parodii Tuwima, zatytułowany Le style c'est l*homme, pokazujący, jak by różni poeci opracowali popularny wierszyk „Nie rusz, Andziu, tego kwiatka, róża kole — rzekła matka”. W opracowaniu tego tematu przypisanym Staffowi gromadzi Tuwim charakterystyczne cechy stylu tego poety, jak klasycy stycznie zorientowany patos, wielka liczba epitetów itp.
Wiem... zbyt drogo okupię radość nikłej chwili,
Która mnie smętkiem szczęścia złudnego upoi,
Gdy się za różą bladą tęsknota wysili I zakwitnie przedziwnie w wątłej dłoni mojej.
Lecz muszę dłoń wyciągnąć, co mi służy wiernie,
Bo nazbyt mi tęsknota w cichym sercu wzbiera,
I krwawi się dłoń jedna o kolące ciernie,
Gdy druga — łzy radości i szczęścia ociera.
(J. Tuwim Le style c'est l'bommc. Leopold Staff)
Styl parodystyczny pojawia się także i w takich utworach, które jako całość nie stanowią parodii. Stylem parodystycznym posłużył się np. Niemcewicz w pewnych partiach Powrotu posła w celu skarykaturo-wania zepsutego i zmanierowanego języka polskiej arystokracji.
Parodia nabiera trochę innego znaczenia w pewnych zjawiskach literatury współczesnej. Nie jest tylko odwzorowaniem określonego stylu dla celów mniej lub bardziej karykaturalnych, ale stanowi próbę dotarcia do zasad, na jakich działa ten styl. Czasem dotyczy większych całości literackich, utrwalonych form wypowiedzi, gatunków literackich. Ostatnio spotyka się np. powieści będące pariodami klasycznych postaci tego gatunku i jego charakterystycznych, w pełni już uschematyzowanych ujęć.
Typowe środki stylistyczne, których przeglądu dokonaliśmy, nie stanowią zjawisk samodzielnych. W konkretnym utworze zawsze są wplecione w kontekst, działają jako jego elementy, ujawniają swą wartość w stosunku do utworu jako pewnej określonej całości. Nie ma w zasadzie chwytów dobrych czy złych ( np. w ogóle zlej metafory czy złego neologizmu), ich wartość zależy od użycia w danym kontekście.
8. CZYNNIKI OGÓLNE I INDYWIDUALNE W STYLU
Przedstawionymi wyżej ujęciami stylistycznymi może pisarz dysponować w sposób różnoraki. Jest to uwarunkowane nie tylko przez jego indywidualny zamiar pisarski, ale również (w pewnych wypadkach:
przede wszystkim) przez takie zjawiska o charakterze ogólnym, jak stan języka w danej epoce i obowiązujące konwencje stylistyczne. Styl konkretnego utworu literackiego jest więc uzależniony od działania określonej normy stylistycznej, w której obręb wchodzi norma w ścisłym sensie językowa, jak i norma określająca, co w danej epoce jest do przyjęcia w zakresie wypowiedzi literackiej, a co powinno znajdować się poza jej obrębem, co jest uznane w tej dziedzinie za dobre, a co za wadliwe, grzeszące przeciw obowiązującemu smakowi. Tak więc styl wypowiedzi jest uzależniony tak od zjawisk ściśle literackich, jak od charakteru samego tworzywa, czyli języka.
Język jest zjawiskiem dynamicznym i podlega rozwojowi historycznemu. Wiemy, że ta sama polszczyzna, ten sam system językowy daje inne możliwości kształtowania wypowiedzi w tekstach szesnastowiecznych, inne w tekstach o dwa wieki późniejszych, inne jeszcze w tekstach nam współczesnych. Pisarz uzależniony jest od stanu języka epoki, w której pisze, toteż styl dzieł, które pochodzą z w. XVI, XVIII i XX, musi być z natury rzeczy inny, bo inne jest samo tworzywo. Ta odmienność istnieje niezależnie od indywidualności pisarzy, od celów, jakie stawiają swoim wypowiedziom. Aby sobie uprzytomnić, jak zasadnicze są te różnice, zacytujmy trzy próbki prozy, z w. XVI, XVIII i XX:
Ewa, wszytkich rodzajów matka, słusznie w tych historyjach pierwsze miejsce zastępuje. A to nie tak prze dawność abo uprzedzenie wszytkich inszych ludzi, jako prze dziwny początek i niezwyczajne stworzenie swoje. Albowiem czym się biała płeć przed męską chlubić może, nie jest tak jako Jadam z gliny ulepiona, ale jak Mojżesz pisze, z kości szczerej i z boku wzięta.
(J. Kochanowski Wzór pań mężnych)
Oddal mnie zatym ojciec do palestry trybunalskiej; byłem najprzód dependentem, a potym agentem u jednego mecenasa. Funkcja moja była spisywać dokładnie summariu-sze dokumentów w sprawach tych, których się pryncypal podjął; czytać je w izbie do eksplikacji, na konferencyje z pryncypalem chodzić; papiery na ratusz nosić, a czasem do stancji flaszki.
(I. Krasicki Mikołaja Doświatłczyńskiego przypadki)
Matka otworzyła drzwi i zaraz zaaferowanym szeptem: już wpół do czwartej, tak się spóźniasz, a tu Gołębiowska czeka... — No to co, że czeka? — Sabina jest głodna i zmęczona, a tu znowuż taka historia z tą Gołębiowską... — Jak to: co? — matka po prostu nie może sobie dać rady — czyż ma tak siedzieć do wieczora? (Boże, jak się ta matka zmieniła...) — nie do wieczora, tylko muszę się przecie rozebrać...
(H. Boguszewska Całe życic Sabiny)
141