Uwagę ludzi, którzy po raz pierwszy stykają się z rosyjskimi ikonami XIV oraz XV, a nawet częściowo XVI w., przyciągają na ogół, stanowiąc dla nich zaskoczenie, charakterystyczne współzależności perspektywiczne, zwłaszcza gdy rzecz dotyczy wyobrażeń przedmiotów o płaskich powierzchniach i konturowych Uniach prostych. Przykładem mogą być budowle architektoniczne, stoły i siedziska, a przede wszystkim księgi, zwłaszcza Ewangeliarze, z którymi zazwyczaj przedstawiani są Zbawiciel j święci. Te szczególne współzależności stoją w jaskrawej sprzeczności z zasadami perspektywy Unearoej i z punktu widzenia tych zasad muszą być uznane za niedopuszczalną nieporadność rysunku.
Gdy jednak uważniej przyjrzymy się ikonom, to bez trudu dostrzeżemy, że również bryły o wklęsłych czy wypukłych kształtach zostały przedstawione pod takim kątem widzenia, jaki w myśl zasad rysunku perspektywicznego z góry jest wykluczony. Zarówno bowiem w przedstawianych na ikonach bryłach o kształtach obłych, jak też przedmiotach o konturach liniowo prostych, dojrzeć możemy takie ich szczegóły czy powierzchnie, których nie powinniśmy widzieć, o czym łatwo się przekonać, sięgając do jakiegokolwiek elementarnego podręcznika perspektywy. Przy naturalnym kierunku spojrzenia wprost na fasadę przedstawianych budowli pokazywane bywąją równocześnie obie Ich boczne ściany. Patrząc na Rwangellarz widzimy od razu jego trzy obrzeża, a niekiedy nawet - trzy obrzeża I grzbiet. T\varz przedstawiana jest w ten sposób, że widoczne jest nie tylko oblicze, lecz również skronie z ciemieniem oraz małżowiny, które wysunięte są do przodu 1 jakby rozciągnięte na płaszczyźnie Ikony. Skierowane w stronę patrzącego są również boczne płaszczyzny nosa I Innych częśd (warzy, które nie powinny być widoczne, l odwrotnie, skrócone są płaszczyzny, dla których naturalne byłoby pokazanie Ich w pełnym widoku od przodu. Charakterystyczne jest pod tym względem przedstawienie w pochyleniu postaci z deisusowego rzędu ikonostasu: widzimy, dla przykładu, zarówno przygarbione plecy, jak i tors św. Prochora, ucznia św. Jana Ewangelisty. Znane są zresztą również inne, podobne połączenia profilu i en face przedstawianej postaci, jak też połączenia płaszczyzn tylnej i frontalnej. W związku z tymi dodanymi płaszczyznami, linie równoległe nie leżące na płaszczyźnie ikony, lub do niej równoległe, które zgodnie z zasadami perspektywy powinny być przedstawione jako zbiegające się u Unii horyzontu, na ikonie są przedstawione odwrotnie, jako rozbieżne. Krótko mówiąc, takie, jak również inne zakłócenia harmonii perspektywicznej tego, co wyobrażone jest na ikonie, na tyle są jaskrawe i znamienne, że zwróci na nie uwagę najprzecłętniejszy nawet uczeń, który jedynie pobieżnie i z trzecich ust dowiedział się czegoś o perspektywie.
Jednakże, rzecz dziwna: taka „nieporadność” rysunku, która powinna doprowadzić do pasji każdego widza, zdającego sobie sprawę z „oczywistej niedorzeczności" takiego wyobrażenia, wręcz przeciwnie, nie tylko nie wywołuje irytacji, lecz wzbudza zachwyt Co więcej: gdy dwie albo trzy ikony, pochodzące z tego samego okresu, jak również z tej samej pracowni, uda nam się ustawić obok siebie w jednym rzędzie, to widz, bez żadnych wątpliwości, dostrzeże przewagę artystyczną tej ikony, na której pogwałcenie zasad perspektywy jest największe, zaś ikony bliższe „poprawnemu” rysunkowi wydadzą się mu zimne, pozbawione żyda, jakby bez związku z rzeczywistością, która jest na nich przedstawiona. Ikony, które pod względem artystycznym wywołują największe wrażenie, zawsze mają jakąś perspektywiczną „skazę". Natomiast ikony, które bliższe są wymogom podręczników perspektywy, zdają się bezduszne i monotonne. Gdybyśmy mogli na jakiś czas zapomnieć o formalnych wymogach perspektywy, to właściwe każdemu z nas poczucie piękna każe nam uznać artystyczną wyższość tych ikon, w których perspektywa została jak najsilniej naruszona.