Prawic całe pozostałe 4/5 to azot. W powietrzu oba gazy są ze sobą wymieszane. Azot nie bierze udziału w większości reakcji chemicznych-jest aktywny tylko w wyjątkowych przypadkach.
Wykorzystujemy:
słoik, miskę z wodą, papier, zapałki.
Wykonamy doświadczenie, które podobnie jak dwa poprzednie, dotyczy zużycia tlenu oraz ciśnienia powietrza. Na dno słoika wstawiamy ogarek świecy. Przygotowujemy także kawałek bibuły zwilżonej wodą.
Po zapaleniu ogarka błyskawicznie przykrywamy otwór słoika mokrą bibułą oraz przyciskamy do niego otwór drugiego słoika (o równej wielkości) lak, by oba otwory dokładnie się pokry wały. Po krótkiej chwili płomień świecy gaśnie. Gdy spróbujemy teraz ostrożnie podnieść górny słoik, okaże się. że dolny słoik mocno do niego przywarł. Jak to wyjaśnić?
Dowiedzieliśmy się z poprzednich doświadczeń, że przy spalaniu zawsze jest zużywany tlen. Również teraz płomień świecy szybko „pochłonął” tlen z obydwu słoików -także z górnego, jako że powietrze może przenikać przez wilgotną bibułę. Gdy płomień zgasł, wr słoikach panowało nieco obniżone ciśnienie-wyższe ciśnienie zewnętrznego powietrza dociskało do siebie oba naczynia. Jeżcłi słoje pasują do siebie niezbyt dokładnie, można użyć gumki do weków jako uszczelnienia. Ten. kto chce być ostrożny, może użyć nietłukących się słoików'.
Wykorzystujemy:
2 słoiki równej wielkości, bibułę, ogarek świecy, wodę.
Kilka razy silnie chuchamy na klingę noża. Suchy uprzednio metal powieka się. podobnie jak lustro, delikatną mgiełką. To niew idoczna para wodna zawarta w wydychanym powietrzu zagęściła się w zetknięciu z zimną klingą do postaci maleńkich kropelek. Jak mówią ludzie nauki-para skropliła się.
Zajmijmy się teraz doświadczeniem. Ochładzamy klingę noża w strumieniu zimnej wody i wycieramy ją do sucha. Suchą klingę trzymamy przez chwilę około 5-7 cm ponad płomieniem świecy. Na spodniej stronie klingi, podobnie jak przy chuchaniu pojawia się nalot wilgoci.
Obserwacja ta przekonuje nas, że płomień musi w jakiś sposób oddawać wodę. Zastanówmy się, jak coś takiego jest możliwe-woda to przecież przysięgły w róg ognia! Parafina, podobnie jak olej i benzyna, jest mieszaniną związków chemicznych węgla z wodorem.7 Gdy substancje te spalają się. wodór łączy się z tlenem z powietrza. Powstający związek jest niczym innym jak zwykłą wodą. Z powodu gorąca ma ona z początku postać pary .
Przy oziębieniu płomienia węgiel spala się tylko częściowo. Włóżmy do płomienia świecy zimną miseczkę porcelanową. Czarny nalot na porcelanie to sadza-jedna z postaci węgla. W silniku samochodowym węgiel z benzyny spala się w większości do dwutlenku węgla i tlenku węgla. Ten ostatni jest. nawet w małych ilościach, śmiertelnie trujący.
Wykorzystujemy:
świecę, nóż. miseczkę porcelanową.
Połóżmy kostkę cukru na starym talerzu i poprośmy przyjaciela, by podpalił ją zapałkami. Nie uda mu się. My natomiast możemy bez w ahania iść o zakład, że to zrobimy. Jak? Posypmy naroże kostki odrobiną popiołu / papierosa. Jeżeli przyłożymy w tym miejscu zapaloną zapałkę, cukier zacznie palić się niebieskim płomieniem (rys. 12d).
Wyjaśnienie: Cukier i popiół z papierosa nie palą się oddzielnie. Jednakże popiół umożliwia spalanie cukru. Substancję, która wywołuje przebieg procesu chemicznego, nic ulegając przy tym sama przemianie, chemicy nazywają katalizatorem. Rówmież w naszych ciałach, w temperaturze 37‘C. biokatalizatory umożliwiają utlenianie cukru w złożonym łańcuchu reakcji chemicznych.
39