268 Odczytać rzeczywistość
nie ma nic wspólnego z następną, tj. podziwem dla artysty. E) Rzeczywisty podziw dla twórczości artysty. F) Pragnienie powiązania swego nazwiska z nazwiskiem artysty: wspaniała inwestycja dla młodego intelektualisty, już artysta postara się o to, aby rozpowszechnić jego nazwisko w niezliczonych bibliografiach w kolejnych katalogach, w kraju i za granicą. G) Wspólny interes, ideologiczny, estetyczny czy też handlowy w rozwoju kierunku albo galerii sztuki. Jest to najbardziej delikatna kwestia i nawet kryształowo uczciwy, bezinteresowny AWKM nie jest całkiem wolny od takich pobudek. Krytyk literacki, filmowy czy teatralny, który wychwala albo niszczy omawiane przez siebie dzieło, wpływa tylko w niewielkim stopniu na jego dalsze losy. Krytyk literacki, piszący pochlebną recenzję, zwiększa sprzedaż powieści o kilka setek egzemplarzy, krytyk filmowy może napisać druzgoczącą recenzję z komedii porno, ale nie zmniejszy to i tak astronomicznych dochodów z jej dystrybucji, to samo odnosi się do krytyka teatralnego. AWKM natomiast, pisząc swój tekst, przyczynia się do wzrostu notowań wszystkich dzieł artysty i to czasami w proporcji jak jeden do dziesięciu.
Sytuacja taka nie pozostaje bez wpływu na postępowanie AWKM. Krytyk literacki może napisać źle o autorze, którego często wcale nie zna i który (na ogół) nie może zapobiec ukazaniu się artykułu na łamach danej gazety, artysta natomiast zamawia katalog i sprawuje nad nim kontrolę. Nawet kiedy mówi do AWKM „bądź wobec mnie surowy”, to i tak nie jest to w gruncie rzeczy wykonalne. Należałoby albo odmówić — co jak udowodniliśmy jest niemożliwe — albo okazać chociaż odrobinę uprzejmości. Albo pisać pokrętnie.
Oto dlaczego, skoro AWKM chce uratować własną godność oraz przyjaźń z artystą, pokrętność jest najczęściej spotykaną cechą wstępów do katalogów wystaw.
Wyobraźmy sobie malarza Prosciuttiniego, który od trzydziestu lat maluje na tle w kolorze ochry, w centrum płótna, niebieski trójkąt równoramienny z podstawą równoległą do dolnej ramy obrazu i przenikający przez niego drugi trójkąt nierównoramienny, nachylony ku prawej stronie w stosunku do podstawy niebieskiego trójkąta. AWKM powinien wziąć pod uwagę fakt, że między 1950 a 1980 r. Prosciutti-ni zatytułował swój obraz kolejno: Kompozycja, Dwa plus nieskończoność, E = mc1, Niech żyje wolne Chile!, Le Nom du Pere, Pojprzez, Prywatność. Jakie szanse (honorowe) na komentarz ma do dyspozycji AWKM? Jeśli jest poetą, to żaden problem, zadedykuje Prosciuttiniemu wiersz. Np. „Niczym strzała (ach, okrutny Zenon!) — impet tamtej kostki — wytyczona parasanga — kosmosu chorego — na czarne dziury — różnokolorowe”. Rozwiązanie jest prestiżowe dla AWKM, Prosciuttiniego, właściciela galerii, nabywcy obrazu.
Drugie rozwiązanie dostępne jest tylko prozaikom i przybiera formę listu otwartego posługującego się serią swobodnych skojarzeń: „Drogi Prosciuttini, kiedy patrzę na twoje trójkąty, przenoszę się do Uqbaru, świadkiem Jorge Luis... Pierre Menard proponuje mi odtworzone formy z innych epok, don Pitagoras z La Manchy. Zmysłowość odwrócona o sto osiemdziesiąt stopni: czy potrafimy wyzwolić się z Konieczności? Był czerwcowy poranek, na wsi świeciło słońce. Partyzant powieszony na słupie telegraficznym. Chłopcze, zwątpisz w istotę Zasady...” itd.
Łatwiejsze zadanie ma AWKM z wykształceniem ścisłym. Może wyjść od przekonania (zgodnego zresztą z prawdą), że obraz jest także elementem Rzeczywistości. Wystarczy więc, aby napisał o jej bardzo głębokich aspektach, a tak czy owak nie minie się z prawdą. Np. „Trójkąty Prosciuttiniego są grafami. Przekształceniami ciągłymi przestrzeni topologicznych. Węzłami. Jak przejść od węzła U do innego węzła? Wiadomo, że potrzebna jest do tego waluacja F. Mówimy, że F(U) jest nie większe niż F(V), gdy U jest węzłem po-