jest „naprawdę super". Wprawdzie miłym przeżyciom towarzyszą czasem zawroty głowy, zamazanie obrazu, nieskoordynowane ruchy, wreszcie stany lękowe, ale o tym się nie myśli, o tych przykrych doznaniach lepiej milczeć.
Opowiada się głównie o tym, jak głęboki odczuwa się spokój, jak mocno, przyjemnie i „super" „łapie się haluny", jak łatwo dostrzec piękno otoczenia i znaleźć się w święcie pełnym tęczowych, ciepłych barw.
Nie mówi się natomiast o występującym poczuciu dezorientacji w miejscu i czasie, o zaburzeniach pamięci i myślenia, o poczuciu chaosu. Nie mówi się również o tym, że w mieszaninie złudzeń i halucynacji tak naprawdę nie wiadomo, kim się jest i jakie ma się możliwości. Jeżeli w takim stanie zaburzeń w odbiorze świata wszystkimi zmysłami oraz zaburzeń w myśleniu i przeżywaniu emocji ma się poczucie, że jest się pięknym, wielkim, wspaniałym ptakiem, jeśli widzi się swoje silne rozłożyste skrzydła i czuje się potrzebę zażycia ruchu i wolności - to skorzystanie z otwartego okna na którymś lam piętrze wieżowca nie tylko nie jest trudne czy niebezpieczne, ale jest nakazem chwili - a kończy się tragicznie.
W Polsce halucynogenne są również rośliny z rodziny psiankowatych - takie jak chwast bieluń dziędzierzawa (popularnie zwany szalejem), pokrzyk mandragora (wilcza jagoda) czy lulek czarny.
Zażywanie owoców tych roślin daje zmniejszenie napięcia mięśniowego, przejściowe zaburzenia w widzeniu (zamazane kontury' przedmiotów połączone z błędną oceną odległości), narastające poczucie zagrożenia, lęk, a nawet napady paniki. Doznaniom tym towarzyszą, halucynacje wzrokowe, słuchowe i nadwrażliwość na bodźce.
W latach siedemdziesiątych w jednym z warszawskich szpitali na oddziale ostrych zatruć obserwowano swoistą epidemię. Zdarzało się, że w ciągu tygodnia do oddziału przywożono w stanie ostrego zatrucia bieluniem nawet kilka młodych osób. Co się okazało? Na budującym się wtedy osiedlu na Bródnie rosło dużo bielunia, a ktoś puścił informację, że działa on jak afrodyzjak. Natychmiast znalazło się wielu chętnych do sprawdzenia, czy to prawda. Eksperymenty skończyły się w szpitalu, o czym światek biorących dowiedział się natychmiast. A mimo to do dziś mass media informują o dramatach związanych z nawracającą modą na eksperymenty z bieluniem.
Dwa lata temu przedsiębiorczy młodzi ludzie podjęli „produkcję” środka, który „dobrze kręci”. Robili wywar czy toż napar z owoców bielunia i sprzedawali {jo w małych fiolkach zamkniętych gumowym korkiem. Okazało się, że źle obliczyli dawkę i w ciągu tygodnia dwie osoby, które spróbowały „wspaniałego nowego środka”, znalazły się w stanie ostrego zatrucia na sali reanimacyjnej. Wieść o bezpośrednim zagrożeniu życia błyskawicznie dotarła do potencjalnych odbiorców i „produkcja” natychmiast upadła - na szczęście.
Roślinne substancje halucynogenne znajdują się również w występujących w Ameryce Południowej i Arabii nasionach różnych krzewów.
Znane jest działanie halucynogenne substancji zawartej w ziarnach jednego z gatunków agawy. Z ziaren tych sporządza się proszek i używa jako środka halucynogennego.
W 1777 roku zauważono zmiany w zachowaniach ludzi, którzy żywili się zbożem zawierającym grzyb pasożytniczy buzujący w kłosach zbóż. Dziś wiemy, że był to sporysz, ale wtedy zbiorowe zaburzenia świadomości kończyły się procesami czarownic i egzekucjami.
W' 1938 roku udało się dokonać syntezy kwasu lizergowego z wyciągu sporyszu i otrzymano LSD 25, którego własności halucynogenne odkryto w 1943 roku.
LSD to płyn bez zapachu i smaku. Jako narkotyk rozprowadzane jest w postaci białego krystalicznego proszku, nierozpuszczalnego w wodzie, natomiast świetnie rozpuszczalnego na przykład w eterze, benzenie czy chloroformie. Małe tabletki zawierające 80-120 mikrogramów LSD lub małe cukierki stanowią towar najlepszy do dystrybucji. Ale LSD rozprowadza się również w formie nasączonych nim bibułowych znaczków (obrazek na znaczku - Budda, gwiazdka, krasnal, serduszko - oznacza dawkę) oraz w formie papierowych pasków lub płynu; wtedy jest trudniejszy do wykrycia.
Zażywanie LSD prowadzi do bardzo niebezpiecznych dla osoby biorącej i jej otoczenia zaburzeń psychicznych.
Poproszono mnie pewnego dnia, abym zajęła się młodym, dwudziestoletnim pacjentem. Jego zachowanie budziło niepokój rodziny. Nie spał od kilku dni, widział wszystko w niespotykanych kolorach, a swego małego 1,5-rocznego synka, mimo bardzo złej pogody, zaniósł w tajemnicy przed rodziną do pohliskie-8S