Moja przyjaciółka Lola zrobiła to samo co moja mama, przysyłając mi pocztówkę z Barbie firmy Hallmark. Życzenia na tej drugiej kartce mówiły, że jestem „taka jak Barbie”: „Nie wyglądasz ani trochę starzej, ale twoja wartość gwałtownie wzrosła”. I faktycznie, jeszcze nie tak dawno nie uwierzyłabym, że Cesarska Narzeczona Boba Mackiego została sprzedana na aukcji niedaleko Lancaster w Pensylwanii za 1000 dolarów. Gdybym nie była sama na tej aukcji w kwietniu 1997 roku, pewnie do dzisiaj nie potrafiłabym w to uwierzyć.
Zaczynam więc znacznie lepiej rozumieć, co znaczy pojęcie „ikona kultury”. To coś o wiele więcej niż powszechna znajomość. Oznacza istnienie wielbicieli, zbieraczy, projektantów i konsumentów; oznacza zainteresowanie, czasem oddanie, a nawet manię i uzależnienie; także hobby, sposób spędzania czasu, rozrywkę; oznacza istnienie wokół ikony małych światów, rodząju społeczności; oznacza często trudne wybory; poważne wydatki, podróże, zdobywanie nowych umiejętności i wiedzy. Ikona kultury to zatem taki element kultury, który, wcielając pewien zespól wartości, wierzeń i norm społecznych, wywiera istotny wpływ na znaczną część społeczeństwa. Na przykład w kulturze Ameryki Północnej, i nie tylko, Barbie jest atrakcją dla wielu dziewczynek oraz coraz większej liczby kolekcjonerów; przyciąga także tych, którzy „uwielbiają” modę w „dostępnej finansowo formie” oraz tych, których pociąga przepych i romantyczne fantazje. Ikona kultury wkracza w ludzką codzienność i relacje społeczne, w krańcowych wypadkach uzurpując sobie miejsce centralne, kiedy fan stąje się fanatykiem, a wielbiciel popada w uzależnienie. Kończąc zatem, ikona nie jest jedynie i d e ą; w niezliczonych sytuacjach stanowi ona część doświadczenia, coś godnego zapamiętania, łączącego ze sobą fragmenty czyjejś przeszłości i rzucającego światło na przyszłość.
' Ludzie tacy jak ja odczuwają więc silną potrzebę, by przeprowadzić kulturową analizę i krytykę danej Ikony, szanując równocześnie ludzkie doświadczenia Z nią związane. Wcześnie zdałam sobie sprawę z tego, te mam trudności z bezkolizyjnym poruszaniem się między rafami krytyki kulturowej a twardym gruntem ludzkiego doświadczenia. Na następnych stronach znajdzie więc czytelnik moje podejście raz pełne pietyzmu, raz krytyczne: pietyzm wobec ludzkiej pomysłowości, umiejętności, wiedzy, zdrowego rozsądku i przemyślnych przyjemności; oraz krytykę nadużyć popełnianych w celach merkantylnych, komercjalizacji i konsumpcjonizmu, homofobii i dyskryminacji starszych. Przede wszystkim jednak odnajdzie rozmaite dane natury społecznej i kulturowej, poddane analizie mającej wyjaśnić różnorodne cele, znaczenia i sposoby użycia tej konkretnej ikony kulturowej. Żeby zatem ukazać rozpiętość materiału, pozwolę sobie przedstawić Margie (to pseudonim, podobnie jak imiona wszystkich uczestników badań, o których będzie mowa).
Margie, pierwsza kolekcjonerka Barbie, z którą rozmawiałam, jest białą kobietą po trzydziestce, mieszkającą na przedmieściach Filadelfii. Zwróciła moją uwagę podczas aukcji odbywającej się niedaleko Lancaster. Margie była tam jedyną osobą wystrojoną w „ciuch Barbie” - czarną kurtkę dżinsową udekorowaną podpisem Barbie autorstwa Mattela. W klapie Margie miała kilka znaczków z Barbie, łącznie ze znaczkiem wyglądającym jak stara płyta na 78 obrotów na minutę, na którym napis głosił: „Barbie i amerykańska estrada”. Z tego znaczka Margie była wyjątkowo dumna, ponieważ zaprojektowano go na doroczny zjazd kolekcjonerów lalek Barbie w 1996 roku. Zjazd odbył się w Filadelfii i był sponsorowany przez jej własny klub. Podobnie jak praktycznie wszystkie kobiety na aukcji była w spodniach, jej makijaż, jeżeli go miała,
25