wydaje się niezwykłe i cudowne, służą bowiem do określania czasów, gdy „nadzwyczajność była czymś pospolitym”. Wszystkie określenia używane przez badaczy podkreślają ten aspekt pierwszego wieku. Dla dra Fortune’a czas mityczny to epoka, „gdy wraz z zaistnieniem bytów wzięła początek historia naturalna”. Czas ten znajduje się zarazem na początku stawania się i poza nim. I tak Elkin zwraca uwagę, że ten czas ma charakter zarówno teraźniejszości i przyszłości, jak przeszłości: „To zarówno stan, jak i okres” — stwierdza wymownie.
W gruncie rzeczy czas mityczny jest początkiem innego czasu i wciąż się z niego wynurza, powodując wszystko, co się w nim dokonuje zadziwiającego lub niewytłumaczalnego. Nadprzyrodzo-ność wciąż tai się za tym, co uchwytne zmysłami, usiłując wyrazić się przez nie. W różnych okolicach świata znajdujemy dziwnie zbieżne opisy owego pierwotnego czasu. Jest on idealną strefą przemian i cudów. Nic się jeszcze nie ustaliło, nie ma jeszcze żadnych norm, nie utrwalił się jeszcze żaden kształt. Wszystko, co z czasem stało się nie do pomyślenia — było jeszcze możliwe. Przedmie-