nej Francji, (rdyby podbiła ona kontynent wraz z Wielką Brytanją :— świat byłby obecnie szczęśliwszy, bardziej cywilizowany i wolny, a także bardziej pokojowy. Ale Francja rewolucyjna stanowiła wypadek zupełnie wyjątkowy, ponieważ początkowe jej podboje dokonywane były w imię wolności — przeciw tyranom, a nie przeciw ludom, i ponieważ armja francuska witana była jako oswobodzicielka przez wszystkich z wyjątkiem władców i bigotów. Jeśli chodzi o walkę naszą z Filipem II — słuszność była tym razem po naszej stronie z taką samą oczywistością, jak była przeciw nam w r. 1793. W obu wypadkach postępowanie nasze powinno być oceniane nie z punktu widzenia jakiejś abstrakcyjnej dyplomatycznej koncepcji „swobód europejskich”, ale z punktu widzenia tego, jakie ideały reprezentowało W każdym wypadku mocarstwo, dążące do hegemonji i jakie byłyby prawdopodobne skutki tej hegemonji, jeśli chodzi o dobro zwykłych śmiertelników, zamieszkujących Europę.
„Hcgemonja” jest wyrażeniem bardzo niejasnem: wszystko zależy od tego, w jakim stopniu ogranicza ona wolność. Pewien stopień tego ograniczenia jest śmiertelny dla wielu przejawów życia narodowego; tak nn-przykład supremacja Aiietrji i Hiszpanji oddziaływała w sposób przytłaczający na Włochy w wieku XVII i XVIII. Gdyby Niemcy mieli istotnie zaanektować prowincje francuskie, jak to uczynili w r. 1871, prowincjom tym stałaby się prawdopodobnie poważna krzywda i osłabiłoby to ich twórczość dla dobra cywilizacji. Z tych względów wolność narodowa jest sprawą istotnego znaczenia, i Europa rządzona faktycznie przez Niemcy 9tałaby się prawdopodobnie martwą i bezpłodną.
Jeżeli jednak przez „liegemońjęM rozumiemy tylko ■większe znaczenie w kwcstjaeh dyplomatycznych, więcej stacyj węglowych i posiadłości w Afryce, większą władzę zawierania korzystnych traktatów handlowych—i wówczas trudno przypuszczać, alty mogła ona istotnie zaszkodzić innym narodom; z pewnością zaś byłaby mniej szkodliwa od obecnej wojny. Nie wątpię, że przed wojną hegemonja tego rodzaju zadowoliłaby Niemców całkowicie. Dotychczasowym jednak skutkiem wojny jest, że niebezpieczeństwa, które miała ona odwrócić, stały się nieskończenie większe: teraz możemy już tylko wybierać między wyniszczeniem Europy w celu pokonania Niemiec, i możłiwem okaleczeniem życia narodowego Francji przez tyranję niemiecką. Jeśli ujmować sprawę z punktu widzenia ludzkiego szczęścia i cywilizacji, a nie z punktu widzenia „prestige’u“ narodowego — o to tylko toczy się obecna wałka.
Jeżeli kresu wojnie nie położy jedno z państw, podbijając wszystkie inne — jedyną drogą, jaka prowadzi do stałego pokoju, jest wszechświatowa federacja. Dopóki istnieje wiele państw suwerennych, z których każde posiada swoją armję — nie możemy mieć pewności, że wojna znów nic wybuchnie. Abyśmy mieli podstawę twierdzić, że nie będzie już więcej wojny — trzeba, żeby na świecie była tylko jedna armja i jedna flota; znaczy to, że jeśli chodzi o militarne funkcje państwa — musi być jedno tylko państwo wszechświatowe.
Cywilne funkcje państwa — ustawodawcze, administracyjne i sądowe — nie są zasadniczo związane z jego funkcjami militarnemi i niema powodu, dla któregoby oba rodzaje funkcyj miały być wykonywane przez to samo państwo. Przeciwnie — wszystko przemawia za